sobota, 9 listopada 2013

Epilog.

Włączcie sobie TO

-Megan, wstawaj!- ktoś krzyknął. Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju. Naprawdę? Rozejrzałam się. Koło mojego łóżka siedzieli moi rodzice. Ja śnię? Nie wierzę. Jeszcze przed chwilą byłam gdzie indziej.
-Wy żyjecie?- zapytałam. Byłam w lekkim szoku.
-A czy kiedykolwiek umarliśmy?- zadrwił tata. To był on. Musiał. Na pewno. 
-Wy żyjecie!- tym razem krzyknęłam i podbiegłam do moich rodziców. Przytuliłam ich. Byli żywi. To było prawdziwe.
-Coś się stało?- zapytała mama śmiejąc się.
-Jak to co. Tak długo was nie widziałam.- wyjaśniłam.
-Nie widziałaś nas tylko w nocy.- zauważył tata.
-Co? Ale...- dopiero teraz to do mnie dotarło.- Gdzie ja jestem?
-W domu głuptasie.
-Ale jeszcze przed chwilą byłam w Londynie z Zayn'em Nathan'em  i Patty. Właśnie, gdzie oni są?- zadałam bezsensowne pytanie. Przecież oni mnie opuścili.
-Kto to jest Zayn, Nathan i Patty?- zapytał tata.
-Mój mąż, syn i córka.- odpowiedziałam. Byłam skołowana.
-Kochanie, ty masz tylko 18 lat. Nie masz jeszcze męża, ani córki.To był tylko sen.- co? Ja mam 18 lat. Jak, jeszcze przed chwilą miałam znacznie więcej. Dopiero teraz zaczęłam kojarzyć fakty.
-Zostawcie mnie samą.- poprosiłam.
-Dobrze, tylko się pośpiesz. Za półtorej godziny mamy samolot.- ostrzegł tata.
-Ale gdzie?- zapytałam.
-Do Londynu. Jedziesz na studia. Zapomniałaś?
-Nie.-  skłamałam. Rodzice wyszli z mojego pokoju.
-Czyli to wszystko było snem.- opadłam na łóżko. Czułam się zrezygnowana.- Całe wakacje nad Morzem Irlandzkim, spotkanie chłopaków, Zayn, Liam. To wszystko było tylko snem.- mówiłam sama do siebie. To wszystko mnie przerosło. Uroniłam jedną łzę. To było wspaniałe życie, które okazało się snem.- To niemożliwe.- stanęłam przed lustrem. Rzeczywiście. Miałam 18 lat. Byłam młoda. Na mojej szyi był zawieszony naszyjnik. Ten, który dostałam od Liam'a. To nie mogło być snem, skoro naszyjnik został. To się nie dzieje na prawdę.
   Zaczęłam przeszukiwać cały pokój w poszukiwaniu jakiś pamiątek, jednak nic nie znalazłam, tylko spakowane walizki. W komórce nie było numerów telefonów chłopaków. Czyli jednak sen. A ja już myślałam. Teraz muszę zaczynać wszystko od nowa. Muszę pogodzić się z życiem. Czy to mi się uda?
   Ubrałam się w jakieś ciuchy i zrobiłam fryzurę. Może jednak Londyn znowu odmieni moje życie? Już raz to zrobił.
   Zniosłam walizki na dół. Razem z rodzicami pojechaliśmy na lotnisko. Tam spotkałam Emmę.
-Gotowa na podbój Londynu?- zapytała moja przyjaciółka. Była podekscytowana.
-Tak.- uśmiechnęłam się.
   Pożegnałyśmy się z rodziną. Dopiero co nie miałam rodziców, później okazało się, że mam, a teraz muszę się z nimi rozstać. Czy to sprawiedliwe?
   Nawet się nie obejrzałam, a już siedziałam w samolocie, z dala od Em. Nawet dobrze. Mogłam wszystko sobie w głowie poukładać.
   Dotknęłam naszyjnika. Przejechałam palcem po napisie Żyj Snami. Teraz zorientowałam się, co to znaczy. Że nie domyśliłam się tego wcześniej. To takie proste. Sam napis na to wskazuje, że mam żyć snami, a dokładnie tym snem. Nigdy nie mam o nim zapomnieć, tego co w nim było. Postanowiłam, że nikomu go nie opowiem. On zostanie w moim sercu i wszystko co w nim było, będę pamiętać. Będę uczyć się na własnych błędach i już nigdy ich nie popełnię.
   Samolot wylądował. Razem z Emmą ruszyłyśmy do budynku, w którym jak na razie będziemy mieszkać.
   Wszystko było tak jak w moim śnie. Czyżby ta historia, która mi się wyśniła miała się jeszcze zdarzyć? Może to wszystko, tan sen jest prawdą?. 
   Weszłyśmy do naszego pokoju i się rozpakowałyśmy. Poszłyśmy na ceremonię powitalną. Nawet nie cieszyłam się z tego powodu. Tylko moja przyjaciółka była podekscytowana. Ja miałam to wszystko gdzieś.
   Tak mijał dzień, za dniem. Moje życie niczym nie różniło się od pozostałych. Byłam zwykłą osobą, mającą jakiś cel w życiu.Traciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam chłopaków.


   Śpieszyłam się na kolejną lekcję. Biegłam przez korytarz. Wpadłam na kogoś przez przypadek.
-Przepraszam.- powiedziałam. 
-Nie to ja przepraszam.- usłyszałam męski głos. Skądś go znałam. Podniosłam głowę. Nie mogłam uwierzyć.- Tak w ogóle jestem Zayn.- chłopak podał mi rękę. Jednak warto było czekać.
-Jestem Megan.- uśmiechnęłam się. Jednak mój sen był proroczy. Przede mną stał Zayn Malik.
-Skądś cię znam.- powiedział i zaczął się zastanawiać.
-Wiesz, że ja też chyba cię znam.- zaśmiałam się. Co mogłam mu odpowiedzieć?
-Może to głupie, ale mi się śniłaś.- przyznał. Ja się zarumieniłam i spuściłam głowę.
-Ty mi też.
-Może wyjdziemy gdzieś razem.- zaproponował.- Na kawę na przykład. Chciałbym cię bliżej poznać. Bo wydaje mi się, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe.
-Czemu nie.- odpowiedziałam i posłałam mu jeden z najładniejszych uśmiechów, na jaki tylko było mnie stać.
-Ok. Może dałabyś mi swój numer. Zdzwonimy się.
-Jasne.- podałam mu te parę cyfr.
-Do zobaczenia.- powiedział odchodząc.
-Pa.- patrzyłam jak odchodzi. Dalej nie mogłam uwierzyć. Musiałam się uszczypnąć. Nie, tym razem to nie był sen.

   I kto mówił, że sny się nie spełniają. Jeszcze będę szczęśliwa. Wiem to.




