poniedziałek, 29 lipca 2013

55. Przeprosiny...

-Megan, nie daj się prosić.- nalegał Niall.
-Ja nie wiem, czy oni chcą mnie widzieć.- przyznałam.
-No jasne, że chcą. Słuchaj, nawet nie wiesz, jak wszyscy za tobą tęsknią.
-Jesteś tego pewny?- zapytałam. Tak naprawdę, to nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim
myśleć.
-Tak, jestem pewny.                          
-Ok. Zejdę.- zgodziłam się. W sumie to co miałam do stracenia? Warto zaryzykować.
-Dziękuję.- powiedział Horan i mnie przytulił.
-Niby za co?- zapytałam.
-Za to, że idziesz.
-Aha.- byłam troszkę zdziwiona. Nie rozumiałam, dlaczego mi dziękował. Ja na jego miejscu w ogóle bym się tym tak nie przejmowała, albo tak? Sama nie wiem.
   Wyszłam z pokoju i zaczęliśmy iść w kierunku salonu. Strasznie bałam się reakcji reszty. A co, jeżeli jednak nie chcą mnie widzieć, a co dopiero znać? Jednak musiałam być silna.
   Weszliśmy do salonu. Wszyscy na mnie spojrzeli. Ja spuściłam głowę.
-Przepraszam.- powiedziałam i chciałam się wycofać, jednak coś mnie zatrzymało.
-Mamusia!- krzyknęła Patty i do mnie podbiegła. Nie mogłam teraz odejść.
-Chodź Pat, mama się jeszcze źle czuje.- powiedział Zayn widząc moją wystraszoną minę. Podszedł do małej i chwycił ją za rękę. Na moment spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Nie, już dobrze się czuję.- pierwszy raz od tygodnia się uśmiechnęłam.- Pat, chciałabyś się pobawić?- zapytałam.
-No jasne!- znowu krzyknęła. Była taka szczęśliwa.
-To chodź, pójdziemy do pokoiku.- zaproponowałam.
-No dobrze.- poszliśmy do pokoju i zaczęłyśmy się bawić. Może rzeczywiście źle zrobiłam zostawiając Patty tak samą?
   Bawiłyśmy się tak aż pół godziny, gdy ktoś zapukał w drzwi. Do pokoju weszła Sue.
-Meg, mogłybyśmy porozmawiać?- zapytała.
-Tak, o co chodzi?- zapytałam zdziwiona tym, że się odezwałam.
-Jak sądzisz, powinnam powiedzieć Hazzie, że jestem w ciąży?
-No jasne, on powinien o tym wiedzieć. W końcu i tak się zorientuje. Brzuszek ci urośnie.- zaśmiałam się.
-Hahaha, masz rację.
-A czego się tak boisz?- zapytałam. – Dlaczego nie chcesz powiedzieć Harry’emy, że jesteś w ciąży?
-Nie, bardzo chcę powiedzieć mu, że urodzę nasze dziecko, ale strasznie boję się jego reakcji.- przyznała Susanne.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Boję się, że mnie odrzuci.
-Nie odrzuci. Chodź, idziemy mu powiedzieć.- wstałam z podłogi.- Chodź Patty, idziemy na dół.- wzięłam malutką za rączkę.
-Cieszę się, że wróciłaś- powiedziała Sue i mnie przytuliła.
-Ja też. Dość już tej samotności.- zaśmiałam się.
   Nic już więcej nie mówiłyśmy, tylko zeszłyśmy na dół do salonu.
-Chciałabym was przeprosić.- zaczęłam. Musiałam to zrobić. Teraz wiem, że nie powinnam  zamykać się w sobie. -Przeprosić was za to, jak się zachowywałam przez ostatni tydzień.- dodałam.
-Nic się nie stało.- powiedzieli prawie wszyscy i mnie przytulili. Dlaczego prawie wszyscy? Ponieważ Zayn się nie odezwał, ani mnie nie przytulił. Spojrzałam przelotnie na niego. Uśmiechał się, czyli nie jest na mnie zły.
-Ok, teraz ja mam dla was wiadomość.- powiedziała Susanne.- Jestem w ciąży.
-Co?!- zapytał Harry.
-Jestem w ciąży.- powtórzyła Sue spuszczając głowę. Coś było nie tak, ponieważ Harold wyszedł z pokoju. Był załamany.
-Ja z nim porozmawiam.- powiedziałam. Wszyscy zgodnie przytaknęli głowami. Spojrzałam jeszcze na Sue, była zdruzgotana. Wyszłam.
   Teraz musiałam znaleźć Harry’ego, jednak nie zajęło mi to dużo czasu, ponieważ Styles siedział na schodku, na tarasie. Usiadłam obok niego.
-Co jest?- zapytałam. Hazza nic nie odpowiedział.- Dlaczego wyszedłeś?
-Nie będę ci się zwierzał.- powiedział.
-Jeżeli mi to powiesz, to na pewno zrobi ci się lżej i znajdziemy rozwiązanie.- zapewniłam.
-Jesteś tego pewna?
-Jasne. No już, wyduś to z siebie.- pogłaskałam go po plecach.
-No bo ja nie wiem, czy jestem gotowy do tego, żeby być ojcem.
-Harry, na pewno jesteś do tego gotowy. Spójrz na mnie. Mamy tyle samo lat Harry. My z Zayn’em sobie radzimy, to czemu ty byś mógł sobie nie poradzić?- zapytałam.
-Ja już sam nie wiem.
-Harry, radziłabym ci się jak najszybciej pozbierać. Zostawiłem tak samą Sue. Ona jest załamana.
-Naprawdę?-zapytał.
-Tak. Wyszedłeś tak z tego pokoju zostawiając Susanne samą. Jak myślisz, co ona mogła sobie pomyśleć?
-Masz rację. Naprawdę sobie z tym poradzę?
-Tak.- zaśmiałam się. Harry natychmiast wstał i poszedł do domu. Zrobiłam to co on. W salonie zastałam wszystkich. Popatrzyłam na Sue. Uśmiechnęłam się do mnie.
-Ok, to my już idziemy. Zostawimy was samych.- powiedział Niall.
-Pat, nie chciałabyś dzisiaj spać u cioci Emmy?- zapyta Zayn.
-Tak!- krzyknęła mała. Malik spakował jej piżamkę i natychmiast wszyscy wyszli z domu.
-Zayn, ja przepraszam cię.- powiedziałam, bo tak naprawdę nie wiedziałam, co mam zrobić.
-Nic nie mów.- doradził mój mąż i podszedł do mnie, po czym mnie pocałował. Zrobił to bardzo zachłannie, ale nie przeszkadzało mi to.
-Brakowało mi tego.- powiedział.
-Zayn, ja…- chciałam coś powiedzieć, ale mi to uniemożliwiono.
-Ciii, nic nie mów.- powiedział Malik i przyłożył mi palec do ust.-Daj mi skończyć.- posłusznie przytaknęłam głową.- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś. Już myślałem, że to nigdy nie nastąpi. Nawet nie wiesz, jak jestem szczęśliwy. Słuchaj, co powiesz na kino, żeby zapomnieć o tym wszystkim. O tym całym tygodniu.
-Kino mówisz?- zaśmiałam się.
-Tak kino, a później możemy jeszcze coś porobić.- powiedział przejeżdżając rękami po moich plecach i zjeżdżając coraz niżej, aż zatrzymał je na mojej pupie.
-Na co ty liczysz?- zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam, o co mu chodzi.
-Przecież wiesz.
-No nie wiem, czy jestem na to gotowa.- przyznałam.
-Musimy się rozerwać po tym tygodniu ciszy.- zauważył Zayn.
-Jeszcze zobaczymy.- powiedziałam. Tak naprawdę nie wiedziałam, czy tego chcę.
   Tak jak zaplanowaliśmy, poszliśmy do kina. Wybraliśmy komedię romantyczką. Przez cały seans trzymaliśmy się za ręce.
   Po półtorej godzinnym filmie wróciliśmy do domu.
-Co powiesz, na miłą noc?- zapytał Zayn coraz bliżej do mnie podchodząc.
-Tobie nie można odmówić.- zaśmiałam się.

