sobota, 2 sierpnia 2014

Kocham Was ;)

Nie wierzę :)
Jest tutaj ponad 20000 wyświetleń! Nie potrafię w to uwierzyć.
Tak bardzo Wam dziękuję :)
Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy.
Cieszę się, że odważyłam się założyć tego bloga :)
O tak. Dzięki niemu poznałam Was! <3

Kocham Was bardzo mocno. Musicie o tym wiedzieć :)
Jeszcze raz Wam dziękuję.
Nigdy nie sądziłam, że dojdę tutaj, aż do 20 tys. wyświetleń.
Nawet o tym nie marzyłam, bo myślałam, że nie uda mi się to.
Ale dzięki Wam się udało!
Nawet nie wiecie, jak bardzo jestem szczęśliwa.

Jeszcze raz dziękuję <3

sobota, 9 listopada 2013

Epilog.

Włączcie sobie TO

-Megan, wstawaj!- ktoś krzyknął. Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Naprawdę? Rozejrzałam się. Koło mojego łóżka siedzieli moi rodzice. Ja śnię? Nie wierzę. Jeszcze przed chwilą byłam gdzie indziej.
-Wy żyjecie?- zapytałam. Byłam w lekkim szoku.
-A czy kiedykolwiek umarliśmy?- zadrwił tata. To był on. Musiał. Na pewno. 
-Wy żyjecie!- tym razem krzyknęłam i podbiegłam do moich rodziców. Przytuliłam ich. Byli żywi. To było prawdziwe.
-Coś się stało?- zapytała mama śmiejąc się.
-Jak to co. Tak długo was nie widziałam.- wyjaśniłam.
-Nie widziałaś nas tylko w nocy.- zauważył tata.
-Co? Ale...- dopiero teraz to do mnie dotarło.- Gdzie ja jestem?
-W domu głuptasie.
-Ale jeszcze przed chwilą byłam w Londynie z Zayn'em Nathan'em  i Patty. Właśnie, gdzie oni są?- zadałam bezsensowne pytanie. Przecież oni mnie opuścili.
-Kto to jest Zayn, Nathan i Patty?- zapytał tata.
-Mój mąż, syn i córka.- odpowiedziałam. Byłam skołowana.
-Kochanie, ty masz tylko 18 lat. Nie masz jeszcze męża, ani córki.To był tylko sen.- co? Ja mam 18 lat. Jak, jeszcze przed chwilą miałam znacznie więcej. Dopiero teraz zaczęłam kojarzyć fakty.
-Zostawcie mnie samą.- poprosiłam.
-Dobrze, tylko się pośpiesz. Za półtorej godziny mamy samolot.- ostrzegł tata.
-Ale gdzie?- zapytałam.
-Do Londynu. Jedziesz na studia. Zapomniałaś?
-Nie.-  skłamałam. Rodzice wyszli z mojego pokoju.
-Czyli to wszystko było snem.- opadłam na łóżko. Czułam się zrezygnowana.- Całe wakacje nad Morzem Irlandzkim, spotkanie chłopaków, Zayn, Liam. To wszystko było tylko snem.- mówiłam sama do siebie. To wszystko mnie przerosło. Uroniłam jedną łzę. To było wspaniałe życie, które okazało się snem.- To niemożliwe.- stanęłam przed lustrem. Rzeczywiście. Miałam 18 lat. Byłam młoda. Na mojej szyi był zawieszony naszyjnik. Ten, który dostałam od Liam'a. To nie mogło być snem, skoro naszyjnik został. To się nie dzieje na prawdę.
   Zaczęłam przeszukiwać cały pokój w poszukiwaniu jakiś pamiątek, jednak nic nie znalazłam, tylko spakowane walizki. W komórce nie było numerów telefonów chłopaków. Czyli jednak sen. A ja już myślałam. Teraz muszę zaczynać wszystko od nowa. Muszę pogodzić się z życiem. Czy to mi się uda?
   Ubrałam się w jakieś ciuchy i zrobiłam fryzurę. Może jednak Londyn znowu odmieni moje życie? Już raz to zrobił.
   Zniosłam walizki na dół. Razem z rodzicami pojechaliśmy na lotnisko. Tam spotkałam Emmę.
-Gotowa na podbój Londynu?- zapytała moja przyjaciółka. Była podekscytowana.
-Tak.- uśmiechnęłam się.
   Pożegnałyśmy się z rodziną. Dopiero co nie miałam rodziców, później okazało się, że mam, a teraz muszę się z nimi rozstać. Czy to sprawiedliwe?
   Nawet się nie obejrzałam, a już siedziałam w samolocie, z dala od Em. Nawet dobrze. Mogłam wszystko sobie w głowie poukładać.
   Dotknęłam naszyjnika. Przejechałam palcem po napisie Żyj Snami. Teraz zorientowałam się, co to znaczy. Że nie domyśliłam się tego wcześniej. To takie proste. Sam napis na to wskazuje, że mam żyć snami, a dokładnie tym snem. Nigdy nie mam o nim zapomnieć, tego co w nim było. Postanowiłam, że nikomu go nie opowiem. On zostanie w moim sercu i wszystko co w nim było, będę pamiętać. Będę uczyć się na własnych błędach i już nigdy ich nie popełnię.
   Samolot wylądował. Razem z Emmą ruszyłyśmy do budynku, w którym jak na razie będziemy mieszkać.
   Wszystko było tak jak w moim śnie. Czyżby ta historia, która mi się wyśniła miała się jeszcze zdarzyć? Może to wszystko, tan sen jest prawdą?. 
   Weszłyśmy do naszego pokoju i się rozpakowałyśmy. Poszłyśmy na ceremonię powitalną. Nawet nie cieszyłam się z tego powodu. Tylko moja przyjaciółka była podekscytowana. Ja miałam to wszystko gdzieś.
   Tak mijał dzień, za dniem. Moje życie niczym nie różniło się od pozostałych. Byłam zwykłą osobą, mającą jakiś cel w życiu.Traciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam chłopaków.