_______________________________________________________

Hey. To ja!
A więc, niestety muszę Was zasmucić. To był już ostatni post tego opowiadania. No cóż, miło się pisało :D
W ankiecie wygrał Zayn, więc zakończenie jest z nim :D.
Ciężko mi się z Wami żegnać.
Przyzwyczaiłam się do tego bloga. Do Was. Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie i będziecie czytać kolejnego bloga.
Będę tęsknić, za tą historią.
Ale nie mogę się zamartwiać. Mam zamiar, a w prawdzie, to już zaczęłam nową opowieść.
Spędziliśmy kawał dobrego czasu. Jeżeli się nie mylę, to prowadziłam tego bloga, przez 8 miesięcy? Nie wiem, nie sprawdzałam.
Jestem zadowolona, że zaczęłam pisać. To stało się częścią mojego życia. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię :D
Bardzo chcę podziękował Pauli, bez Ciebie, ten blog dawno by już nie istniał.
Chcę również podziękować Darcy Styles, mysterious, Bella Love, Zoombi Malik, Jade Collins, Larry Shipper (Panda), Boo Bear i wiele innych osób (przepraszam, jeżeli kogoś pominęłam) Pisałyście mi bardzo miłe komentarze, które bardzo mnie motywowały.
Dziękuję także wszystkim anonimowym czytelnikom. Jestem wdzięczna, że byliście ze mną :D
No więc, to już koniec.... Koniec tej opowieści.
Myślę, że spodoba Wam się nowa historia.
Łał, ale się rozpisałam :D
No więc pa. Widzimy się w nowym opowiadaniu.
Kocham Was i zawsze będę.
♥♥♥ xx

czwartek, 7 listopada 2013

69. Kłamstwo...

Mam wielką prośbę. Proszę, zagłosujcie w ankiecie obok ------------------------------------------>



    Weszłam na taras, gdzie rozkręciła się impreza.
-Zapraszam panią do tańca.- zaśmiał się Jack i chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy na parkiet. Pochłonęła nas muzyka. Jednak ja jeszcze analizowałam sytuację, która zdarzyła się przed chwilą. Zakończyłam spór z Nathan'em. Byłam zdziwiona, że tak łatwo się pogodziliśmy. Jednak ufałam mojemu braciszkowi. Wierzyłam w to, że nie był to podstęp.
   Rozejrzałam się dookoła. Byłam zdziwiona, jak rodzice zorganizowali tą imprezę. Na prawdę się postarali. Byłam im wdzięczna.Wiele dla mnie zrobili. Musieli się dużo napracować, aby przygotować to wszystko.
-Jest cudownie.- powiedziałam na głos.
-Mi też się podoba.- przyznał mój chłopak.
-Pomyśl sobie tylko, że jesteśmy już pełnoletni.- rozmarzyłam się.
-Możemy robić, to co nam się podoba.- zauważył Jack.
-Tak.- przyznałam mu rację.
-Co zamierzasz teraz zrobić ze swoim życie?- zapytał.
-Nie wiem. Chyba będę spełniała swoje marzenia.- zaśmiałam się.
-Czyli?
-Chcę być szczęśliwa.- przyznałam. Może było to głupie marzenie, ale moje. Nikt nie miał prawa mówić mi, kim mogę być.Dla mnie w życiu liczy się tylko szczęście.
-Przecież masz wszystko, czego mogłabyś zapragnąć?- zauważył Jack.- Czego jeszcze potrzebujesz? Powiedz mi, a może ci pomogę.
-Ty dajesz mi największe szczęście.- uśmiechnęłam się.- Ale jest jedna sprawa, która nie daje mi spokoju.- przyznałam.
-O co chodzi?
-Czy jestem podobna do mojego taty?- zapytałam. Chciałam poznać jego opinię. Może mi się coś zdaje.
-Jesteś.- przyznał zmieszany Jack. Zdziwiłam go tym pytaniem.
-Mam takie dziwne przeczucie, że mama coś przede mną ukrywa.- przyznałam.
-Musi ci się zdawać. 
-Możliwe.- zakończyłam naszą rozmowę, bo uznałam, że nie ma ona sensu. Miałam swoje przekonanie i chyba nie szło go zmienić. Postanowiłam się na razie tym nie zadręczać i korzystać z imprezy. W końcu 18 lat ma się tylko raz. Trzeba to wykorzystać jak najlepiej. Chcę się dobrze dzisiaj bawić.
   Cała moja urodzinowa imprezie mijała spokojnie. Z tego, co zauważyłam, to Nathan nawet zakolegował się z moimi znajomymi. Widać było, że sprawia mu to radość.
   Jakoś po północy wszyscy goście się rozeszli. Pomogłam rodzicom posprzątać i zasnęłam wyczerpana tym dniem.

Następny dzień.
Z perspektywy Megan.
   Zaraz po przebudzeniu się przebrałam i dokończyłam sprzątanie wczorajszego bałaganu.
   W nocy dużo rozmyślałam i podjęłam pewną decyzję.
-Cześć mamo.- powiedziała Patty. Była już ubrana. Czyli w naszym domu tylko mężczyźni są takimi śpiochami?
-Dzień dobry kochanie.- uśmiechnęłam się do niej. Chyba najwyższy czas. Pat powinna znać prawdę.- Pojedziesz gdzieś ze mną?- zapytałam.
-Tak, a gdzie?- zapytała moja córka. Nie mogłam powiedzieć jej tego tak w prost.
-Poczekaj tylko.- odpowiedziałam i poszłam do sypialni. Jak najciszej mogłam, wyciągnęłam album z szafy. Nie mogłam obudzić Zayn'a. On będzie na mnie zły, jeżeli się dowie, co zamierzam zrobić, ale ja już dłużej nie mogę okłamywać naszego dziecka.
   Zeszłam na dół i obie poszłyśmy do garażu. Pat nie wiedziała, co się dzieje. Usiadłam za kierownicą i ruszyłyśmy.
-Mamo, gdzie jedziemy?- zapytała moja córka.
-Na cmentarz.- odpowiedziałam. Spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Po co?
-Za chwilę się przekonasz.- powiedziałam.
   Dojechałyśmy na miejsce. Zaparkowałam i weszłyśmy na cmentarz. Zaczęłam ją prowadzić do pewnego grobu.
-Mamo, dlaczego tutaj jesteśmy?- zapytała Patty.
-Pamiętasz, jak opowiadałam ci o moich byłych chłopakach?
-Tak.- przyznała Pat.
-Mówiłam ci o takim chłopaku. Że nie żyje.
-Tak.- powtórzyła moja córka. Akurat zatrzymałyśmy się przy odpowiednim grobie. Widniał na nim napis:




Liam James Payne  
29. 08. 1993 - 2. 05. 2013. 
Pamięć nie umiera.




-To ten chłopak.- przyznałam.
-Ale dlaczego mnie tutaj przyprowadziłaś?
-Ponieważ chciałam, żebyś poznała prawdę.
-Mamo, powiedz mi o co chodzi.
-Popatrz.- otworzyłam album i pokazałam jej zdjęcia.
-Jestem do niego podobna.- zauważyła Patty.
-Tak, bo to jest twój tata.- powiedziałam. Ulżyło mi. Nareszcie powiedziałam jej całą prawdę. Już dawno powinna się tego dowiedzieć, ale zawsze Zayn mnie powstrzymywał od powiedzeniem prawdy. Dzisiaj mu się to nie udało.
-Co?!- zapytała zdziwiona córka.
-Zayn nie jest twoim prawdziwym ojcem. Przepraszam, że cię okłamywałam.
-Nienawidzę cię!- krzyknęła Patty. Nie wiedziałam, że tak zareaguje.
-Ale...
-Jak mogłaś mnie tak okłamywać?!- zapytała, ale jednak nie dała mi odpowiedzieć, bo zaczęła biec przed siebie. Nie mogłam jej zatrzymać.
   Bezradna pojechałam do domu. Nie wiedziałam, co mam zrobić.
-Zayn, powiedziałam jej prawdę. Patty już wszystko wie.- powiedziałam do mojego męża, który razem z naszym synem siedział w salonie.
-Co?!
-Powiedziałam jej, że nie jesteś jej ojcem.
-Czyś ty zgłupiała?! Jak mogłaś?! Idiotka!- powiedział i razem z Nathan'em wyszli z domu.
   Zostawili mnie samą... 
   Już nigdy nie wrócili.... 