____________________________________________________


Rozdział z dedykacją dla Pauli ♥ Dla Ciebie weselszy rozdział, bo bardzo chciałaś, żeby wszystko wróciło do normy ; ) Kochana, bardzo dziękuję Ci, za wszystkie komentarze, no i za to, że jesteś. Prawie od początku czytałaś mojego bloga i jestem Ci za to wdzięczna. Kocham Twoje komentarze (a najbardziej te pokręcone O.o). W sumie to nie wiem, jak ty ze mną wytrzymujesz tak od początku? Przecież jestem ZUA (hehehe, pamiętasz ten komentarz?) no ale najwidoczniej komuś podoba się moje opowiadanie. Jeszcze raz dziękuję ♥

Jak podoba Wam się rozdział?
Nie wyszedł tak jak chciałam, ale nic na to nie poradzę.
Aha, muszę Was ostrzec, że następny rozdział nie będzie zbyt miły. 
Z góry przepraszam wszystkie czytelniczki, które chciały, żeby Megan i Zayn byli szczęśliwi. Z pewnością będziecie na mnie złe, ale gdybym nie wymyśliła tego, to ten blog już dawno dobiegłby końca. Przepraszam. Nie krzyczcie na mnie! hehehe

Dobra, to do następnego.
Kocham Was ♥♥♥

środa, 24 lipca 2013

The Versalite Blogger

Zostałam nominowana do The Versalite Blogger przez: http://still-the-one-blog.blogspot.com/ i http://one69direction69.blogspot.com/

Dziękuję za nominację, to wiele dla mnie znaczy ♥

Na czym to polega?

Zasady:
1. Podziękuj nominującemu na jego blogu.
2. Pokaż nagrodę The Versalite Blogger na swoim blogu.
3. Napisz 7 faktów o sobie.
4. Nominuj 15 blogów, które twoim zdaniem na to zasługują.
5. Poinformuj ich o tym :)


Fakty o mnie. ( Już je raz pisałam, więc starałam się napisać coś innego o sobie )

1. Interesuję się poezją i sztuką ; )

2. Oprócz Pop'u słucham jeszcze Rock'a i Dubstep'u.

3. Lubię czytać książki.

4. Od 3 lat gram na gitarze.

5. Swoją gitarę nazwałam Larry ( tak wiem, to trochę dziwne, po prostu podoba mi się to imię. Nie jestem Larry Shipper'ką, chociaż trochę w to wierzę, coś w tym jest. Gdyby Larry był prawdziwy to się od nich nie odwrócę, każdy ma prawo być tym, kim jest) (proszę, nie hejtujcie mnie za to)

6. Uważam, że każdy człowiek jest sobie równy, nie ma lepszych i gorszych, są tylko Ci, którym lepiej wiedzie się w życiu.

7. Jestem raczej samotnikiem, ale kocham moich przyjaciół, i nie mogłabym bez nich żyć.


Blogi, które nominuję: 


poniedziałek, 22 lipca 2013

54. Załamanie...

Rozdział pisany przy tej piosence: Music  Możecie posłuchać :)