   Śpieszyłam się na kolejną lekcję. Biegłam przez korytarz. Wpadłam na kogoś przez przypadek.
-Przepraszam.- powiedziałam. 
-Nie to ja przepraszam.- usłyszałam męski głos. Skądś go znałam. Podniosłam głowę. Nie mogłam uwierzyć.- Tak w ogóle jestem Zayn.- chłopak podał mi rękę. Jednak warto było czekać.
-Jestem Megan.- uśmiechnęłam się. Jednak mój sen był proroczy. Przede mną stał Zayn Malik.
-Skądś cię znam.- powiedział i zaczął się zastanawiać.
-Wiesz, że ja też chyba cię znam.- zaśmiałam się. Co mogłam mu odpowiedzieć?
-Może to głupie, ale mi się śniłaś.- przyznał. Ja się zarumieniłam i spuściłam głowę.
-Ty mi też.
-Może wyjdziemy gdzieś razem.- zaproponował.- Na kawę na przykład. Chciałbym cię bliżej poznać. Bo wydaje mi się, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe.
-Czemu nie.- odpowiedziałam i posłałam mu jeden z najładniejszych uśmiechów, na jaki tylko było mnie stać.
-Ok. Może dałabyś mi swój numer. Zdzwonimy się.
-Jasne.- podałam mu te parę cyfr.
-Do zobaczenia.- powiedział odchodząc.
-Pa.- patrzyłam jak odchodzi. Dalej nie mogłam uwierzyć. Musiałam się uszczypnąć. Nie, tym razem to nie był sen.

   I kto mówił, że sny się nie spełniają. Jeszcze będę szczęśliwa. Wiem to.