_______________________________________________

Taa daa :D
To ja!
Co myślicie o rozdziale?
Chyba mi nie wyszedł...
Muszę Was zasmucić, ponieważ to był już ostatni rozdział na tym blogu :(
Ciężko mi w to uwierzyć. Przeżyliśmy wspólnie parę pięknych miesięcy. Ciężko jest mi myśleć, że to już ostatni rozdział. 
Ale nie martwcie się. Pojawi się jeszcze epilog. Dokładnie, to nie wiem kiedy. Myślę, że zakończenie opowiadania Was trochę zdziwi. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Liczcie na dużo emocji.

A co do ankiety, to bardzo bym chciała, żebyście zagłosowali. To dla mnie bardzo ważne. Wiem, że Liam umarł już w moim opowiadaniu, ale tak jak wspomniałam wcześniej koniec mojej opowieści może Was zaskoczyć. Chciałabym, żebyście wzięli pod uwagę przeżycia i uczucie, głosując w ankiecie. To od Was zależy, z kim będzie Meg :D

No cóż, do następnego :D 

Aha, jakby co, to nie martwcie się, że to już prawie koniec. Rozpocznę nowego bloga. link do niego podam Wam, jak dodam epilog.
Kocham Was!!!

piątek, 1 listopada 2013

68. Bądźmy kochającym się rodzeństwem...

   Zayn zadzwonił do drzwi państwa Fox. Rodziców Jack'a. Po chwili zostały one otwarte. Otworzyła nam kobieta. Była wysoka, ubrana w zieloną spódnicę, która odsłaniała jej chude nogi. Co ja bym zrobiła, za takie nogi. Były cudowne. Kurde, o czym ja myślę? Masakra ze mną. Normalnie zaczynam się siebie bać.
-Dzień dobry.- powiedziała kobieta.- Zapraszam.- weszliśmy do środka. Hol był pomalowany na biało, a na ścianach były porozwieszane obrazy, nie przyglądałam się im zbytnio.
   Na powitanie Patty od razu wybiegł Jack. Przytulili się i stanęli obok siebie patrząc na nas. Chyba nie wiedzieli co zrobić. Ta ich bezradność była słodka.
-Wchodźcie.- odezwała się kobieta.- A tak w ogóle nazywam się Katy.- podała nam rękę.
-Przejdźmy na ty.- zaproponował Zayn.
-Jestem Megan.- przedstawiłam się.
-Zayn.- wszyscy weszliśmy do salonu.
   Stał tam mężczyzna. Obrócił się i doznałam szoku. To nie mogła być prawda. To nie mógł być on. Wcale się nie zmienił. Kurde no, to nie mogła być prawda. Takie przypadki nie trafiają się codziennie. To nie mogło być prawdziwe. Mam nadzieję, że to tylko sen, z którego za chwilę się obudzę. Proszę, tylko nie ten człowiek. To mój wróg numer jeden. Dlaczego to ja zawsze muszę mieć takiego pecha? To zaczyna się robić nudne.
-Logan?- zapytałam. Patrzeliśmy na siebie.
-Megan Rosse?-zapytał.
-Kiedyś, teraz jestem Megan Malik.
-Czyli życie ci się ułożyło.- rozejrzałam się. Wszyscy na nas patrzyliśmy.
-Kiedyś chodziliśmy ze sobą.- wyjaśniłam. Nie miałam tego za złe, że Logan mnie zdradził, chociaż czułam do niego niechęć i po prostu dla mnie był wrogiem. Gdyby nie to, że zerwaliśmy, nie poznałabym chłopaków i nie miałabym takiego wspaniałego męża jak Zayn, więc też w jakimś stopniu jestem mu dłużna.
-Może usiądziemy.- zaproponowała Katy. Była lekko zdenerwowana. No tak, właśnie poznała byłą swojego męża. 
-Dobrze.- tak zrobiliśmy. Wszyscy zasiedliśmy do stołu.
-Jak tam ci się układa?- zapytał Logan. Był strasznie ciekawy, widziałam to w jego oczach. Czyżby był zazdrosny?
-Jak widzisz mam wspaniałego męża.- chwyciłam Malika za rękę.
-Tak jak ja, mam wspaniałą żonę.- zmienił swój ton. Dzieciaki poszły do pokoju. Nie będzie to zbyt miła rozmowa. Byłam tego pewna.
-Cieszę się.- powiedziałam.
-Może porozmawiamy o dzieciakach.- zaproponowała Kat.
-Z tego co widać, świetnie się dogaduję.- przyznał Zayn.
-Też tak myślę.- odezwałam się.
-A więc co z nimi zrobimy?- zapytał Logan. Zdziwiło mnie jego pytanie.
-Jak to co? Pozwolimy być im razem. Kochają się.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.- przyznał Log. No chyba zaraz eksploduję. On sobie żartował, tak? Z chęcią wstałabym i uderzyła do w twarz tak jak kiedyś. 
-Niby czemu?- zapytałam.
-Będziemy się częściej widywać. Nie chcę cię urazić Megan, ale nie chcę twojego towarzystwa.- no tak Logan nie wytrzymał i zaczął zachowywać się tak, jak kiedyś. Nic dziwnego.
-Nie musisz się ze mną zadawać. Nie wiem, jak kiedyś mogłam cię pokochać.- przyznałam.
-Ja też.
-Dobra jesteśmy tutaj, aby pomówić o naszych dzieciach, a nie o tym co było kiedyś.- wtrącił Zayn.
-Racja, liczy się ich dobro.
-Nie jestem z tego zadowolony, ale jeśli się kochają, to niech są razem.- przyznał Log. Ma szczęście, bo gdyby się nie zgodził, jego życie byłoby zagrożone. 
-Czyli wszystko ustalone?
-Tak. 
   Nie siedzieliśmy tam zbyt długo. Nie mogłam wytrzymać towarzystwa Logana. Zachowywał się, jakby był kimś lepszym. To absurdalne. Jak tak można?