-Dlaczego poszedłeś za mną?- zapytałam.
-Ponieważ nie chciałem zostawiać cię samą.- Niall się o mnie martwił, jak miło. Bynajmniej jeden.
-Bałeś się, że sobie coś zrobię?- zadałam mu pytanie.
-Tak.- przyznał i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich żal.
-Niall, ja…- nie wiedziałam, co mu mam powiedzieć.
-Zrozum, wiem jak się czujesz.- powiedział.
-Ty nigdy nie straciłeś dziecka.- zauważyłam.
-No nie, ale wiem, jak to jest stracić bliską Ci osobę.
-Kogo straciłeś?- zapytałam.
-Wiesz, że miałem mieć brata bliźniaka?
-Co?- Niall bardzo mnie tym zaskoczył.- Nigdy o tym nie mówiłeś.- zauważyłam.
-Czym tu się chwalić?- blondas miał rację.
-Przykro mi.- spuściłam głowę.
-Ach, skoda gadać.- machnął ręką. Widziałam, że jest mu ciężko. Zresztą komu by nie było.- Meg, obiecaj mi jedno.
-Co takiego?- zapytałam.
-Proszę, nie rób nic głupiego, nie zamykaj się w sobie.
-Skąd wiesz, że…- nie dał mi dokończyć.
-Widzę, że izolujesz się od nas. Nie rób tego, uwierz, że nam też jest ciężko. Każdy z nas ma gorsze dni, ale nie ma co rozpamiętywać tego.
-Ale nie da się tak po prostu zapomnieć.- zauważyłam.
-Wiem, ale zawsze można spróbować. Nie można cały czas siedzieć i się załamywać. No trudno stało się, czasu nie cofniemy.- jego słowa dały mi coś do zrozumienia, ale ja nie potrafiłam tak zignorować tej sprawy.
-Niall, ja sama nie wiem.- odpowiedziałam, bo tak naprawdę byłam trochę skołowana tą całą sytuacją.
-Przemyśl moje słowa.- powiedział Horan i wyszedł zostawiając mnie z tym wszystkim.
   Usiadłam wyczerpana na łóżko. Schowałam głowę w dłoniach i próbowałam powstrzymać łzy. Może rzeczywiście powinnam o tym wszystkim zapomnieć? Już sama nie wiem.
   Wstałam i ponownie zamknęłam drzwi na klucz. Nie chciałam, żeby ktoś jeszcze tu wchodził. Wiem, że blondas mówił mi, żebym się nie zamykała w sobie, ale nie wiem, czy tak potrafię. Nie wiem, czy jestem w stanie to zrobić.
-Moje życie jest do dupy.- powiedziałam sama do siebie.
   Siedziałam w tym pokoju przez cały dzień i rozmyślałam. Już nikt się nie dobijał do drzwi. Chyba dali mi spokój.
   Był już wieczór. Byłam strasznie głodna. Do tego źle się czułam. Musiałam jak najszybciej coś zjeść. Nie mogłam cały czas siedzieć w tym pokoju. Postanowiłam, że wyjdę i pójdę do kuchni.
   Po cichu otworzyłam drzwi i wyszłam. Zaczęłam schodzić po schodach. Ledwo co chodziłam. Strasznie kręciło mi się w głowie. Zatrzymałam się dopiero w przedpokoju i spojrzałam do salonu. Gości już nie było, tylko Zayn siedział na kanapie ze spuszczoną głową. Widać było, że jego ta sprawa też przejęła.
   Zebrałam się w sobie i weszłam do salonu. Mój mąż mnie zauważył. Od razu spojrzał na mnie. W jego oczach było widać żal.
-Megan.- powiedział i zaczął się do mnie zbliżać. Uniknęłam jego wzroku i poszłam prosto do kuchni nie zatrzymując się.
    Zaczęłam robić sobie kanapkę.
-Zadzwoniłem do mojej mamy, aby Patty została tam dłużej.- oznajmił. Pokiwałam głową na zgodę  i chciałam wyjść z kuchni, jednak Malik mnie zatrzymał. -Megan, nie zostawiaj mnie samego. Wiem, że jest ci ciężko, ale mi także. Proszę, boję się o ciebie. Nic się nie odzywasz. Powiedz coś.- nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Czułam, jak moje nogi robią się jak z waty. To była kwestia czasu, kiedy się przewrócę. Brzuch zaczął mnie boleć, to pewnie z powodu głodu.
   Oparłam się o blat, ponieważ już nie mogłam stać.
-Meg, co ci jest?- zapytał wystraszony Zayn. Nie mogłam już dłużej ustać. Na szczęście mój mąż mnie złapał i wziął na ręce.- Zaniosę cię do pokoju.- powiedział. Ze zgodą pokiwałam głową.
   Tak naprawdę nie chciałam zgodzić się na to, ale nie miałam innego wyjścia.
   Mój mąż zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżko.
-Co ci jest?- zapytał ponownie. No tak, martwił się o mnie. Podniosłam tylko ramiona w geście, że nie wiem. –Przynieść ci coś do jedzenia?- pokiwałam głową, że tak.
   Zayn wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie potrafiłam sobie poradzić z tą całą sytuacją. Wiem, że nie zachowywałam się normalnie, ale nie potrafiłam inaczej. Nie wiem, dlaczego taka jestem. To całe życie mnie przerasta. Wiem, że innym także jest ciężko z tego powodu, ale oni mogliby też postawić się w mojej sytuacji.
   Malik wszedł do pokoju z talerzem pełnym naleśników. Usiadłam na łóżko, a Zayn położył talerz na moich kolanach.
-Proszę.- powiedział i szybko wyszedł z pokoju. Chyba zrozumiał, że wolę być sama.
   Zjadłam kanapki i od razu poczułam się lepiej. Odłożyłam talerz na komodę i przewróciłam się na bok. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam, chociaż wcale tego nie chciałam.