_______________________________________________________

Hey. To ja!
A więc, niestety muszę Was zasmucić. To był już ostatni post tego opowiadania. No cóż, miło się pisało :D
W ankiecie wygrał Zayn, więc zakończenie jest z nim :D.
Ciężko mi się z Wami żegnać.
Przyzwyczaiłam się do tego bloga. Do Was. Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie i będziecie czytać kolejnego bloga.
Będę tęsknić, za tą historią.
Ale nie mogę się zamartwiać. Mam zamiar, a w prawdzie, to już zaczęłam nową opowieść.
Spędziliśmy kawał dobrego czasu. Jeżeli się nie mylę, to prowadziłam tego bloga, przez 8 miesięcy? Nie wiem, nie sprawdzałam.
Jestem zadowolona, że zaczęłam pisać. To stało się częścią mojego życia. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię :D
Bardzo chcę podziękował Pauli, bez Ciebie, ten blog dawno by już nie istniał.
Chcę również podziękować Darcy Styles, mysterious, Bella Love, Zoombi Malik, Jade Collins, Larry Shipper (Panda), Boo Bear i wiele innych osób (przepraszam, jeżeli kogoś pominęłam) Pisałyście mi bardzo miłe komentarze, które bardzo mnie motywowały.
Dziękuję także wszystkim anonimowym czytelnikom. Jestem wdzięczna, że byliście ze mną :D
No więc, to już koniec.... Koniec tej opowieści.
Myślę, że spodoba Wam się nowa historia.
Łał, ale się rozpisałam :D
No więc pa. Widzimy się w nowym opowiadaniu.
Kocham Was i zawsze będę.
♥♥♥ xx

czwartek, 7 listopada 2013

69. Kłamstwo...

Mam wielką prośbę. Proszę, zagłosujcie w ankiecie obok ------------------------------------------>



    Weszłam na taras, gdzie rozkręciła się impreza.
-Zapraszam panią do tańca.- zaśmiał się Jack i chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy na parkiet. Pochłonęła nas muzyka. Jednak ja jeszcze analizowałam sytuację, która zdarzyła się przed chwilą. Zakończyłam spór z Nathan'em. Byłam zdziwiona, że tak łatwo się pogodziliśmy. Jednak ufałam mojemu braciszkowi. Wierzyłam w to, że nie był to podstęp.
   Rozejrzałam się dookoła. Byłam zdziwiona, jak rodzice zorganizowali tą imprezę. Na prawdę się postarali. Byłam im wdzięczna.Wiele dla mnie zrobili. Musieli się dużo napracować, aby przygotować to wszystko.
-Jest cudownie.- powiedziałam na głos.
-Mi też się podoba.- przyznał mój chłopak.
-Pomyśl sobie tylko, że jesteśmy już pełnoletni.- rozmarzyłam się.
-Możemy robić, to co nam się podoba.- zauważył Jack.
-Tak.- przyznałam mu rację.
-Co zamierzasz teraz zrobić ze swoim życie?- zapytał.
-Nie wiem. Chyba będę spełniała swoje marzenia.- zaśmiałam się.
-Czyli?
-Chcę być szczęśliwa.- przyznałam. Może było to głupie marzenie, ale moje. Nikt nie miał prawa mówić mi, kim mogę być.Dla mnie w życiu liczy się tylko szczęście.
-Przecież masz wszystko, czego mogłabyś zapragnąć?- zauważył Jack.- Czego jeszcze potrzebujesz? Powiedz mi, a może ci pomogę.
-Ty dajesz mi największe szczęście.- uśmiechnęłam się.- Ale jest jedna sprawa, która nie daje mi spokoju.- przyznałam.
-O co chodzi?
-Czy jestem podobna do mojego taty?- zapytałam. Chciałam poznać jego opinię. Może mi się coś zdaje.
-Jesteś.- przyznał zmieszany Jack. Zdziwiłam go tym pytaniem.
-Mam takie dziwne przeczucie, że mama coś przede mną ukrywa.- przyznałam.
-Musi ci się zdawać. 
-Możliwe.- zakończyłam naszą rozmowę, bo uznałam, że nie ma ona sensu. Miałam swoje przekonanie i chyba nie szło go zmienić. Postanowiłam się na razie tym nie zadręczać i korzystać z imprezy. W końcu 18 lat ma się tylko raz. Trzeba to wykorzystać jak najlepiej. Chcę się dobrze dzisiaj bawić.
   Cała moja urodzinowa imprezie mijała spokojnie. Z tego, co zauważyłam, to Nathan nawet zakolegował się z moimi znajomymi. Widać było, że sprawia mu to radość.
   Jakoś po północy wszyscy goście się rozeszli. Pomogłam rodzicom posprzątać i zasnęłam wyczerpana tym dniem.