3 miesiące później.
   Z perspektywy Patty   
   Nareszcie moje 18 urodziny. Pełnoletniość. Jak ja się cieszę. Teraz będę mogła robić, co mi się podoba. Nikt nie będzie mógł mnie zatrzymać.
   Wracałam ze szkoły. Nie mogłam się doczekać, kiedy przyjdę do domu. Na pewno rodzice przygotowali jakąś niespodziankę. Zawszę tak robią.
   Jak ten czas szybko leci. Jeszcze niedawno byłam malutkim szkrabem, a teraz jestem już pełnoletnia. Jestem szczęśliwa. Mam kochanego chłopaka Jack'a i rodziców, którzy są dla mnie wyrozumiali. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba. No może jednej rzeczy. Żeby mój głupi brat zniknął. Kurde, jak ja go nienawidzę. Czy on musiał się urodzić? Ale to chyba normalne, że czuję do niego taką niechęć. To on jest pupilkiem rodziców, bo jest młodszy. Mam nadzieję, że za niedługo, już nie będę musiała mieszkać z nim pod jednym dachem.
   Tylko, że jest jeszcze mały problem. Już nie chodzi  tutaj o moją niechęć do Nathan'a, ale z tego co zauważyłam jest on bardzo podobny do ojca, nie to co ja. W ogóle nie jestem podobna do taty. Mam się bać? Jestem całkiem inna niż mój ojciec. Do mamy jestem podobna, ale do niego nie. Może tak ma być? Nie wiem. Ale czemu mój brat jest do niego podobny, przecież obaj powinniśmy być.
   Niepewnie otworzyłam drzwi do domu. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Nie myliłam się. Rodzice zrobili mi niespodziankę.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęli moi znajomi razem z rodziną.
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się. Od razu wszyscy zaczęli składać mi życzenia. Dostałam masę prezentów.
-Wszystkiego najlepszego kotek.- pocałował mnie Jack i dał mi prezent.
-Dzięki.
-Kochanie wszystkiego najlepszego.- teraz rodzice mnie dopadli.
-Dziękuję.- powiedziałam.
-Wszystkiego najlepszego siostra.- podszedł do mnie brat. Bez prezentu, co za szkoda.
-Dzięki.- odpowiedziałam tylko.
-Zakopmy ten spór wojenny. Ok? Bądźmy normalnym kochającym się rodzeństwem.- zaproponował Nathan. Zdziwiła mnie jego propozycja, ale się zgodziłam.
-Baw się dobrze.

________________________________________

Tak wiem, rozdział nudny. Nie musicie mi tego mówić, bo to wiem. 
Obiecuję, że następny rozdział będzie ciekawszy.
Jakby to powiedzieć, myślę, że Was zaskoczę ;D
Muszę przekazać Wam jeszcze jedną, bardzo istotną wiadomość. Powoli zbliżamy się do końca tej opowieści. 
Czekam na Wasze komentarze. 
Jak będzie ich więcej, to następny rozdział dodam bardzo szybko.

Do następnego.

Aha, po prawej jest ankieta, liczę na Wasze głosy.

niedziela, 27 października 2013

67. Więcej, niż przyjaciel...

   Z perspektywy Patty   
   -Baw się dobrze.- powiedziała moja mama.
-Dziękuję.- przytuliłam ją. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.- To na pewno Jack.- poszłam otworzyć. Nie myliłam się. W drzwiach stał wysoki brunet, o cudownych czekoladowych oczach. Był ubrany w czarne spodnie i koszulę. Tak, jak go sobie wyobrażałam. Wyglądał świetnie
-Cześć.- przywitał mnie mój przyjaciel.
-Hej, wchodź. Moi rodzice chcą cię poznać.- powiedziałam mu. Jack był moim przyjacielem od jakiś 2 lat, a jeszcze nigdy nie poznał moich rodziców. Nie wiem czy się wstydził czy to może przez coś innego? Nie zastanawiałam się nad tym.
-Dzień dobry.- powiedział mój przyjaciel wchodząc do salonu.
-Dzień dobry.- powitała go moja mama.
-A więc tak wygląda ten słynny Jack.-zaśmiał się mój ojciec. Jak zwykle musiał coś powiedzieć. Dlaczego? Czułam jak robię się czerwona.
-Tato.- upomniałam go.
-No co.- znowu się zaśmiał.
-To jest ten chłopak, o którym tak nawija moja siostra godzinami?- zapytał mój młodszy brat. A to gnojek. Będę musiała się zemścić. Pożałuje, że to powiedział. 
-Dobra kochani nie będziemy was więcej zatrzymywać.- uratowała mnie mama. Byłam jej wdzięczna.
-Idziemy.- zarządziłam.
-Jasne.- jak najszybciej wyszliśmy z domu. 
   Zaczęliśmy iść spacerkiem w stronę szkoły, gdzie miała się odbyć dyskoteka, na którą zostałam zaproszona przez Jack'a.  Miło, że to właśnie mnie zaprosił.
-Przepraszam.- powiedziałam.
-Nie masz za co. Twoi rodzice i brat są całkiem mili.- przyznał i się uśmiechnął. 
-Nie byłabym tego taka pewna.- zaśmiałam się.
-Żartujesz.
-Czyli nie narobili mi wstydu?- zapytałam. Jako przyjaciele zawsze rozmawialiśmy otwarcie,  bez skrępowania, dlatego musiałam go o to zapytać.
-No jasne, że nie.- odpowiedział i dalej szliśmy w ciszy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam się troszkę skrępowana. Jeszcze nikomu tego nie mówiłam, ale od zawsze Jack mi się podobał.
   Chciałabym, żebyśmy byli razem. Chociaż mam dopiero 17 lat, jestem przygotowana na związek. Tak naprawdę nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka. A Jack jest naprawdę super. Jestem pewna, że tworzylibyśmy zgraną parę.
   Po chwili byliśmy już w budynku szkoły. Weszliśmy do sali gimnastycznej i zajęliśmy miejsca przy jednym z stolików.
-Napijesz się czegoś?- zapytał Jack.
-Tak, jasne.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ok, za chwilę będę.- powiedział i odszedł po napoje. Rozejrzałam się po sali. Nie wiem, jak się na to zgodziłam.Nigdy nie lubiłam szkolnych dyskotek. Przyszłam tu tylko dla tego, że Jack mnie zaprosił. Nie mogłam mu odmówić.
   Po chwili mój przyjaciel przyszedł już z napojami. Dyskoteka rozkręciła się na dobre.
-A teraz coś dla par.- zapowiedział DJ.
-Zatańczysz?- zapytał Jack wyciągając do mnie rękę. Nie byliśmy parą, więc się trochę zdziwiłam, że mój przyjaciel poprosił mnie do tańca.
-Tak.- uśmiechnęłam się. Wyszliśmy na parkiet. Leciała wolna piosenka.
-Patty, chciałbym ci coś powiedzieć.- zaczął mój przyjaciel.
-Co takiego?- zapytałam.
-Już od 2 lat jesteśmy przyjaciółmi. Podobasz mi się.- uśmiechnęłam się. Czy moje marzenia właśnie się spełniają? Nie wiem, to musiał być sen, ale co mi tam. - Czy zostałabyś moją dziewczyną?- zapytał Jack.
-No jasne, że tak.- przytuliłam się do niego. Byłam szczęśliwa. Od zawsze o tym marzyłam.