Tydzień później.
   Obudziłam się. Byłam sama w pokoju. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ Zayn od jakiegoś tygodnia spał na kanapie, bo ja nie chciałam z nim spać. Przesz cały tydzień unikałam go jak tylko mogłam. Malik dał już sobie ze mną spokój. Zrozumiał, że do mnie nie dojdzie. Przyznam się, że zamknęłam się w sobie. Nie posłuchałam rady Niall’a. Ta cała sprawa mnie załamała i zniszczyła. Wiem to. Nawet już nie zajmowałam się Patty. A mała gdy pytała się o mnie, to Zayn mówił, że mama się źle czuje. Wiem, że źle robiłam, ale nie potrafiłam inaczej.
   Zrobiłam się głodna, więc zeszłam na dół. W salonie zobaczyłam, że mulat śpi na kanapie. Nic dziwnego.
   Na palcach przeszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie śniadanie. W pewnym momencie przez przypadek upuściłam talerz, który spadł na podłogę i się potłukł. Zaczęłam zbierać szkło, jednak niezdarna przecięłam się. Krew zaczęła lecieć mi z palca. Przykra sprawa.
-Co się stało?- zapytał zaspany Zayn wchodząc do kuchni. Popatrzył na mnie.- Daj, pomogę ci.- powiedział. Nic mu nie odpowiedziałam. Mój mąż zaczął zbierać kawałki szkła. Ja usiadłam na krzesło i patrzyłam na niego. Kompletnie zapomniałam, że leci mi krew z palca.
    Zayn szybko uporał się ze szkłem i podszedł do mnie.
-Pokaż rękę.- powiedział. Posłusznie podałam mu moją dłoń. -Trzeba to opatrzyć.- zauważył. Pokiwałam na zgodę głową. - Poczekaj.- podszedł do szafy i wyją apteczkę. Wyciągnął z niej wodę utlenioną i plaster. -Może trochę zaboleć.- ostrzegł i odkaził mi ranę, po czy przykleił plaster. -Gotowe.
-Dziękuję.- pierwszy raz od tygodnia się do niego odezwałam. Zayn popatrzył mi prosto w oczy. Widziałam, że się uśmiechnął. Chciałam odejść, ale Malik chwycił moją rękę.
-Megan nie idź.- poprosił.- Od tygodnia ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam. Ta cisza mnie dobija. Nie mogło by być tak jak dawniej?- spojrzałam mu prosto w oczy. Widziałam w nich żal. 
-Zayn, ja nie wiem, czy mogę.- przyznałam.
-Jeżeli człowiek bardzo się stara, to mu to wyjdzie. Musimy się postarać. Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale nie możemy unikać siebie całe życie. Już najwyższy czas, aby wszystko wróciło do normy.
-Może masz rację.- powiedziałam i odeszłam. Poszłam do sypialni. Musiałam się zastanowić. Nie wiem, czy mogę tak o tym zapomnieć. Wiem, że nie zachowuję się jak normalna matka. Inne kobiety potrafią zapomnieć, ale ja nie.
   Siedziałam w samotności aż do południa. Równo o 15:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. 
   Ktoś zapukał do moich drzwi.
-Megan, otwórz. To ja Niall.- usłyszałam głos blondasa.
   Natychmiast podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-O co chodzi?- zapytałam. Horan był jedyną osobą, z którą normalnie rozmawiałam.
-Zayn mi powiedział, że dzisiaj z nim trochę rozmawiałaś.

-No, to prawda.- przyznałam.
-Nawet nie wiesz, jaki on był szczęśliwy. Meg, zrozum, on naprawdę cię kocha i chciałby, żeby wszystko wróciło do normy.

-Chyba masz rację.- powiedziałam. W sumie to i ja miałam dość tej ciszy. Nie mogłam tak dalej.
-Chodź, może zejdziemy na dół.- zaproponował Niall.
-Ja nie wiem.

_____________________________________________________

Z okazji, że jest 6900 wyświetleń, dodaję rozdział.
Nigdy Wam tego nie mówiłam, ale to było moje marzenie, żeby było aż tyle wyświetleń. Dziękuję !
A co do rozdziału. Podoba się Wam? 
Jak myślicie, czy Megan zejdzie na dół i wszystko wróci do normy?
Aha. Usunęłam zakładkę bohaterowie. Jeżeli będzie się ktoś nowy pojawiać, to będę go dodawać pod rozdziałami. Tak będzie łatwiej.

Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Do następnego. Kocham Was.

PS. Dodałam jednego nowego bohatera pod rozdziałem 51. Jeżeli chcecie obejrzeć resztę, to są pod 1 i 48 rozdziałem. 

czwartek, 18 lipca 2013

53. A było już tak dobrze...

   Obudziłam się. Nie mogłam otworzyć oczu. Słyszałam tylko rozmowę. Nie poznałam głosów.
-Jak ja jej to powiem?- ktoś się skarżył. Chyba to był mężczyzna.
-Po prostu.- odpowiedziała mu dziewczyna.
-Ona się załamie, jak to usłyszy.- znowu odezwał się mężczyzna.
-A może nie będzie tego pamiętać.- dołączył się kolejny głos.
-Niall, głupi jesteś? Jak można o takim czymś zapomnieć?- odezwała się dziewczyna. Teraz poznałam ten głos. To była Emma. Moja przyjaciółka.
-Tak tylko głośno myślałem.- powiedział Niall. Jednak tego trzeciego głosu nie mogłam rozszyfrować. Spróbowałam otworzyć oczy. Chyba mi się udało. Światło mnie oślepiło.
-Budzi się.- teraz poznałam ten głos. To Zayn. No tak. Jak mogłam zapomnieć? To takie głupie. Nie wiem, co się ze mną dzieje?
-Zayn?- wyszeptałam. Zobaczyłam, że przy łóżku jest Malik.
-Kochanie. Obudziłaś się. Dobrze się czujesz?- zapytał. Od razu chwycił moją dłoń i czule ją objął.
-Co się stało?- zapytałam. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem w ciąży. Dotknęłam brzucha, jednak nie był on wielki. Przypomniałam sobie, że spadłam ze schodów.-Co się stało?- powtórzyłam, tym razem już bardziej wystraszona.
-Jak się czujesz?- zapytał Malik w ogóle pomijając moje pytanie.
-Zayn!?- nie wiedziałam co robić.-Wytłumacz mi to wszystko.
-Ok. Spadłaś ze schodów.- wytłumaczył.
-Ok, to akurat wiem.- zauważyłam.- Ale wiem, że ty czegoś nie chcesz mi powiedzieć.- przyznałam.
   Zayn wyglądał  na zdenerwowanego. Zaczął chodzić w kółko po pokoju. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi i niepokoiło mnie to, że mój brzuch stał się dziwnie mniejszy. Bałam się, że stało się coś z dzieckiem.
-Proszę, powiedz mi.- poprosiłam. Nie mogłam znieść już tego napięcia.
-Słuchaj, ty spadłaś z tych schodów i straciliśmy przy tym dziecko.- powiedział i się rozpłakał.
-Co?- zapytałam, nie uwierzyłam w te słowa.
-Straciliśmy dziecko.- powiedział.
-To niemożliwe.- nie mogłam uwierzyć.
-Wszystko będzie w porządku.- zapewniła mnie Emma. Nie wierzyłam jej. Już nic nie będzie takie jak kiedyś.
-Proszę, wyjdźcie.- poprosiłam wszystkich. Nie  chciałam ich widzieć. Wiem, że oni nie byli niczemu winni, ale nie chciałam teraz ich towarzystwa.
-Megan.- powiedziała Emma.
-Wyjdź.- poprosiłam po raz kolejny. Chciałam zostać sama. Jednak tym razem moi przyjaciele mnie posłuchali. Pośpiesznie wyszli.W sali został tylko Zayn.
-Meg, czemu ich wygoniłaś?- zapytał.
-Ty też wyjdź.- poprosiłam.
-Dlaczego to robisz?
-Muszę to wszystko sobie poukładać. Proszę, to nie jest łatwe. To nie ty poroniłeś, tylko ja. 
-Nie zrzucaj winy na siebie.
-Proszę, wyjdź.- on nie potrafił zrozumieć, że ja musiałam to wszystko sobie przemyśleć.
-Przyjadę jutro rano, ponieważ prawdopodobnie będą cię wypisywać.- powiedział Zayn i wyszedł. Nareszcie.
   Rozejrzałam się, byłam sama na sali. To dobrze. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam patrzeć się w jeden punkt. Czułam, jak zamykam się w sobie. Zastanawiałam  się, po co żyję. Nic nie potrafię, ani dobrze zejść po schodach, od razu muszę spadać i trafiać do szpitala.