Następny dzień.
Z perspektywy Megan.
   Zaraz po przebudzeniu się przebrałam i dokończyłam sprzątanie wczorajszego bałaganu.
   W nocy dużo rozmyślałam i podjęłam pewną decyzję.
-Cześć mamo.- powiedziała Patty. Była już ubrana. Czyli w naszym domu tylko mężczyźni są takimi śpiochami?
-Dzień dobry kochanie.- uśmiechnęłam się do niej. Chyba najwyższy czas. Pat powinna znać prawdę.- Pojedziesz gdzieś ze mną?- zapytałam.
-Tak, a gdzie?- zapytała moja córka. Nie mogłam powiedzieć jej tego tak w prost.
-Poczekaj tylko.- odpowiedziałam i poszłam do sypialni. Jak najciszej mogłam, wyciągnęłam album z szafy. Nie mogłam obudzić Zayn'a. On będzie na mnie zły, jeżeli się dowie, co zamierzam zrobić, ale ja już dłużej nie mogę okłamywać naszego dziecka.
   Zeszłam na dół i obie poszłyśmy do garażu. Pat nie wiedziała, co się dzieje. Usiadłam za kierownicą i ruszyłyśmy.
-Mamo, gdzie jedziemy?- zapytała moja córka.
-Na cmentarz.- odpowiedziałam. Spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Po co?
-Za chwilę się przekonasz.- powiedziałam.
   Dojechałyśmy na miejsce. Zaparkowałam i weszłyśmy na cmentarz. Zaczęłam ją prowadzić do pewnego grobu.
-Mamo, dlaczego tutaj jesteśmy?- zapytała Patty.
-Pamiętasz, jak opowiadałam ci o moich byłych chłopakach?
-Tak.- przyznała Pat.
-Mówiłam ci o takim chłopaku. Że nie żyje.
-Tak.- powtórzyła moja córka. Akurat zatrzymałyśmy się przy odpowiednim grobie. Widniał na nim napis:




Liam James Payne  
29. 08. 1993 - 2. 05. 2013. 
Pamięć nie umiera.




-To ten chłopak.- przyznałam.
-Ale dlaczego mnie tutaj przyprowadziłaś?
-Ponieważ chciałam, żebyś poznała prawdę.
-Mamo, powiedz mi o co chodzi.
-Popatrz.- otworzyłam album i pokazałam jej zdjęcia.
-Jestem do niego podobna.- zauważyła Patty.
-Tak, bo to jest twój tata.- powiedziałam. Ulżyło mi. Nareszcie powiedziałam jej całą prawdę. Już dawno powinna się tego dowiedzieć, ale zawsze Zayn mnie powstrzymywał od powiedzeniem prawdy. Dzisiaj mu się to nie udało.
-Co?!- zapytała zdziwiona córka.
-Zayn nie jest twoim prawdziwym ojcem. Przepraszam, że cię okłamywałam.
-Nienawidzę cię!- krzyknęła Patty. Nie wiedziałam, że tak zareaguje.
-Ale...
-Jak mogłaś mnie tak okłamywać?!- zapytała, ale jednak nie dała mi odpowiedzieć, bo zaczęła biec przed siebie. Nie mogłam jej zatrzymać.
   Bezradna pojechałam do domu. Nie wiedziałam, co mam zrobić.
-Zayn, powiedziałam jej prawdę. Patty już wszystko wie.- powiedziałam do mojego męża, który razem z naszym synem siedział w salonie.
-Co?!
-Powiedziałam jej, że nie jesteś jej ojcem.
-Czyś ty zgłupiała?! Jak mogłaś?! Idiotka!- powiedział i razem z Nathan'em wyszli z domu.
   Zostawili mnie samą... 
   Już nigdy nie wrócili.... 

_______________________________________________

Taa daa :D
To ja!
Co myślicie o rozdziale?
Chyba mi nie wyszedł...
Muszę Was zasmucić, ponieważ to był już ostatni rozdział na tym blogu :(
Ciężko mi w to uwierzyć. Przeżyliśmy wspólnie parę pięknych miesięcy. Ciężko jest mi myśleć, że to już ostatni rozdział. 
Ale nie martwcie się. Pojawi się jeszcze epilog. Dokładnie, to nie wiem kiedy. Myślę, że zakończenie opowiadania Was trochę zdziwi. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Liczcie na dużo emocji.