Dwa tygodnie później.
   Z perspektywy Megan   
-Mamo, rodzice Jack'a zapraszają nas do siebie.- powiedziała moja córka. Bardzo cieszyłam się z tego, że ma chłopaka. Świetnie do siebie pasowali i się dogadywali.
-Mamy przyjść?- zapytałam.
-Tak. Jego rodzice zapraszają mnie, ciebie, tatę i skunksa.- przyznałam.
-Nie obrażaj swojego brata. On ma imię.- zwróciłam jej uwagę.
-Tak, skunks Nathan.- spojrzałam na nią "morderczym" wzrokiem.
-Zgoda, pójdziemy.- uśmiechnęłam się. Lubiłam sprawiać szczęście mojemu dziecku.
-Super.
-A jak się nazywają jego rodzice?- zapytałam. Chciałam wiedzieć, tak na nagły wypadek.
-Logan i Katy.- od razu gdy usłyszałam to imię zaniemówiłam.
-Logan...- powtórzyłam. Wszystko mi się przypomniało. Najgorsze chwile w moim życiu. Nienawidziłam tego człowieka.
-Co?- zapytała moja córka.
-Chodziłam z jednym Loganem, kiedy byłam jeszcze młoda.- przyznałam.
-Opowiedz.- obie usiadłyśmy na łóżko.
-Kiedy miałam 16 lat, razem z moimi rodzicami pojechaliśmy do Kanady. Były to cudowne wakacje. Chodziliśmy po rynku. Pewnego dnia poszliśmy do knajpki zamówić sobie lody. Gdy akurat zmierzałam do stolika z lodami, ktoś na mnie wpadł. Byłam wtedy cała w lodach. Śmieszna sytuacja, ale tak poznałam właśnie Logana. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia.
-Dlaczego teraz nie jesteś z nim?- zapytała Patty.
-Zdradził mnie.- przyznałam.
-A jak poznałaś tatę?
-Na wakacjach.- uśmiechnęłam się.
-Jak to?- zapytała moja córka. Tak, była strasznie ciekawska.
-Kiedyś, gdy miałam 18 lat, razem z moją  przyjaciółką, pojechałam na wakacje,nad Morze Irlandzkie. Nigdy nie zapomnę tego tygodnia. Było cudownie. 
-Ale jak poznałaś tatę?- dopytywała się Pat.
-Płynęliśmy jachtem i gdy tańczyłam on po prostu wepchnął mnie do wody i musiał mnie uratować.
-I co było dalej?
-Zostaliśmy parą.- powiedziałam.
-Tak, aż do teraz?- zapytała Patty.
-Nie. Jeszcze był taki jeden.- przyznałam.
-I gdzie on teraz jest?
-Nie żyje.- chciało mi się płakać. No tak, zawsze tak reagowałam na wspomnienia o Liam'ie. On nadal był częścią mojego życia i nadal zawsze przy sobie miałam naszyjnik, który od niego dostałam.
-Jak to się stało?
-Opowiem ci kiedy indziej.- zaśmiałam się.
-Proszę, teraz.- Pat próbowała mnie przekonać.
-Mogę powiedzieć ci tylko, że był dobrym człowiekiem.
-Ok. Idę się ubrać.
-Leć.- wyszła z pokoju. Fajnie było powspominać dawne dzieje.

____________________________________________________________

Rozdział z dedykacją dla Pauli ♥
Tak jakoś, od serca ;D
Tęsknię za naszymi rozmowami na tt i fb.
♥♥♥

Ok, a teraz przejdźmy do rozdziału. Tak, wiem, nudny mi wyszedł.... :(
No trudno.
Jak  myślicie, czy coś złego się stanie?

Aha, i jak wrażenia po SOML?
Według mnie ta piosenka jest super.

Do następnego.

poniedziałek, 21 października 2013

66. Nareszcie razem...

Rozdział pisany przy tej piosence.


-I co, gotowa na występ?- zapytał Kieran. Właśnie dzisiaj mieliśmy mieć pierwszy koncert. No dla chłopaków nie był to pierwszy, w odróżnieniu do mnie. 
-Tak, chyba tak.- nie byłam pewna. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Proszę, brzuchu nie zawiedź mnie. Mam nadzieję, że podczas koncertu mnie nie zaboli, oby. W końcu to też jest jakiś stres.
-Jak damy ci znak, to wyjdziesz na scenę.- powiedział Kit.
-Ok.- zgodziłam się i patrzyłam jak chłopaki znikają na scenie.
   Wychyliłam się trochę i spojrzałam na widownię. Bardzo dużo ludzi. Nie wiem, czy wytrzymam to napięcie.
   Spokojnie, Megan oddychaj! Wszystko będzie dobrze. Nie ma co się martwić na zapas. Chłopcy nic się nie stresują, więc ja też nie powinnam. 
   Chłopaki zaczęli grać. Umówiliśmy się tak, że piosenka, którą ja śpiewam z Kieran'em będzie na końcu, jako zakończenie koncertu. Miałam przed sobą dość sporo czekania.