   Zbliżała się noc. Pogrążona w myślach nie mogłam zasnąć. Nie przespałam całej nocy. 
   Rano byłam wyczerpana fizycznie i psychicznie. 
   Do sali wszedł Zayn z lekarzem.
-Wypisujemy panią.- powiedział mężczyzna. Pokiwałam tylko głową na zgodę.- Musi pani na siebie uważać, i proszę się oszczędzać.
-Dobrze.- powiedziałam i ostrożnie wstałam z łóżka. Moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa, ale jakoś dałam radę. Z ledwością doszłam do samochodu.
-Megan, wszystko w porządku?- zapytał Zayn.  W odpowiedzi przytaknęłam głową na zgodę.
   Zaczęliśmy jechać. Nie mogłam doczekać się tego, aż będę w domu. Chciałam jak najszybciej zamknąć się w pokoju i do nikogo się nie odzywać. Chciałam być sama.
-Na pewno?-zapytał ponownie mój mąż.
-Tak.- odpowiedziałam, chociaż tak naprawdę to nie czułam się za dobrze. Miałam pustkę w sercu. Po raz kolejny. Ostatnio czułam takie coś, jak straciłam Liam'a. Sytuacja się powtarza. Dlaczego to zawsze ja muszę kogoś tracić?
    Resztę drogi samochodem przesiedziałam w ciszy.
   W końcu dojechaliśmy do celu, do naszego domu. Ostrożnie wysiadłam z samochodu. Zayn chciał mi pomóc, ale się na to nie zgodziłam.
-O co ci chodzi?- zapytał Malik.  Wzruszyłam bezradnie ramionami.  Co mu miałam odpowiedzieć?
-O nic.- odpowiedziałam bezradnie.
   Weszliśmy do domu.
-Megan!- zawołała Emma wchodząc do przedpokoju. Za nią pojawiła się reszta. Wszyscy chcieli mnie przytulić, ale nie pozwoliłam na to.
-Zostawcie mnie.- poprosiłam. Nie chciałam ich współczucia. Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć. 
   Unikając ich spojrzeń udałam się do sypialni. Zamknęłam się na klucz i osunęłam się po drzwiach na podłogę.
-Meg, wszystko w porządku?- zapytał Niall. Chyba jako jedyny poszedł za mną i mnie nie zostawił.
-Tak.- powiedziałam.
-Wpuścisz mnie?- zapytał Horan. Przez chwilę się wahałam, ale jednak się zdecydowałam. Podniosłam się z ziemi i otworzyłam drzwi.
-Wchodź.- powiedziałam. Blondas pośpiesznie wszedł do pokoju, tak jakby bał się, że się rozmyślę.
-Dziękuję.- od razu mnie przytulił, jednak ja nie zamierzałam go powstrzymywać.

________________________________________________

Co o tym myślicie?
Tak, wiem jestem zła.
Sorry, że taki krótki rozdział, ale chciałam dodać go szybciej.

Mam do Was pytanie. Co byście powiedziały, jak do historii wmieszałabym jeszcze jeden zespół? Nie będę Wam na razie zdradzać o co chodzi. Tak tylko chciałabym wiedzieć, czy Wam ten pomysł się podoba.

Mam pytanie. Czy ktoś z Was jest z Kudowy Zdrój?

Dobra, to na tyle.
Do następnego.

poniedziałek, 15 lipca 2013

52. Zbyt wczesne szczęście...

    Z perspektywy Megan.   
   Było ok. 24:00, kiedy wyszliśmy z sali. Strasznie byłam szczęśliwa, że moim mężem był teraz Zayn. Może tęskniłam za Liam'em, ale nie zamierzałam się tym zamartwiać. Rozpoczęłam nowe życie z Malikiem. Teraz on i Patty są moim szczęściem.
   Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do naszego domu.
-Kochanie, mam do ciebie pytanie. - zaczął rozmowę Zayn. Nie wiedziałam, o co chodzi? Z jego tonu można było wywnioskować, że jest to bardzo ważna sprawa. Zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi.
-Jakie masz do mnie pytanie? - spojrzałam na niego. Był skupiony na drodze. To dziwne, że dziś nic nie wypił. Może nie chciał? Nie wiem.
-Co powiedziałabyś na drugie dziecko? - myślałam, że zakrztuszę się śliną. Nie byłam przygotowana na takie pytanie. Zayn nigdy o to nie pytał, ani nie poruszał tego tematu. Tak naprawdę jeszcze nigdy o tym nie myślałam.
-Kotek...ja... - kompletnie nie wiedziałam, co powiedzieć. - Nie myślałam o tym. - przyznałam.
-Może mamy jedno dziecko, no nie kompletnie my, ale chciałbym mieć drugie. Z tobą. - zastanowiłam się. 
-Zayn. Nawet nie wiesz, jak o tym marzyłam. - zaczęłam się śmiać. Tak naprawdę chciałam mieć z nim dziecko, tylko nie wiedziałam, jak mam z nim o tym rozmawiać, dlatego wybiłam sobie ten pomysł z głowy i o tym nie myślałam.
-Co powiesz na noc poślubną? - zapytał mój mąż z zadziornym uśmiechem.
-Zgadzam się. - znów zaczęłam się śmiać.
-Naprawdę? - zapytał Zayn. Chyba nie dowierzał mojej decyzji.
-Tak. - dałam mu pstryczka w nos.
   Dalej jechaliśmy samochodem. Malik w pewnym momencie chwycił mnie za kolano.
-Kocham cię. - powiedział.
-Ja ciebie też. - musnęłam go delikatnie w policzek.
   Wkrótce dojechaliśmy do domu. Mieliśmy go cały dla siebie. Na szczęście Patty nocowała dzisiaj z moją ciocią w hotelu.
   Szybko otworzyłam drzwi. Razem z Zayn'em weszliśmy do środka.
-Co powiesz na cudowną noc? - zapytał mój mąż.
-Z miłą chęcią. - posłałam mu uwodzicielski uśmiech.
   Zayn wziął mnie na ręce i zaprowadził mnie do sypialni. Ja przejęłam inicjatywę i ściągnęłam jego bluzkę. On nie pozostał mi dłużny. Popchnął mnie ostrożnie na łóżko. Na razie on dominował. Zaczął ścigać moje spodnie. Nie wiem dlaczego, ale nagle wszystkie wspólnie spędzone chwile z Liam'em mi się przypomniały. Zaczęłam za nim tęsknić. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem już rozebrana. Wzięłam się do roboty.