A co do ankiety, to bardzo bym chciała, żebyście zagłosowali. To dla mnie bardzo ważne. Wiem, że Liam umarł już w moim opowiadaniu, ale tak jak wspomniałam wcześniej koniec mojej opowieści może Was zaskoczyć. Chciałabym, żebyście wzięli pod uwagę przeżycia i uczucie, głosując w ankiecie. To od Was zależy, z kim będzie Meg :D

No cóż, do następnego :D 

Aha, jakby co, to nie martwcie się, że to już prawie koniec. Rozpocznę nowego bloga. link do niego podam Wam, jak dodam epilog.
Kocham Was!!!

piątek, 1 listopada 2013

68. Bądźmy kochającym się rodzeństwem...

   Zayn zadzwonił do drzwi państwa Fox. Rodziców Jack'a. Po chwili zostały one otwarte. Otworzyła nam kobieta. Była wysoka, ubrana w zieloną spódnicę, która odsłaniała jej chude nogi. Co ja bym zrobiła, za takie nogi. Były cudowne. Kurde, o czym ja myślę? Masakra ze mną. Normalnie zaczynam się siebie bać.
-Dzień dobry.- powiedziała kobieta.- Zapraszam.- weszliśmy do środka. Hol był pomalowany na biało, a na ścianach były porozwieszane obrazy, nie przyglądałam się im zbytnio.
   Na powitanie Patty od razu wybiegł Jack. Przytulili się i stanęli obok siebie patrząc na nas. Chyba nie wiedzieli co zrobić. Ta ich bezradność była słodka.
-Wchodźcie.- odezwała się kobieta.- A tak w ogóle nazywam się Katy.- podała nam rękę.
-Przejdźmy na ty.- zaproponował Zayn.
-Jestem Megan.- przedstawiłam się.
-Zayn.- wszyscy weszliśmy do salonu.
   Stał tam mężczyzna. Obrócił się i doznałam szoku. To nie mogła być prawda. To nie mógł być on. Wcale się nie zmienił. Kurde no, to nie mogła być prawda. Takie przypadki nie trafiają się codziennie. To nie mogło być prawdziwe. Mam nadzieję, że to tylko sen, z którego za chwilę się obudzę. Proszę, tylko nie ten człowiek. To mój wróg numer jeden. Dlaczego to ja zawsze muszę mieć takiego pecha? To zaczyna się robić nudne.
-Logan?- zapytałam. Patrzeliśmy na siebie.
-Megan Rosse?-zapytał.
-Kiedyś, teraz jestem Megan Malik.
-Czyli życie ci się ułożyło.- rozejrzałam się. Wszyscy na nas patrzyliśmy.
-Kiedyś chodziliśmy ze sobą.- wyjaśniłam. Nie miałam tego za złe, że Logan mnie zdradził, chociaż czułam do niego niechęć i po prostu dla mnie był wrogiem. Gdyby nie to, że zerwaliśmy, nie poznałabym chłopaków i nie miałabym takiego wspaniałego męża jak Zayn, więc też w jakimś stopniu jestem mu dłużna.
-Może usiądziemy.- zaproponowała Katy. Była lekko zdenerwowana. No tak, właśnie poznała byłą swojego męża. 
-Dobrze.- tak zrobiliśmy. Wszyscy zasiedliśmy do stołu.
-Jak tam ci się układa?- zapytał Logan. Był strasznie ciekawy, widziałam to w jego oczach. Czyżby był zazdrosny?
-Jak widzisz mam wspaniałego męża.- chwyciłam Malika za rękę.
-Tak jak ja, mam wspaniałą żonę.- zmienił swój ton. Dzieciaki poszły do pokoju. Nie będzie to zbyt miła rozmowa. Byłam tego pewna.
-Cieszę się.- powiedziałam.
-Może porozmawiamy o dzieciakach.- zaproponowała Kat.
-Z tego co widać, świetnie się dogaduję.- przyznał Zayn.
-Też tak myślę.- odezwałam się.
-A więc co z nimi zrobimy?- zapytał Logan. Zdziwiło mnie jego pytanie.
-Jak to co? Pozwolimy być im razem. Kochają się.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.- przyznał Log. No chyba zaraz eksploduję. On sobie żartował, tak? Z chęcią wstałabym i uderzyła do w twarz tak jak kiedyś. 
-Niby czemu?- zapytałam.
-Będziemy się częściej widywać. Nie chcę cię urazić Megan, ale nie chcę twojego towarzystwa.- no tak Logan nie wytrzymał i zaczął zachowywać się tak, jak kiedyś. Nic dziwnego.
-Nie musisz się ze mną zadawać. Nie wiem, jak kiedyś mogłam cię pokochać.- przyznałam.
-Ja też.
-Dobra jesteśmy tutaj, aby pomówić o naszych dzieciach, a nie o tym co było kiedyś.- wtrącił Zayn.
-Racja, liczy się ich dobro.
-Nie jestem z tego zadowolony, ale jeśli się kochają, to niech są razem.- przyznał Log. Ma szczęście, bo gdyby się nie zgodził, jego życie byłoby zagrożone. 
-Czyli wszystko ustalone?
-Tak. 
   Nie siedzieliśmy tam zbyt długo. Nie mogłam wytrzymać towarzystwa Logana. Zachowywał się, jakby był kimś lepszym. To absurdalne. Jak tak można?