-A teraz nasza nowa piosenka. Powitajcie Megan!- krzyknął Kieran. Teraz moja kolej.
   Wzięłam oddech i wyszłam na scenę. Mam nadzieję, że mi się uda.
   Od razu oślepiły mnie światła. Po chwili się do tego przyzwyczaiłam i wzięłam mikrofon do ręki.
-Witajcie.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Publiczność zaczęła piszczeć. Było miło.
   Zaczęła grać melodia, więc ja i Kieran zaczęliśmy śpiewać. Nieźle  nam to wychodziło. Warto uwierzyć w siebie i spełniać swoje marzenia. Do szczęścia brakuje mi tylko jednej osoby... Zayn'a. Kurde, jaka ja byłam głupia. Żałuję wszystkiego... wszystkiego co źle zrobiłam. On był, to znaczy nadal jest wspaniałym człowiekiem, a ja go tak przekreśliłam tylko dlatego, że raz mnie uderzył. Każdemu mogło się to zdarzyć. Każdy popełnia błędy.
   Skończyliśmy koncert. Chłopcy pożegnali się z fanami i zeszliśmy ze sceny.
-Super było!- krzyknął zadowolony Kit.
-O tak.- zgodziłam się.
-Meg, będziesz dalej z nami śpiewać?- zapytał Sean.
-Chłopaki wiecie co, było fajnie, na prawdę. Jesteście boscy... ale ja nie mogę. Nie mogę tak śpiewać. To chyba nie dla mnie.- przyznałam.
-Jasne. Zresztą, tak miało być. Sama miałaś podjąć decyzję. Powiemy naszemu menadżerowi, że z nami już nie wystąpisz.
-Dzięki, nie będzie się gniewał?- zapytałam. Chłopcy dziwnie spojrzeli za mnie. Takie odniosłam wrażenie. Później każdy się uśmiechnął.
-Nie. Mag, chyba masz fana.- zaśmiał się Dean i chłopcy poszli. Tak po prostu sobie odeszli. Ale o jakim fanie oni mówili? 
   Odwróciłam się na pięcie. Już wiem, o kogo im chodziło.
-Zayn.- uśmiechnęłam się. Przede mną stał mój mąż z bukietem róż. Chyba musiał być na koncercie.
-Megan, ja chciałbym cię przeprosić.- zaczął. Podszedł trochę bliżej i spojrzał na mnie niepewnie. Wyciągnął rękę w moim kierunku, podając mi bukiet. Przyjęłam go.
-Nie musiałeś.- zauważyłam.
-To na przeprosiny.- powiedział.
-Nie przepraszaj.
-Ale...- zaczął. Widać, że był skołowany.
-To ja przepraszam. Nie powinnam się tak zachować.- spuściłam głowę.
-Megan...
-Dopiero jak cię straciłam, jak odeszłam zrozumiałam jak wiele dla mnie znaczysz.- poczułam, jak jednia samotna łza spływa po moim policzku. Nie chciałam płakać, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Malik błyskawicznie otarł mój policzek.
-Proszę, nie płacz.- powiedział.
-Ale...- teraz on nie dał mi dokończyć.
-Kocham cię. To ja wtedy źle postąpiłem. To ja teraz powinienem płakać, a nie ty.
-Przepraszam.- powiedziałam jeszcze raz i wtuliłam się w jego tors. Czułam jak wszystkie smutki odchodzą. Było mi dobrze. Postąpiłam źle, że wtedy tak go zostawiłam. Tak się nie robi, tym bardziej, że się tą osobą kocha.- Mogę wrócić?- zapytałam.
-Co to za głupie pytanie, no jasne, że tak.- zaśmiał się Zayn nie wypuszczając mnie z objęć.
-Kocham cię wariacie.- zaśmiałam się.
-Ja ciebie też.- on również się zaśmiał.- Tylko mam jedno pytanie.
-O co chodzi?
-Czy ja naprawdę jestem dla ciebie nikim?- zapytał. No tak. Wtedy strasznie na niego nawrzeszczałam. To było zdanie, którego najbardziej żałowałam. Żałowałam, że je wtedy wypowiedziałam.
-Nie. Jesteś dla mnie bardzo ważny.
-Dziękuję.- powiedział i mnie pocałował. Tak mi tego brakowało. Jego usta były idealne. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.- Proszę, tylko już mnie nie opuszczaj.
-Nie zamierzam.- spojrzał na mnie i dotknął mojego brzucha.
-Jeszcze raz przepraszam.- powiedział.
-Zapomnijmy o tym.
-Chłopczyk, czy dziewczynka?- zapytał.
-Chłopczyk.- uśmiechnęłam się.
-Jak go nazwiemy?
-Może Nathan.
-Świetne imię.
-Pomożesz mi zabrać walizki?- zapytałam.
-Tak, a w ogóle to gdzie ty mieszkałaś?
-U pewnej znajomej.- zaśmiałam się.
-Znam ją?
-Tak.- zaśmiałam się. Och, gdyby on wiedział.- Przyjechałeś samochodem?
-Tak.- zaczęliśmy iść korytarzem. Szybko wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do auta.- Gdzie mam jechać.
-Do pani Payne.- powiedziałam.
-Co?- zapytał i się zaśmiał. Nie liczyłam na taką reakcję.- Żarty sobie ze mnie robisz?
-Nie.
-A ona wie o Patty?
-Powiedziałam jej. Musiałam. Nie mogłam jej okłamywać.- przyznałam.
-Ok. Nic się nie stało. A wie, dlaczego się wyprowadziłaś?
-Nie, nie mówiłam jej o tym. Powiedziałam tylko, że się pokłóciliśmy. 
-To dobrze. Nie mógłbym tam tak wejść i spojrzeć na nią, gdyby wiedziała.
-Nie bój się, nie wie.
   Teraz zauważyłam, że przyjechaliśmy na miejsce.
-Wejdziemy tam razem.- postanowiłam. Zayn nie miał nic przeciwko. Razem weszliśmy do mieszkania.
-Przyprowadziłam gościa!- krzyknęłam.
-Mamusia!- krzyknęła Patty i wbiegła do przedpokoju. Zatrzymała się przy nas.-Tatuś?- zapytała. Była zdziwiona.- Tatuś.- teraz już powiedziała normalnie i przytuliła mulata. Nie powinnam odbierać Pat ojca. Teraz widzę jak bardzo go kocha.
-Kogo my tu mamy.- pani Payne się zaśmiała.- Wszystko ok?- zapytała.
-Tak. Pani musi wybaczyć, ale się wyprowadzam.- uśmiechnęłam się do niej.
-Cieszę się.
   Chwyciłam Malika za rękę i poszliśmy do pokoju, w którym przebywałam. On pomógł mi się spakować i mogliśmy wyjeżdżać. 
-Dziękuję za wszystko.- przytuliłam rodziców Liam'a.
-To nie jest jeszcze koniec twoich nieszczęść.- powiedziała mi pani Payne na ucho. Że co? Spojrzałam na nią.- Tylko cię ostrzegam.- powiedziała i poszła do pokoju. Ona się dobrze czuła? Nie wiedziałam, o co jej chodzi.
   Wyszliśmy z mieszkania. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
   Gdy weszłam do pomieszczenia, odczułam szczęście. Nareszcie!
-Ok. Patty muszę ci powiedzieć, że będziesz miała brata.- powiedziałam malutkiej.
-Jest!- zaczęła skakać ze szczęścia.
-Teraz będziemy już szczęśliwą rodziną.- powiedział Zayn i mnie przytulił. Oj tak, wierzę w to.

________________________________________________

Hey, tutaj ja :D
Wiem, że długo czekaliście, ale nareszcie napisałam rozdział.
Przepraszam, że taki nudny. Kompletnie nie wiedziałam, co mam napisać. Jak to rozegrać, no ale wyszło to, co wyszło.
Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.
Do następnego.

Kocham Was.

środa, 9 października 2013

65. Współpraca...

   Stanęłam przed ogromnymi drzwiami. To tutaj mogą spełnić się moje marzenia. Tylko czy ja tego chcę? To może zmienić moje życie o 180 stopni. Nie wiem, czy warto ryzykować. Ale zresztą, co mi tam? Raz się żyję. Może akurat dzięki temu wszystko się ułoży? I wyjdzie mi to na lepsze? Tylko żeby oni nie dowiedzieli się, że jestem w ciąży. Wtedy na pewno nie będą mnie chcieli jako gwiazdę. Powiem im o tym, ale w odpowiednim czasie.
   Powoli nacisnęłam klamkę, wzięłam oddech i weszłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry.- powiedziałam. Zobaczyłam tego samego mężczyznę, co w kawiarni i czterech chłopaków. Najprawdopodobniej w moim wieku, albo trochę starszych. Nie wiem. Nie byłam co do tej kwestii pewna.
-Cześć.- odpowiedzieli chłopcy.
-Dzień dobry.- powiedział mężczyzna.- Siadaj.- rozkazał, a ja to posłusznie zrobiłam.- Właśnie omawialiśmy kwestię współpracy z chłopakami.- przyznał.- Właśnie, poznaj Sean'a, Dean'a, Kieran'a i Kit'a.- przedstawił mi czwórkę chłopaków. Wyglądali na miłych.
-Jestem Megan.- powiedziałam. Wszyscy podaliśmy sobie dłonie. Nie jest źle, jak na razie.
-Ok. A więc uzgodniliśmy, że nagramy jak na razie wspólnie jedną piosenkę, a później się zobaczy, co dalej.
-Jak to będzie wyglądać?- zapytałam. Musiałam wiedzieć co i jak.
-Nagramy piosenkę już jutro, a w piątek wystąpimy w centrum Londynu i zaśpiewamy ją. Wtedy zobaczymy, co dalej. Czy się zgracie.- wyjaśnił. To wszystko będzie działo się tak szybko. Ale chyba taki jest show-biznes, prawda? 
-Dobrze, a więc widzimy się jutro?- zapytał Kit. Tak, chyba tak się nazywa.
-Tak.- odpowiedział jego szef.
-Nie musimy podpisywać żadnych papierów?- zapytałam.
-Nie. Po koncercie rozstrzygniemy, czy podpiszemy kontrakt.
-Ok.- zgodziłam się.
-Tutaj masz tekst piosenki.- dostałam jakąś kartkę.- Naucz się go na jutro.
-Dobrze.- zgodziłam się.
-Możecie już iść.-dodał mężczyzna i wszyscy posłusznie wyszliśmy z jego gabinetu, czy sali. Nie wiem, jak to nazwać.
-Czyli widzimy się jutro?- zapytał Kieran.
-Tak. Raczej tak.- przyznałam i się uśmiechnęłam.
-Miło będzie z tobą współpracować.- odezwał się Dean.
-Nawzajem.- powiedziałam i poszłam w swoją stronę, a oni w swoją. Myślę, że nasza współpraca się uda. 
   Wróciłam do domu i oczywiście musiałam wszystkim opowiedzieć, co się stało. Wytłumaczyłam im, że jak na razie będę nagrywała tylko jedną piosenkę i później się zobaczy. Pani Payne spodobał się ten pomysł. Pat też była zadowolona, chociaż tak naprawdę nie wiedziała dokładnie o co chodzi.
   Zadzwoniłam do mojej szefowej, że przez jakiś czas nie będzie mnie w pracy. Zgodziła się na to niechętnie. Nie miała innego wyjścia. Cały dzień zleciał mi bardzo szybko. Razem powspominaliśmy stare dobre czasy. Przypomniały mi się wszystkie chwile z Liam'em. To jak byliśmy szczęśliwi. Szkoda, że odszedł. Gdyby nie ten wypadek z pewnością bylibyśmy teraz kochającym się małżeństwem. Ale tak to już jest, jak kocha się dwóch mężczyzn na raz.
   Szczerze się przyznam, że bardzo często odwiedzałam jego grób. Fajnie jest tak usiąść i pogadać z kimś, kto już nie istnieje. Może to dziwne, ale mam uczucie, że jak się wyżalam, to Payne jest gdzieś blisko mnie i mnie słucha. To naprawdę dziwne uczucie.