2 miesiące później.
-Zayn, jestem w ciąży! - krzyknęłam. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd.
-Wspaniale. - powiedział mój mąż i mnie przytulił. Patty była teraz u mamy Zayn'a, więc mogliśmy się wyszaleć do woli.
-Zapraszaj resztę. Musimy im o tym powiedzieć. - byłam cała podekscytowana. Od tak dawna czekałam na to, żeby mieć drugie dziecko.
-Już dzwonię. - Zayn wziął telefon do ręki i zaczął wydzwaniać. - Wszyscy będą za godzinę. - powiedział, gdy skończył.
-Jestem szczęśliwa. - powiedziałam.
-Ja też. - przyznał mój mąż i podszedł do mnie. Przytuliłam się do niego. On objął mnie w talii.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
   Uwolniłam się od jego uścisku i zaczęłam szykować jedzenie. Zrobiłam różne przekąski i wszystko poustawiałam na stole.
   Po godzinie wszyscy zaczęli się schodzić.
-Cześć Emma. - powiedziałam ściskając swoją przyjaciółkę.
-Hej Meg. - powiedziała. Och, ile ja się na przytulałam. 
   Gdy już wszyscy znaleźli się w salonie i usiedli do stołu, ja i Zayn wyszliśmy na środek pokoju.
-Musimy wam coś powiedzieć. - zaczął Zayn.
-Coś się stało? - zaniepokoiła się Susanne.
-Jestem w ciąży! - aż krzyknęłam z radości.
-Jejku - zapiszczały dziewczyny. Od razu zaczęły mnie tulić.
-Mogłaś powiedzieć od razu. Myślałam, że naprawdę coś się stało. - przyznała Rose.
-Hahaha, lubię straszyć ludzi. - zaśmiałam się.
-Chłopak, czy dziewczynka? - spytał Harry.
-Jeszcze nie wiemy. - przyznałam.                   
-Mam nadzieję, że chłopczyk. - powiedział Niall.
-Ja też. - przyznał mu rację Zayn.
-Ej. - zaśmiałam się.
-No co. Mamy już córeczkę, to teraz kolej na synka. - uśmiechnął się.
-Ok. Niech będzie.
-A jak nazwiecie dziecko? - zapytał Lou.
-Jak dziewczynka to Dracy, a jak chłopak, to Oliver. - zdecydowałam.
-O nie! - sprzeciwił się Malik.- Jak będzie dziewczynka to Natalie, a jak chłopczyk to Nathan.
-Musimy to jeszcze przedyskutować. - zauważyłam.
-Ok. Niech będzie. - zaśmiał się Zayn.
-Zrobić wam coś do picia? - zapytałam.
-Nie. - odpowiedzieli zgodnie chórem.
-Meg, mogłybyśmy pogadać? - zapytała Sue.
-Tak, jasne. Chodź, może pójdziemy na górę. - zaproponowałam.
-OK .- poszłyśmy do sypialni mojej i Zayn'a.
-O czym chciałaś porozmawiać? - zapytałam. Kompletnie nie wiedziałam, o co chodzi.
-No bo ja.... nie wiem, jak ci mam to powiedzieć - przyznała Susanne.
-Wal śmiało. - zaśmiałam się.
-Jestem z ciąży. - odpowiedziała.
-To wspaniale. - od razu ją przytuliłam. - I jaki w tym widzisz problem? - zapytałam po chwili.
-Boję się powiedzieć to Harry'emu.
-Nie masz się czego bać. Na pewno się ucieszy.
-Tak myślisz?
-Tak. Jeżeli chcesz, to mogę go nawet zawołać. - powiedziałam.
-Ok. Wołaj - nie wiem, dlaczego, ale byłam szczęśliwa. Cieszę się, że Harry nareszcie będzie szczęśliwy. Będzie miał wspaniałą córkę lub syna.
   Chciałam jak najszybciej powiadomić lokersa, więc zaczęłam biegnąć po schodach. Niestety nie fortunie stanęłam na stopniu i spadłam. Nic nie pamiętam, tylko ból. 

__________________________________________________

Co powiecie na ten rozdział?
Jak myślicie, co się stanie z Megan? Ja na razie nie będę nic wam zdradzać, chociaż, a niech to, nie mogę tak. Ok powiem Wam tylko, że od tego małego wypadku zaczną się kłopoty. Więcej już wam nie zdradzę.
Jeżeli ktoś z Was chciał, żeby Megan i Zayn byli szczęśliwi, to przepraszam. Muszę jakoś namieszać.

Aha. Zapomniałaby. Na górze zrobiłam zakładkę bohaterowie. Są tak wszystkie (tak myślę) postacie, jakie wystąpiły, lub jeszcze wystąpią w opowiadaniu. Jak będzie ktoś nowy dochodzić, to na pewno się tam pojawi ; ) To tyle.

Następny rozdział dodam szybciej jak będzie 6 komentarzy.