3 miesiące później.
   Z perspektywy Patty   
   Nareszcie moje 18 urodziny. Pełnoletniość. Jak ja się cieszę. Teraz będę mogła robić, co mi się podoba. Nikt nie będzie mógł mnie zatrzymać.
   Wracałam ze szkoły. Nie mogłam się doczekać, kiedy przyjdę do domu. Na pewno rodzice przygotowali jakąś niespodziankę. Zawszę tak robią.
   Jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno byłam malutkim szkrabem, a teraz jestem już pełnoletnia. Jestem szczęśliwa. Mam kochanego chłopaka Jack'a i rodziców, którzy są dla mnie wyrozumiali. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. No może jednej rzeczy. Żeby mój głupi brat zniknął. Kurde, jak ja go nienawidzę. Czy on musiał się urodzić? Ale to chyba normalne, że czuję do niego taką niechęć. To on jest pupilkiem rodziców, bo jest młodszy. Mam nadzieję, że za niedługo, już nie będę musiała mieszkać z nim pod jednym dachem.
   Tylko, że jest jeszcze mały problem. Już nie chodzi  tutaj o moją niechęć do Nathan'a, ale z tego co zauważyłam jest on bardzo podobny do ojca, nie to co ja. W ogóle nie jestem podobna do taty. Mam się bać? Jestem całkiem inna niż mój ojciec. Do mamy jestem podobna, ale do niego nie. Może tak ma być? Nie wiem. Ale czemu mój brat jest do niego podobny, przecież obaj powinniśmy być.
   Niepewnie otworzyłam drzwi do domu. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Nie myliłam się. Rodzice zrobili mi niespodziankę.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęli moi znajomi razem z rodziną.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się. Od razu wszyscy zaczęli składać mi życzenia. Dostałam masę prezentów.
-Wszystkiego najlepszego kotek.- pocałował mnie Jack i dał mi prezent.
-Dzięki.
-Kochanie wszystkiego najlepszego.- teraz rodzice mnie dopadli.
-Dziękuję.- powiedziałam.
-Wszystkiego najlepszego siostra.- podszedł do mnie brat. Bez prezentu, co za szkoda.
-Dzięki.- odpowiedziałam tylko.
-Zakopmy ten spór wojenny. Ok? Bądźmy normalnym kochającym się rodzeństwem.- zaproponował Nathan. Zdziwiła mnie jego propozycja, ale się zgodziłam.
-Baw się dobrze.

________________________________________

Tak wiem, rozdział nudny. Nie musicie mi tego mówić, bo to wiem. 
Obiecuję, że następny rozdział będzie ciekawszy.
Jakby to powiedzieć, myślę, że Was zaskoczę ;D
Muszę przekazać Wam jeszcze jedną, bardzo istotną wiadomość. Powoli zbliżamy się do końca tej opowieści. 
Czekam na Wasze komentarze. 
Jak będzie ich więcej, to następny rozdział dodam bardzo szybko.