Następny dzień.
-Ok. To zaczynamy.- zarządził mężczyzna. Właśnie siedzieliśmy w studiu nagrań i nagrywaliśmy piosenkę. Dobrze, że nauczyłam się jej wczoraj. W sumie, to nie wychodziło nam to najgorzej. Śpiewałam tylko ja i Kieran, reszta chłopców grała na instrumentach. Dopiero teraz się tego dowiedziałam. 
   Po jakiejś godzinie udało nam się nagrać piosenkę. Wyszło nam świetnie. Nie wiedziałam, że jesteśmy aż tak dobrzy. Mój i Kieran'a głos świetnie się dopełnia.
-Może wpadniesz do nas?- zaproponował Sean po skończonej próbie.
-W sumie, czemu nie.- spodziewałam się, że chłopaki zaproszą mnie do siebie, więc ostrzegłam panią Payne, że wrócę do domu później.
-A więc zapraszamy.- powiedział Kit i wszyscy razem wyszliśmy ze studia nagrań. Chłopcy podeszli do jakiegoś samochodu i wsiedli. Ufałam im, więc zrobiłam to samo i zaczęliśmy jechać.
-Daleko mieszkacie?- zapytałam.
-Nie, parę kilometrów stąd. Za chwilę będziemy.- powiedział Kieran. To on prowadził.
-Ok.- zgodziłam się i zaczęłam patrzeć na widoki za oknem. Po chwili byliśmy na miejscu. Kieran zaparkował i wszyscy wysiedliśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się piękny dom. Nie była to żadna willa, ale też była piękna. Mieszkanie wyglądało na bardzo przytulne.
   Weszliśmy do środka i wszyscy rozsiedli się w salonie. Był on w kolorze kremowym. Sofa oraz dwa fotele były pokryte czarną skórką. Stolik był dość niski. Na podłodze były ciemne panele. Wszystko się świetnie komponowało.
-Napijesz się czegoś?- zapytał Dean.
-Tak.- przyznałam.
-Może być cola?
-Jasne.- zgodziłam się.
-Czyli jesteś żoną Zayn'a Malika?- zapytał Kieran.
-Tak.- przyznałam zgodnie z prawdą. Nie chciałam ich okłamywać. Zresztą, po co? Oni raczej wiedzą o tym z mediów.
-Masz córeczkę, prawda?- zapytał Kit.
-Tak. Patty.- uśmiechnęłam się.
-Słodka. Widzieliśmy ja z internecie.- przyznał Sean.
-Hahaha.- zaśmiałam się.- A wy?- zapytałam. Myślę, że zrozumieli o co mi chodzi.
-Nie mamy żon.- przyznał Dean, który właśnie wszedł do salonu z moją colą. Postawił ją przede mną, a ja upiłam łyczek.
-Samotni?- zapytałam. Po prostu to były podstawowe rzeczy. Musiałam wiedzieć.
-Tak.- cała trójka się do mnie uśmiechnęła.
   Do wieczora siedziałam u nich. Świetnie się nam rozmawiało. Chłopcy byli bardzo mili. Mieliśmy próby, a później nadszedł czas na koncert. Wszystko świetnie się układało. Bynajmniej ja tak myślałam. Nie było przy mnie Malika, także nie wiedziałam co u niego i to mnie dołowało. Nie miałam z nim kontaktu, ani go nie widziałam, aż do koncertu. Tego dnia mijał tydzień, który miałam na zastanowienie się czy do niego wrócę, czy nie...

__________________________________

Hey, to ja :D
Cieszycie się?
Przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale nie mam zbytnio dostępu do internetu.
Są tu komputery, ale strasznie się zacinają. Więc jak uda mi się coś napisać, to cud ;D

A więc co myślicie o rozdziale? Mogę Wam tylko powiedzieć, że wiele rzeczy się teraz zmieni. Ten koncert wiele da. Więcej Wam nie zdradzę.
Następny rozdział pojawi się dopiero, jak wrócę do domu.

Do następnego.
Kocham Was i dziękuję, że jesteście ze mną

czwartek, 19 września 2013

64. Rozmyślenia...

Ważna informacja pod rozdziałem!


-Dobra. Teraz już wiesz co i jak. Możesz zaczynać.- powiedziała Sam. Dostałam odpowiednie wskazówki i teksty piosenek. Tak naprawdę wszystkie znałam. Goście powoli zaczęli się schodzić. Wszyscy zamówili coś do jedzenia i czekali na występ. Nie powiem, trochę się bałam, ale nie dałam po sobie tego poznać. W rogu zauważyłam mężczyznę w garniturze. Wyglądał na bardzo ważną osobę, ale nie obchodziłam się tym zbytnio.
   Wkroczyłam na scenę. Muzyka zaczęła grać, więc wkroczyłam do akcji. Moim zadaniem było tylko śpiewać. Nic trudnego, jak się ma głos. Z tego co zauważyłam, ludziom się to podobało. Nie jeden tupał nogom w rytm piosenki. Widać, że niektórzy by zatańczyli. Cieszyło mnie to ogromnie. Miło, że komuś podobało się to, co robiłam.
   Od zawsze marzyłam, żeby być sławną. Wiem, że tutaj może mi się to nie uda, ale mam nadzieję, że jakiś fanów zyskam. Byłoby super.
   Mam nadzieję, że Zayn tu nigdy nie przyjdzie. To nie jest tak daleko od jego domu. Najgorsze byłoby to, gdyby przez przypadek tu zajrzał i mnie zobaczył. Nie wiem, czy bym uciekała, czy dalej śpiewała? Chociaż on nic by mi nie zrobił na oczach ludzi. Nie wiem, dlaczego tak dramatyzuję. Już dawno powinnam się go przestać bać, ale nie mogę. Już tak mi zostało. Nie wiem, czy kiedykolwiek mogłabym mu zaufać. Już mu jedną szansę dałam i chyba nie stać mnie na więcej. Nie wybaczę mu tego. Jak najszybciej złożyłabym papiery o rozwód, ale ja nadal go kocham i nie potrafię tego zrobić. Gdyby żył Liam... Z pewnością wszystko byłoby teraz inne. Na pewno byłoby lepiej.
   Zrobiłam sobie przerwę w śpiewaniu i podeszłam do baru, po czym napiłam się wody. Zaschło mi w gardle od takiego śpiewania. Już wiem, co chłopcy czują na scenie. To niesamowite uczucie.
-Słuchaj, zauważyłem, że masz talent. Nie marzyłaś nigdy o występ z jakimś sławnym zespołem?- zapytał mężczyzna siadając obok mnie. To właśnie ten, o którym wspominałam. Tak elegancko ubrany.
-Tak.- przyznałam.
-Jestem menadżerem ROOM 94. Słyszałaś może o takim zespole?- zapytał.
-Obiło mi się o uszy.- przyznałam.
-Ładnie śpiewasz i pomyślałbym, czy może nie nadawałabyś się do duetu z nimi.
-Ja?- zapytałam. Byłam zdziwiona.
-Tak. Myślę, że jesteś odpowiednia. Słuchaj. Jeżeli będziesz zainteresowana, to zadzwoń.- podał mi wizytówkę i zostawiając mnie bez słowa wyszedł. To było dziwne, ale z drugiej strony miałam okazję zostać sławna. Taki duet z zespołem to coś.
   Wróciłam na scenę i dalej śpiewałam.
   Dopiero pod wieczór wróciłam do domu. To był dzień pełen pracy. Oczywiście, gdy już wróciłam musiałam pobawić się z Patty, ale mi to nie przeszkadzało. Kochałam ją i musiałam poświęcić jej chociaż trochę czasu. Dużo myślałam o tym, czy zadzwonić do tego faceta. Nie wiedziałam, co mam robić. Postanowiłam, że zadzwonię. Raz się żyje. Może akurat stanę się sławna? Tak. Zrobię to teraz.
   Wzięłam wizytówkę do ręki oraz komórkę i wybrałam numer. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Raz się żyje. Ktoś odebrał.
-Dobry wieczór.- powiedziała do słuchawki.
-Dobry wieczór.
-Czy mogę prosić…- nie dane mi było dokończyć.
-Tak, to ja.- odpowiedział mężczyzna. Tak, głos miał taki sam, jak ten który dawał mi tą wizytówkę.
-Dzwonię w sprawie tej propozycji.- przyznałam.
-Tak. Jeżeli zechcesz, to przyjdź jutro do wytwórni. Adres jest na wizytówce. Poznasz chłopaków i wspólnie zdecydujecie, czy podejmiecie współpracę.
-Dobrze.- tak po prostu się rozłączył. Świat biznesu jest dziwny. Wszystko na szybko, no ale ok. Da się przeżyć. Nie jestem tylko pewna, czy jutro mam zaryzykować i spróbować spełnić swoje marzenia. Jest to bardzo ryzykowne posunięcie. Ale nie mogę się tym martwić. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, jak na przykład Zayn'a. Nie wiem, co mam robić. Chcę do niego wrócić, ale teraz mi wstyd tak po prostu wejść do mieszkania i oznajmić wszystkim, że wróciłam. To dziwnie by wyglądało. Kocham Zayn'a, ale nie wiem czy mam wracać. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś lepszego, z kim nie będzie miał tylu kłopotów. Niech znajdzie sobie dziewczynę, która od niego nie będzie uciekać, i która będzie na niego zasługiwać, ponieważ jest wspaniałym człowiekiem. Szkoda tylko, że teraz sobie to uświadomiłam, kiedy go straciłam...
   Dobra, koniec tych rozmyśleń! Stało się.
   A może jednak zaryzykuję i sprawdzę co u niego? Może nasza miłość nie została przekreślona?
   Nie, co ja wygaduję?! On na pewno jest teraz szczęśliwy beze mnie.
   Zeszłam na dół i pomogłam w przygotowaniu kolacji. Wszystko działo się tak prędko. Byłam cała rozkojarzona, ale trzymałam się. Pomogłam w kolacji i wszyscy zaczęliśmy jeść. Dopiero teraz dziwnie się poczułam. Co ja tu do licha robię? Państwo Payne nie są moją rodziną, a ja tak po prostu pewnego dnia się do nich wyprowadziłam. Muszę coś z tym zrobić. Jeszcze nie wiem co. Pomyślę nad tym.
   Wieczorem około 22:00 wszyscy poszli spać. Nawet Patty tak długo wytrzymała. 
   Jutro nowy dzień. Pójdę do tego faceta i zobaczymy co da się zrobić.Może akurat mi się powiedzie i zostanę sławna? Wszystko możliwe. Nie mogę jeszcze tego przekreślić. Wiem, że stać mnie na wiele, chociaż mam już 25 lat. Najmłodsza to ja nie jestem, ale co mi tam. Warto zaryzykować.
   Pogrążona w rozmyślaniach zasnęłam.

   Obudziłam się około 7:00. Jak najszybciej mogłam ubrałam się i zjadłam śniadanie. Tylko ja nie spałam, no ale trudno. Poradzę sobie sama. Ok. 8:00 zadzwoniłam do mojej szefowie i oznajmiłam, że nie przyjdę dzisiaj do pracy. Zgodziła się na to, mówiąc,że ma już jakieś zastępstwo, więc nie jest najgorzej. Nie była na mnie zła. A ja już myślałam, że przez moje obijanie się wylecę z roboty. Oj, nie wybaczyłabym tego sobie. No ale z drugiej strony nie musiałabym wcześnie wstawać... Nie wiem, jak się to dalej potoczy. Zobaczymy jak będzie na tej wizycie z tym zespołem. Jak oni się nazywali? ROOM 94? Chyba tak.
   Gdy skończyłam wszystkie czynności, jakie musiałam wykonać była już 9:00. 
   Wygładziłam sukienkę i wyszłam z domu. Poszłam na autobus, bo mój samochód został z moim starym domu. Że ja tak o nim zapomniałam. Już raczej nie będę po niego wracać. Autobus podjechał i wsiadłam do niego.
   W pewnym momencie za szybą zobaczyłam pewien dom. Zapomniałam, że będę obok niego przejeżdżać. Był to dom, w którym mieszkałam razem z moim mężem. Wszystko wyglądało na takie opustoszałe. Ciekawe, co robi teraz Zayn? Też jest tak zasmucony jak ja, czy może jest szczęśliwy? Kurde, nie mogę się tak zadręczać. Koniec tego rozmyślania. Popełniłam największy błąd w moim życiu. Nie mogę cały czas tego sobie wspominać. Koniec. Już o tym nie myślę.
   Jeszcze raz dokładnie sprawdziłam adres na wizytówce, aby nie wysiąść na złym przystanku i gdy autobus podjechał w odpowiednie miejsce wysiadłam.  
   Przeszłam się kawałek i zobaczyłam wysoki budynek. Dobrze trafiłam. Przyśpieszyłam kroku i weszłam do budynku.

_________________________________________

Cześć, to ja!
Tak wiem, rozdział pojawił się późno. 
Ok, mam dla Was bardzo ważną sprawę. Otóż wyjeżdżam do sanatorium. Nie będzie mnie miesiąc i nie wiem, jak będzie z rozdziałami. Nie wiem, czy będę mogła tam pisać. Laptopa nie mam, a moja komórka się do tego nie nadaje. Nie wiem, jak to będzie. Możliwe, że przez ten miesiąc rozdziały nie będą się pojawiać, chociaż jakoś spróbuję. 
Wyjeżdżam w tą sobotę, więc następny rozdział nie wiem, kiedy się pojawi. Już nic nie zdążę napisać.
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie.
Do zobaczenia. Możliwe, że dodam jakiś post o sanatorium, jeżeli będę w stanie.

Kocham Was ♥