Do następnego.

piątek, 12 lipca 2013

51. Decyzja...

-Tato.- powiedziała Patty do Zayn'a. Kochane dziecko. Trochę jest mi jej żal. Razem z Malikiem postępujemy troszkę wobec niej nie fair. Okłamujemy ją. Powiedzieliśmy jej, że Zayn jest jej ojcem. Nic tak naprawdę nie wie o Liam'ie. Zamierzamy jej powiedzieć, ale później.
-Co kochanie?- zapytał mój narzeczony. Tak byliśmy zaręczeni. Wybaczyłam mu zdradę. Może nie kocham go aż tak bardzo jak Liam'a, ale coś do niego czuję. To się liczy. Jest dobrym ojcem, a Pat traktuje jak własną córkę.
-Pobawisz się ze mną?- zapytała mała. Była taka podobna do Liam'a. Miała wielkie brązowe oczy. Włosy które troszkę się kręciły. I tak jak jej ojciec uwielbiała Toy Story i nie była przekonana co do łyżek. Śmieszna sprawa.
-Jasne.- razem usiedli na podłodze i zaczęli bawić się klockami.
   Przez ten czas wiele się zmieniło. Zamieszkaliśmy w osobnym domku. Zespół co prawda dalej istniał, ale mieli już dużo mniej koncertów, a tras koncertowych wcale. Każdy z chłopaków miał dziewczynę. Louis i Emma się pobrali. Są teraz szczęśliwymi małżonkami.
-I co, przemyślałaś sprawę?- zapytał Zayn siadając obok mnie na kanapie.
-Nie wiem, co o tym myśleć.- przyznałam. Nie byłam pewna co do tej sprawy.
-Naprawdę cię kocham i chcę być z tobą do końca życia.- zapewnił.
-Obiecuję, przemyślę tą sprawę.- nie wiedziałam, czy się z nim żenić. Moje przeczucie mówiło mi, abym jeszcze troszkę zaczekała. Chociaż ja także nie chciałam za długo czekać. 
    Spojrzałam na pierścionek. Cudowny, z fioletowym brylantem. Dobrze pamiętam dzień, kiedy Zayn włożył mi go na palec :
   ,,Chłopcy grali koncert. Świetnie sobie radzili. Śpiewali solówki Liam'a, oddając mu cześć. Płakali za każdym razem. Mówili, jak bardzo im go brak. Z oczów fanów leciały strumienie łez. Pamiętam, że chłopcy zaśpiewali Little Things i Zayn zaczął przemawiać:
-Chciałbym kogoś wam przedstawić. Proszę, przyjmijcie ją gorącymi brawami. Jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Megan, chodź tutaj!- zawołał. Nie wiedziałam, czy wyjść na scenę czy nie. Jednak w decyzji pomogła mi Emma. Wypchnęła mnie na scenę. Widziałam błyskające flesze. Nie wiedziałam co robić. Bałam się. Nie wiem, jak chłopcy to znosili. 
   Podeszłam do Malika.
-Po co...?- chciałam zapytać, ale nie dał mi skończyć.
-Chciałbym teraz coś zrobić.- Zayn uklęknął przede mną na kolana i wyjął z kieszeni pudełeczko.- Megan Rosse, czy chciałabyś mnie uszczęśliwić i zostać panią Malik.- wtedy myślałam, że wybuchnę płaczem. Spojrzałam w niebo. Tak naprawdę chciałabym, żeby ktoś inny teraz przede mną klęczał, ale nie miałam na to szans. Popatrzałam na naszyjnik. Przypomniał mi się Liam. Tak bardzo mi go brakuje. Podjęłam decyzję.
-Tak, chcę.-powiedziałam. Wtedy Malik włożył mi na palec ten pierścionek. Byłam szczęśliwa."
-Zayn, weźmiemy ten ślub.- powiedziałam. Teraz już wiedziałam czego chcę.

Dwa tygodnie później.
-Co powiesz o tej?- zapytała Rose pokazując mi kolejną ze ślubnych sukienek.
-Już sama nie wiem.- usiadłam na krzesło zmęczona tym wszystkim. Byliśmy w tym sklepie już ze 2 godziny, a ja nie mogłam się zdecydować, którą suknię wybrać.
-Może coś bardziej odważnego?- zaproponowała Sue. 
-Już jestem wykończona tym wszystkim.- zaczęłam chodzić między regałami. 
-A kto zajmuje się urządzeniem ślubu?- zapytała się Rose. Szczerze, chciałabym być taka jak ona. Jest cudowna. niczym się nie przejmuje. Do wszystkiego podchodzi na luzie.Jest inteligentna i ładna. Oj, urody to ja jej zazdroszczę. Blondyna o zielonych oczach, szczupła, po prostu ideał. Lubi się zabawić.
-Zamówiliśmy firmę, która przygotuje wszystko.- odpowiedziałam.- Muszę kupić którąś z sukienek, to już jutro.- zauważyłam. Mogłam szybciej o tym pomyśleć, ale nie wiedziałam, że wybór sukienki jest taki trudny.
-No racja.
-A co powiesz o tej?- zapytała Sue pokazując jedną z sukienek.
-Jest cudowna.- przyznałam. Nareszcie znalazłam coś odpowiedniego. 