Do następnego.

Aha, po prawej jest ankieta, liczę na Wasze głosy.

niedziela, 27 października 2013

67. Więcej, niż przyjaciel...

   Z perspektywy Patty   
   -Baw się dobrze.- powiedziała moja mama.
-Dziękuję.- przytuliłam ją. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.- To na pewno Jack.- poszłam otworzyć. Nie myliłam się. W drzwiach stał wysoki brunet, o cudownych czekoladowych oczach. Był ubrany w czarne spodnie i koszulę. Tak, jak go sobie wyobrażałam. Wyglądał świetnie
-Cześć.- przywitał mnie mój przyjaciel.
-Hej, wchodź. Moi rodzice chcą cię poznać.- powiedziałam mu. Jack był moim przyjacielem od jakiś 2 lat, a jeszcze nigdy nie poznał moich rodziców. Nie wiem czy się wstydził czy to może przez coś innego? Nie zastanawiałam się nad tym.
-Dzień dobry.- powiedział mój przyjaciel wchodząc do salonu.
-Dzień dobry.- powitała go moja mama.
-A więc tak wygląda ten słynny Jack.-zaśmiał się mój ojciec. Jak zwykle musiał coś powiedzieć. Dlaczego? Czułam jak robię się czerwona.
-Tato.- upomniałam go.
-No co.- znowu się zaśmiał.
-To jest ten chłopak, o którym tak nawija moja siostra godzinami?- zapytał mój młodszy brat. A to gnojek. Będę musiała się zemścić. Pożałuje, że to powiedział. 
-Dobra kochani nie będziemy was więcej zatrzymywać.- uratowała mnie mama. Byłam jej wdzięczna.
-Idziemy.- zarządziłam.
-Jasne.- jak najszybciej wyszliśmy z domu. 
   Zaczęliśmy iść spacerkiem w stronę szkoły, gdzie miała się odbyć dyskoteka, na którą zostałam zaproszona przez Jack'a.  Miło, że to właśnie mnie zaprosił.
-Przepraszam.- powiedziałam.
-Nie masz za co. Twoi rodzice i brat są całkiem mili.- przyznał i się uśmiechnął. 
-Nie byłabym tego taka pewna.- zaśmiałam się.
-Żartujesz.
-Czyli nie narobili mi wstydu?- zapytałam. Jako przyjaciele zawsze rozmawialiśmy otwarcie,  bez skrępowania, dlatego musiałam go o to zapytać.
-No jasne, że nie.- odpowiedział i dalej szliśmy w ciszy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam się troszkę skrępowana. Jeszcze nikomu tego nie mówiłam, ale od zawsze Jack mi się podobał.
   Chciałabym, żebyśmy byli razem. Chociaż mam dopiero 17 lat, jestem przygotowana na związek. Tak naprawdę nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka. A Jack jest naprawdę super. Jestem pewna, że tworzylibyśmy zgraną parę.
   Po chwili byliśmy już w budynku szkoły. Weszliśmy do sali gimnastycznej i zajęliśmy miejsca przy jednym z stolików.
-Napijesz się czegoś?- zapytał Jack.
-Tak, jasne.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ok, za chwilę będę.- powiedział i odszedł po napoje. Rozejrzałam się po sali. Nie wiem, jak się na to zgodziłam.Nigdy nie lubiłam szkolnych dyskotek. Przyszłam tu tylko dla tego, że Jack mnie zaprosił. Nie mogłam mu odmówić.
   Po chwili mój przyjaciel przyszedł już z napojami. Dyskoteka rozkręciła się na dobre.
-A teraz coś dla par.- zapowiedział DJ.
-Zatańczysz?- zapytał Jack wyciągając do mnie rękę. Nie byliśmy parą, więc się trochę zdziwiłam, że mój przyjaciel poprosił mnie do tańca.
-Tak.- uśmiechnęłam się. Wyszliśmy na parkiet. Leciała wolna piosenka.
-Patty, chciałbym ci coś powiedzieć.- zaczął mój przyjaciel.
-Co takiego?- zapytałam.
-Już od 2 lat jesteśmy przyjaciółmi. Podobasz mi się.- uśmiechnęłam się. Czy moje marzenia właśnie się spełniają? Nie wiem, to musiał być sen, ale co mi tam. - Czy zostałabyś moją dziewczyną?- zapytał Jack.
-No jasne, że tak.- przytuliłam się do niego. Byłam szczęśliwa. Od zawsze o tym marzyłam.

Dwa tygodnie później.
   Z perspektywy Megan   
-Mamo, rodzice Jack'a zapraszają nas do siebie.- powiedziała moja córka. Bardzo cieszyłam się z tego, że ma chłopaka. Świetnie do siebie pasowali i się dogadywali.
-Mamy przyjść?- zapytałam.
-Tak. Jego rodzice zapraszają mnie, ciebie, tatę i skunksa.- przyznałam.
-Nie obrażaj swojego brata. On ma imię.- zwróciłam jej uwagę.
-Tak, skunks Nathan.- spojrzałam na nią "morderczym" wzrokiem.
-Zgoda, pójdziemy.- uśmiechnęłam się. Lubiłam sprawiać szczęście mojemu dziecku.
-Super.
-A jak się nazywają jego rodzice?- zapytałam. Chciałam wiedzieć, tak na nagły wypadek.
-Logan i Katy.- od razu gdy usłyszałam to imię zaniemówiłam.
-Logan...- powtórzyłam. Wszystko mi się przypomniało. Najgorsze chwile w moim życiu. Nienawidziłam tego człowieka.
-Co?- zapytała moja córka.
-Chodziłam z jednym Loganem, kiedy byłam jeszcze młoda.- przyznałam.
-Opowiedz.- obie usiadłyśmy na łóżko.
-Kiedy miałam 16 lat, razem z moimi rodzicami pojechaliśmy do Kanady. Były to cudowne wakacje. Chodziliśmy po rynku. Pewnego dnia poszliśmy do knajpki zamówić sobie lody. Gdy akurat zmierzałam do stolika z lodami, ktoś na mnie wpadł. Byłam wtedy cała w lodach. Śmieszna sytuacja, ale tak poznałam właśnie Logana. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia.
-Dlaczego teraz nie jesteś z nim?- zapytała Patty.
-Zdradził mnie.- przyznałam.
-A jak poznałaś tatę?
-Na wakacjach.- uśmiechnęłam się.
-Jak to?- zapytała moja córka. Tak, była strasznie ciekawska.
-Kiedyś, gdy miałam 18 lat, razem z moją  przyjaciółką, pojechałam na wakacje,nad Morze Irlandzkie. Nigdy nie zapomnę tego tygodnia. Było cudownie. 
-Ale jak poznałaś tatę?- dopytywała się Pat.
-Płynęliśmy jachtem i gdy tańczyłam on po prostu wepchnął mnie do wody i musiał mnie uratować.
-I co było dalej?
-Zostaliśmy parą.- powiedziałam.
-Tak, aż do teraz?- zapytała Patty.
-Nie. Jeszcze był taki jeden.- przyznałam.
-I gdzie on teraz jest?
-Nie żyje.- chciało mi się płakać. No tak, zawsze tak reagowałam na wspomnienia o Liam'ie. On nadal był częścią mojego życia i nadal zawsze przy sobie miałam naszyjnik, który od niego dostałam.
-Jak to się stało?
-Opowiem ci kiedy indziej.- zaśmiałam się.
-Proszę, teraz.- Pat próbowała mnie przekonać.
-Mogę powiedzieć ci tylko, że był dobrym człowiekiem.
-Ok. Idę się ubrać.
-Leć.- wyszła z pokoju. Fajnie było powspominać dawne dzieje.

____________________________________________________________

Rozdział z dedykacją dla Pauli ♥
Tak jakoś, od serca ;D
Tęsknię za naszymi rozmowami na tt i fb.
♥♥♥

Ok, a teraz przejdźmy do rozdziału. Tak, wiem, nudny mi wyszedł.... :(
No trudno.
Jak  myślicie, czy coś złego się stanie?

Aha, i jak wrażenia po SOML?
Według mnie ta piosenka jest super.

Do następnego.