Następny dzień.
   Z  perspektywy Zayn'a   
-Niall, zostaw to jedzenie!- krzyknąłem widząc blondyna z nosem w lodówce.
-Nie mogę. Za bardzo się stresuję.- przyznał.
-To co ja mam powiedzieć?- zapytałem.
-Poradzisz sobie.- pocieszył mnie i znowu wrócił do opróżniania lodówki. W takich chwilach brakuje mi Liam'a. On wszystko dopilnował i zawsze jakoś pocieszał. Na Niall'a nie ma co liczyć.
-Wszystko będzie dobrze.- powiedział Louis siadając obok mnie.
-Ale jeżeli nie.- przestraszyłem się.
-Nie ma się o co martwić. Każdy ma takie obawy, a tak naprawdę nie ma się czego bać. Wiem co mówię, przecież ja też to przezywałem. Pamiętasz, jak byłem zdenerwowany?- rozgadał się Lou.
-Pamiętam.- przyznałem.
-No właśnie. Przed ślubem zawsze są nerwy. Ale później, gdy już wychodzisz i czekasz na przyszłą żonę, wszystkie nerwy puszczają.
-To tak samo jak z koncertem. Zawsze przed nim jest trema, a gdy już wyjdziesz na scenę i zaczynasz śpiewać, wszystko mija.- dodał Harry.
-Żeby to wszystko było takie łatwe.- zesmutniałem.
-To jest łatwe. Nie masz się czego bać. Zrozumiesz, jak zobaczysz Megan idącą w stronę ołtarza. Wszystko minie. 
-Mam nadzieję.-przyznałem.
   Nagle ktoś wszedł do domu. Była to moja mama, siostry i moja kochana córka Patty.
-Tata.- krzyknęła mała i wskoczyła mi na kolana
-Cześć kochanie.-pocałowałem ją w czółko. 
-Cześć bracie.- powiedziały na równo moje siostry.
-Hej.
-Jak tam synku?- zapytała mama siadając na krzesło.
-Stresuję się.-przyznałem.
-Jak każdy.-zauważyła moja rodzicielka.
-Jak zobaczysz Meg, szczęka ci opadnie.- zapewniła Dan.
-No, jest piękna. Zazdroszczę jej. Ona jest taka wspaniała. Jest tak cudowną kobietą.- zaczęła Wal. 
-Robię się zazdrosny.- przyznałem, oczywiście w żartach to powiedziałem.
-Szkoda, że nie możesz jej zobaczyć.
-Dobra, dosyć tego.-rozzłościła się moja matka.
-Mówię tylko prawdę.- broniła się Wal.
-Tato, a kiedy pójdziemy do mamy?- zapytała Pat.
-Za niedługo.- zapewniłem.
-Chciałabym się pobawić.
-Wujek Niall się tobą zajmie.- w tej chwili z kuchni wyszedł blondas.
-Wujek!- krzyknęła moja córka i podbiegła do farbowanego.
-Cześć kochana.- powitał ją Niall.
-Pobawimy się?- zapytała mała.
-No jasne.- obydwoje poszli na górę, zapewne do pokoju Patty.
-Jak przygotowania do ślubu?- zapytałem.- Wszystko jest tak, jak miało być?
-Tak. Nie masz się czym martwić.
-To dobrze.- odetchnąłem.
-To co, jedziemy?- zapytała Emma schodząc po schodach.
-Tak, jasne. 
   Wszyscy wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy się do dwóch samochodów.
-Jak zobaczysz Megan, szczęka ci opadnie.- powiedziała Em.
-Już to gdzieś słyszałem.- zaśmiałem się.
-No co. Powiedziałam tylko fakty.- zaczęła się bronić.
-Ok.
   Po chwili wszyscy byliśmy na miejscu.
-Wszystko będzie dobrze.- poklepał mnie po ramieniu Louis.
-Mam nadzieję.
   Weszliśmy do kościoła. Wszyscy goście już byli. Podszedłem pod ołtarz i razem z księdzem czekaliśmy na moją przyszłą żonę. Zacząłem się trząść. To chyba ze stresu. Jeszcze nigdy się tak nie przejmowałem, nawet przed pierwszym koncertem.
   Nagle wszyscy ucichli. Drzwi kościoła się otworzyły. Zaczęła grać muzyka. I zobaczyłem ją. Była przepiękna. Jeszcze tak pięknej kobiety jak ona nie widziałem. Miała na sobie prostą suknię, ale wyglądała w niej bajecznie.
   Szła w moją stronę. Uśmiechała się, tak jak ja. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nie mogłem się napatrzeć.
   Po chwili stała już przy mnie. Odwróciliśmy się w stronę księdza.
-Megan Dominika Rosse i Zayn Javadd Malik. Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?- zapytał ksiądz.
-Tak.- odpowiedzieliśmy na równo z Meg.
-Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
-Tak.- znowu odpowiedzieliśmy równocześnie.
-A teraz powtarzajcie za mną przysięgę. Ja Zayn.
-Ja Zayn.- powtórzyłem. 
-Biorę sobie Ciebie Megan.
-Biorę sobie Ciebie Megan.
-Za żonę.
-Za żonę.
-I ślubuję Ci miłość.
-I ślubuję Ci miłość,
-Wierność.
-Wierność.
-I uczciwość małżeńską.
-I uczciwość małżeńską.
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.-odetchnąłem.
   Kapłan obrócił się w stronę Megan.
-Ja Megan.
-Ja Megan.- powtórzyła.
-Biorę sobie Ciebie Zayn'ie.
-Biorę sobie Ciebie Zayn'ie.
-Za męża.
-Za męża.
-I ślubuję Ci miłość.
-I ślubuję Ci miłość,
-Wierność.
-Wierność.
-I uczciwość małżeńską.
-I uczciwość małżeńską.
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
-Proszę o podanie sobie obrączek.- powiedział ksiądz. Wziąłem do ręki  obrączkę.
-Świadomy praw i obowiązków wynikający z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Megan i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe.- gdy to powiedziałem założyłem obrączkę na palec Meg.
-Świadoma praw i obowiązków wynikający z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z Zayn'em i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe.- teraz Megan założyła obrączkę na mój palec.
-Uroczyście oświadczam, że małżeństwo zostało zawarte. Panie młody, możesz pocałować pannę młodą.- zrobiłem to. Od teraz Megan jest moją żoną. Jestem szczęśliwy jak nigdy w życiu.
   Wybiegliśmy z kościoła. Na dworze wszyscy zaczęli składać nam życzenia. Otrzymywaliśmy przeróżne prezenty.  Byli wszyscy nasi znajomi, nawet ciotka Megan.
-Cieszę się z waszego szczęścia.- powiedziała przytulając nas.- Aha i jeżeli Zayn chcesz, możesz nazywać mnie mamą.- spojrzeliśmy na nią.- No co. Nie mam dzieci, a ciebie Meg od jakiegoś czasu wychowuję i też chciałabym, żeby ktoś nazywał mnie mamą.- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Cieszę się, że jesteśmy razem.- powiedziałem i pocałowałem Meg.
-Ja też się cieszę.- odpowiedziała.

_____________________________________________________

Co powiecie na ten rozdział?
Jak na razie Megan i Zayn są szczęśliwi, ale nie potrwa to długo :)
Tak wiem, jestem zła.

Do następnego.
Kocham Was.

A tak wygląda Patty: