czwartek, 19 września 2013

64. Rozmyślenia...

Ważna informacja pod rozdziałem!


-Dobra. Teraz już wiesz co i jak. Możesz zaczynać.- powiedziała Sam. Dostałam odpowiednie wskazówki i teksty piosenek. Tak naprawdę wszystkie znałam. Goście powoli zaczęli się schodzić. Wszyscy zamówili coś do jedzenia i czekali na występ. Nie powiem, trochę się bałam, ale nie dałam po sobie tego poznać. W rogu zauważyłam mężczyznę w garniturze. Wyglądał na bardzo ważną osobę, ale nie obchodziłam się tym zbytnio.
   Wkroczyłam na scenę. Muzyka zaczęła grać, więc wkroczyłam do akcji. Moim zadaniem było tylko śpiewać. Nic trudnego, jak się ma głos. Z tego co zauważyłam, ludziom się to podobało. Nie jeden tupał nogom w rytm piosenki. Widać, że niektórzy by zatańczyli. Cieszyło mnie to ogromnie. Miło, że komuś podobało się to, co robiłam.
   Od zawsze marzyłam, żeby być sławną. Wiem, że tutaj może mi się to nie uda, ale mam nadzieję, że jakiś fanów zyskam. Byłoby super.
   Mam nadzieję, że Zayn tu nigdy nie przyjdzie. To nie jest tak daleko od jego domu. Najgorsze byłoby to, gdyby przez przypadek tu zajrzał i mnie zobaczył. Nie wiem, czy bym uciekała, czy dalej śpiewała? Chociaż on nic by mi nie zrobił na oczach ludzi. Nie wiem, dlaczego tak dramatyzuję. Już dawno powinnam się go przestać bać, ale nie mogę. Już tak mi zostało. Nie wiem, czy kiedykolwiek mogłabym mu zaufać. Już mu jedną szansę dałam i chyba nie stać mnie na więcej. Nie wybaczę mu tego. Jak najszybciej złożyłabym papiery o rozwód, ale ja nadal go kocham i nie potrafię tego zrobić. Gdyby żył Liam... Z pewnością wszystko byłoby teraz inne. Na pewno byłoby lepiej.
   Zrobiłam sobie przerwę w śpiewaniu i podeszłam do baru, po czym napiłam się wody. Zaschło mi w gardle od takiego śpiewania. Już wiem, co chłopcy czują na scenie. To niesamowite uczucie.
-Słuchaj, zauważyłem, że masz talent. Nie marzyłaś nigdy o występ z jakimś sławnym zespołem?- zapytał mężczyzna siadając obok mnie. To właśnie ten, o którym wspominałam. Tak elegancko ubrany.
-Tak.- przyznałam.
-Jestem menadżerem ROOM 94. Słyszałaś może o takim zespole?- zapytał.
-Obiło mi się o uszy.- przyznałam.
-Ładnie śpiewasz i pomyślałbym, czy może nie nadawałabyś się do duetu z nimi.
-Ja?- zapytałam. Byłam zdziwiona.
-Tak. Myślę, że jesteś odpowiednia. Słuchaj. Jeżeli będziesz zainteresowana, to zadzwoń.- podał mi wizytówkę i zostawiając mnie bez słowa wyszedł. To było dziwne, ale z drugiej strony miałam okazję zostać sławna. Taki duet z zespołem to coś.
   Wróciłam na scenę i dalej śpiewałam.
   Dopiero pod wieczór wróciłam do domu. To był dzień pełen pracy. Oczywiście, gdy już wróciłam musiałam pobawić się z Patty, ale mi to nie przeszkadzało. Kochałam ją i musiałam poświęcić jej chociaż trochę czasu. Dużo myślałam o tym, czy zadzwonić do tego faceta. Nie wiedziałam, co mam robić. Postanowiłam, że zadzwonię. Raz się żyje. Może akurat stanę się sławna? Tak. Zrobię to teraz.
   Wzięłam wizytówkę do ręki oraz komórkę i wybrałam numer. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Raz się żyje. Ktoś odebrał.
-Dobry wieczór.- powiedziała do słuchawki.
-Dobry wieczór.
-Czy mogę prosić…- nie dane mi było dokończyć.
-Tak, to ja.- odpowiedział mężczyzna. Tak, głos miał taki sam, jak ten który dawał mi tą wizytówkę.
-Dzwonię w sprawie tej propozycji.- przyznałam.
-Tak. Jeżeli zechcesz, to przyjdź jutro do wytwórni. Adres jest na wizytówce. Poznasz chłopaków i wspólnie zdecydujecie, czy podejmiecie współpracę.
-Dobrze.- tak po prostu się rozłączył. Świat biznesu jest dziwny. Wszystko na szybko, no ale ok. Da się przeżyć. Nie jestem tylko pewna, czy jutro mam zaryzykować i spróbować spełnić swoje marzenia. Jest to bardzo ryzykowne posunięcie. Ale nie mogę się tym martwić. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, jak na przykład Zayn'a. Nie wiem, co mam robić. Chcę do niego wrócić, ale teraz mi wstyd tak po prostu wejść do mieszkania i oznajmić wszystkim, że wróciłam. To dziwnie by wyglądało. Kocham Zayn'a, ale nie wiem czy mam wracać. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś lepszego, z kim nie będzie miał tylu kłopotów. Niech znajdzie sobie dziewczynę, która od niego nie będzie uciekać, i która będzie na niego zasługiwać, ponieważ jest wspaniałym człowiekiem. Szkoda tylko, że teraz sobie to uświadomiłam, kiedy go straciłam...
   Dobra, koniec tych rozmyśleń! Stało się.
   A może jednak zaryzykuję i sprawdzę co u niego? Może nasza miłość nie została przekreślona?
   Nie, co ja wygaduję?! On na pewno jest teraz szczęśliwy beze mnie.
   Zeszłam na dół i pomogłam w przygotowaniu kolacji. Wszystko działo się tak prędko. Byłam cała rozkojarzona, ale trzymałam się. Pomogłam w kolacji i wszyscy zaczęliśmy jeść. Dopiero teraz dziwnie się poczułam. Co ja tu do licha robię? Państwo Payne nie są moją rodziną, a ja tak po prostu pewnego dnia się do nich wyprowadziłam. Muszę coś z tym zrobić. Jeszcze nie wiem co. Pomyślę nad tym.
   Wieczorem około 22:00 wszyscy poszli spać. Nawet Patty tak długo wytrzymała. 
   Jutro nowy dzień. Pójdę do tego faceta i zobaczymy co da się zrobić.Może akurat mi się powiedzie i zostanę sławna? Wszystko możliwe. Nie mogę jeszcze tego przekreślić. Wiem, że stać mnie na wiele, chociaż mam już 25 lat. Najmłodsza to ja nie jestem, ale co mi tam. Warto zaryzykować.
   Pogrążona w rozmyślaniach zasnęłam.

   Obudziłam się około 7:00. Jak najszybciej mogłam ubrałam się i zjadłam śniadanie. Tylko ja nie spałam, no ale trudno. Poradzę sobie sama. Ok. 8:00 zadzwoniłam do mojej szefowie i oznajmiłam, że nie przyjdę dzisiaj do pracy. Zgodziła się na to, mówiąc,że ma już jakieś zastępstwo, więc nie jest najgorzej. Nie była na mnie zła. A ja już myślałam, że przez moje obijanie się wylecę z roboty. Oj, nie wybaczyłabym tego sobie. No ale z drugiej strony nie musiałabym wcześnie wstawać... Nie wiem, jak się to dalej potoczy. Zobaczymy jak będzie na tej wizycie z tym zespołem. Jak oni się nazywali? ROOM 94? Chyba tak.
   Gdy skończyłam wszystkie czynności, jakie musiałam wykonać była już 9:00. 
   Wygładziłam sukienkę i wyszłam z domu. Poszłam na autobus, bo mój samochód został z moim starym domu. Że ja tak o nim zapomniałam. Już raczej nie będę po niego wracać. Autobus podjechał i wsiadłam do niego.
   W pewnym momencie za szybą zobaczyłam pewien dom. Zapomniałam, że będę obok niego przejeżdżać. Był to dom, w którym mieszkałam razem z moim mężem. Wszystko wyglądało na takie opustoszałe. Ciekawe, co robi teraz Zayn? Też jest tak zasmucony jak ja, czy może jest szczęśliwy? Kurde, nie mogę się tak zadręczać. Koniec tego rozmyślania. Popełniłam największy błąd w moim życiu. Nie mogę cały czas tego sobie wspominać. Koniec. Już o tym nie myślę.
   Jeszcze raz dokładnie sprawdziłam adres na wizytówce, aby nie wysiąść na złym przystanku i gdy autobus podjechał w odpowiednie miejsce wysiadłam.  
   Przeszłam się kawałek i zobaczyłam wysoki budynek. Dobrze trafiłam. Przyśpieszyłam kroku i weszłam do budynku.

_________________________________________

Cześć, to ja!
Tak wiem, rozdział pojawił się późno. 
Ok, mam dla Was bardzo ważną sprawę. Otóż wyjeżdżam do sanatorium. Nie będzie mnie miesiąc i nie wiem, jak będzie z rozdziałami. Nie wiem, czy będę mogła tam pisać. Laptopa nie mam, a moja komórka się do tego nie nadaje. Nie wiem, jak to będzie. Możliwe, że przez ten miesiąc rozdziały nie będą się pojawiać, chociaż jakoś spróbuję. 
Wyjeżdżam w tą sobotę, więc następny rozdział nie wiem, kiedy się pojawi. Już nic nie zdążę napisać.
Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie.
Do zobaczenia. Możliwe, że dodam jakiś post o sanatorium, jeżeli będę w stanie.

Kocham Was ♥ 

wtorek, 10 września 2013

63. Życie staje się lepsze...

-Steve.- uśmiechnęłam się.
-Cześć. Gotowa?- zapytał.
-Tak, tylko wezmę torebkę.- powiedziałam i wróciłam do salonu. Pożegnałam się z córeczką i wyszłam z domu.- Gdzie mnie zabierasz?- zapytałam.
-Pójdziemy do restauracji. Co ty na to?- zapytał Stefan.
-W sumie, to czemu nie.- zaśmiałam się.
-Meg. Mam do ciebie pytanie.- zaczął Steve. Spojrzałam na niego. Był jakiś taki dziwny, niepewny. Coś go dręczyło. 
-O co chodzi?- zapytałam.
-Nie uraź się, ale chciałbym wiedzieć, jaki jest twój mąż.- o nie. Po co on chciał to wiedzieć? Na prawdę musiał zapytać o to? Akurat teraz.
-Mąż jak mąż.- zaśmiałam się. Co miałam mu  w takiej sytuacji powiedzieć?
-A opiszesz mi go dokładniej?
-Dlaczego chcesz to wiedzieć?- zapytałam. Nie mogło obejść się bez tego pytania. Po prostu chciałam wiedzieć.
-Tak, z ciekawości.- odpowiedział.
-Jest kochany.- odpowiedziałam. W sumie, to była prawda. Zayn był kochany. Przecież go kochałam, a raczej nadal kocham. Nie mogę siebie oszukiwać. Kocham tego wariata najmocniej na świecie. Kocham jego i Patty. To są dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
-Coś więcej?
-A co chciałbyś wiedzieć?- zapytałam. Ta sytuacja zaczęła mnie denerwować.
-Jakie były między wami stosunki?- chyba żartował. Jak on mógł o to spytać? Czuję, że ten wieczór nie będzie przyjemny. Chcę, żeby jak najszybciej miną. Najchętniej wróciłabym do domu, ale gdy to zrobię, nie spełnię swoich ,marzeń.
-Nie twoja sprawa.- zauważyłam. Stefan się zamknął. Chyba zrozumiał, że jestem na niego zła.
   Doszliśmy do restauracji w ciszy. Na szczęście. Byłam strasznie zła na Steve'a.
   W restauracji też nie byliśmy zbytnio rozmowni. Nie miałam na to ochoty. Była zła i to strasznie. Modliłam się tylko, żeby ten czas jak najszybciej minął. Miałam dosyć tej całej "randki".
   Na szczęście ten  czas szybko zleciał. Było koszmarnie. Wróciłam jak najszybciej do domu. Nawet nie chciałam, żeby Stefan mnie odprowadzał. Miałam dość jego towarzystwa.
   Ciocia oczywiście się pytała jak było. Skłamałam jej, że świetnie i poszłam spać. Mam nadzieję, że następny dzień będzie lepszy.

Następny dzień.
   Obudziłam się pełna energii. Dziś nowy dzień. Nowy lepszy dzień. Mam taką nadzieję. Jestem szczęśliwa... no może nie całkiem. Nie wiem dlaczego, ale stęskniłam się za Zayn'em. Ok, nie wspominajmy o nim. To rozdział zakończony. Muszę się z tym pogodzić.
   Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki i od razu postanowiłam wyjechać. Miałam samolot za godzinę. Ciocia uparła się, że pojedzie z nami na lotnisko. Nie mogłam jej powstrzymać, ale w sumie, to się cieszyłam, że będzie tęsknić. Bynajmniej wiem, że ktoś mnie potrzebuje i zawsze mogę wrócić.
   Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy na lotnisko. 
-Pa ciociu.- powiedziałam. Właśnie przyszedł czas rozstania.
-Pa.- odpowiedziała, obie nas wyściskała i już mogłam wchodzić do samolotu.
-Pa babciu.- powiedziała Patty.
-Do zobaczenia kochanie.- weszłyśmy do samolotu i zajęłyśmy swoje miejsca.
-Mamusiu, dlaczego znowu gdzieś lecimy?- zapytała Pat.
-Kochanie, dostałam pracę.- wyjaśniłam.
-A tatuś? Co z tatusiem?- zapytała. Tego pytania najbardziej się obawiałam. Co ja jej mam odpowiedzieć?
-Patrz, jakie chmurki.- odwróciłam jej uwagę. Chyba nie zorientowała się, że to był tylko podstęp. Na szczęście już więcej o Zayn’a nie pytała. Byłam uratowana.
   Po jakimś czasie lot się skończył. Mogliśmy już wysiadać i tak właśnie zrobiliśmy. Zamówiłam taxi i razem z moją córeczką pojechałam do pani Payne. Sama zaoferowała mi pomoc, więc nie będzie miała się jak wykręcić.
   Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Żółtawy dom rzucał się w oczy.
-Mamusiu, dlaczego przyjechałyśmy tutaj, a nie do domku?- zapytała Patty.
-Ponieważ  na razie będziemy tutaj mieszkać.- wyjaśniłam. Mała dziwnie na mnie spojrzała, ale nie odezwała się słowem. Na szczęście.
   Zapukałam do drzwi i otworzyła mi mama Liam’a.
-Dzień dobry.- powiedziałam.
-Cześć ciociu.- odezwała się Pat.
-Witajcie. Wchodźcie.
-Mam pytanie.- zaczęłam. Na szczęście Pat pobiegła od razu do salonu, do pana Payne, żeby ten się z nią pobawił. Ona nie miała dla niego litości. Bardzo go lubiła, więc może dlatego.
-O co chodzi?- zapytała mama Liam’a.
-Bo mówiła pani, że jakby co, to mogłabym się tutaj zatrzymać. Czy ta oferta jest nadal aktualna?- zapytałam żartobliwie.
-No jasne. Wiedziałam, że przyjdziesz.
-Że co?- skąd ona mogła to wiedzieć.
-Piszę w mediach, że między tobą, a Malikiem coś poważnego się stało. Widziano cię na lotnisku.
-Super.- powiedziałam i zrezygnowana ściągnęłam buty.
-Chodź. Zaprowadzę cię do pokoju.
-Dobrze.- razem poszliśmy na górę. To tutaj mieściły się pokoju sióstr Liam’a, które już dawno się wyprowadziły. Tak naprawdę to nie wiem, co się z nimi stało. Nie miałam ostatnio z nimi żadnego kontaktu, a naprawdę się lubiłyśmy.
-Dziękuję.- powiedziałam i weszłam do pokoju, który wskazała mi pani Payne.
   Jak najszybciej musiałam się stawić do tej knajpki. Miałam przygotować jakąś piosenkę. Wybrałam Up All Night. Myślę, że to odpowiednia piosenka, chociaż nie pasuje do pory dnia, ale co mi tam.
   Ubrałam się stosownie i zbiegając na dół po schodach powiedziałam, gdzie idę. Ubrałam szybko buty i nie czekając na odpowiedź wyszłam. Byłam szczęśliwa. Heh, marzenia się spełniają, chociaż moje się jeszcze nie spełniło, ale myślę, że to za chwilę się stanie.
   Na szczęście szybko odnalazłam knajpkę. Była on może z kilometr od domu państwa Payne. Ale mi się trafiło! Jednak ten naszyjnik od Liam’a przynosi mi szczęście.
   Weszłam do knajpki i podeszłam do kelnerki.
-Dzień dobry. Czy mogłabym rozmawiać z szefową tego baru?- zapytałam.
-Tak, to ja.- odpowiedziała mi brunetka. Była wysoka i bardzo szczupła.
-Jestem Megan Malik.- przedstawiłam się. To nazwisko mnie drażniło.
-Aha, to o tobie mówił mi Steve?- zapytała. Chyba kojarzyła fakty.
-Tak.
-Ok. To pokaż co umiesz. Jeżeli mi się spodobasz, to dam ci tę pracę.- oznajmiła.
-Dobrze.- zgodziłam się.
-Wchodź na scenę.
   Podałam płytę DJ i wzięłam mikrofon, po czym wyszłam na scenę. Chłopak puścił melodię i zaczęłam śpiewać. Myślę, że nieźle mi to wyszło.  Bardzo się w to wczułam. Fajnie, jeżeli dostanę tę pracę.
   Po chwili skończyłam śpiewać.
-Masz tę robotę!- krzyknęła Sam. Moja szefowa nazywała się Samantha. Steve mnie o tym poinformował.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się.
-Przyjdź jutro na 10:00. Powiem ci co i jak i zaczniesz pracę.- oznajmiła.
-Dziękuję.- powiedziałam i szczęśliwa wróciłam do domu. Opowiedziałam wszystkim o moim szczęściu. Będę mogła teraz zarabiać. Myślę, że życie jeszcze mi się ułoży.

_________________________________________

Hey, to ja :D 
Jak widzicie udało mi się napisać rozdział.Wiem, że krótki, ale to z braku czasu. 

Ok, a więc co myślicie o rozdziale?
Czy cieszycie się z tego, że Magan spełnia swoje marzenia? 
Jak myślicie, co Meg powinna zrobić ze swoim życiem? 

Do następnego.
Kocham Was ♥

środa, 4 września 2013

62. Życie mi się układa...

-Zayn?- powtórzyłam. Co on tutaj robił? Już nie dość kłopotów mi przyniósł?
-Wiecie co, to ja może zostawię was samych. To rozmowa między wami. Pójdę do sklepu.- powiedziała ciocia.- Pat, chodź ze mną.- wzięła małą za rączkę i obie wyszły z mieszkania. Wzięłam komórkę do ręki.
-Mam teraz zadzwonić na policję, czy za chwilę?- zapytałam. Bałam się go. Bałam się, że znowu mnie uderzy.
-Nie będziesz musiała dzwonić na policję, ponieważ nic ci nie zrobię.-  odpowiedział Malik.
-Co tutaj robisz?- zapytałam. Nadal w ręce miałam komórkę. Wolałam być ubezpieczona. A co, jeżeli mi coś zrobi?
   Może trochę przesadzam. Zayn już nic mi nie zrobi. Wiem to. Nie wiem dlaczego, ale to wiem. Przecież on nie jest taki. Kurde, ale jestem niezdecydowana. 
   Odłożyłam komórkę na stół.
-Przyleciałem pogadać.- wyjaśnił mój mąż.
-Niby o czym?
-O nas.
-Nie ma żadnych nas.- zauważyłam. On jeszcze o tym nie wiedział?
-Słuchaj Meg. Ja naprawdę nie chciałem cię wtedy skrzywdzić. To stało się przez przypadek.
-Ok. Powiedźmy, że ci wierzę. Co dalej?- zapytałam.
-Chcę, żebyś wróciła.- spuścił głowę.
-Zayn, ja nie wrócę.- zauważyłam.
-Słuchaj, media się jakoś o tym wszystkim dowiedziały. Przypuszczają, że coś się zdarzyło między nami. Mają zdjęcia, jak wybiegasz z domu zapłakana.
-I co z tego?- media powinny znać prawdę.
-Co z tego?- oburzył się.- Nie wiesz, jacy oni są? Próbują każdemu wcisnąć jakąś bajeczkę. Oni niszczą ludzkie życie. Już sobie ubzdurali, a raczej jedna gazeta opisała nas w artykule, że One Direction znęca się nad swoimi dziewczynami i żonami. Że jesteśmy jakimiś psychopatami. 
-Może to ty jesteś?- zapytałam. Byłam wściekła, a teraz miałam się okazję na kimś wyżyć. 
-Nie jestem żadnym psychopatom.- widać, że go zdenerwowałam.- ile razy mam cię jeszcze za to przepraszać?
-Do skutku.- zadrwiłam.
-Nie możemy już normalnie pogadać?- zapytał.
-Najwidoczniej nie.- zaśmiałam się.
-Zmieniłaś się.
-O, pan się zorientował. Jak szybko.- zadrwiłam.
-W jednej z gazet napisali, że jesteś w ciąży. Skąd oni o tym wiedzą?- zapytał.- Widać zdjęcia jak jechałaś do szpitala z... Louis'em. Coś się stało?- zapytał. Jego ton natychmiastowo się zmienił.
-Nie twoja strawa.- zauważyłam.
-Ale to także moje dziecko.- przyznał. Miał rację. Nosiłam w brzuchu jego dziecko. Jego cząstkę. Nawet jeżeli się z nim rozstanę, to i tak nigdy nie zapomnę.
-Byłam w szpitalu, bo źle się poczułam. Proste.- powiedziałam.
-Coś z dzieckiem?- zapytał.
-Nie. Teraz już wszystko jest dobrze.-  przyznałam.
-Teraz? A co było wcześniej?
-Nic. Naprawdę.-  nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
-Nie okłamujesz mnie?- zapytał.
-Nie, nie okłamuję cię.
-Jakby coś było nie tak, to mi powiedz.- poprosił.
-Wszystko jest ok.- przyznałam. Dopiero teraz zauważyłam, że normalnie rozmawiamy. Nie wiedziałam, że my tak potrafimy. Tak bez wrzasków. Może byłam dla niego troszkę za ostra? No tak, chyba trochę przesadziłam.
-Zawsze będziesz moją Megan, którą poznałem wtedy na jachcie.- przyznał Zayn. Zawstydziłam się. Może ja naprawdę wiele dla niego znaczyłam? Może potrafił się zmienić?
-Pamiętasz, jak się poznaliśmy?- zapytałam.
-Oj tak.- oboje staliśmy cicho próbując sobie to wszystko przypomnieć. Dobrze pamiętałam tą scenę: 

,,   Zapłaciłyśmy kapitanowi i dosiedliśmy się do jakiś chłopaków, po czym ruszyliśmy.
-Cześć, jestem Zayn. - podszedł do mnie ciemnowłosy chłopak i podał mi rękę.
-Cześć jestem Megan. - uścisnęłam jego dłoń.
-A ja Emma. - przedstawiła się moja przyjaciółka. Zaczęła podchodzić do mnie i Em reszta chłopaków.
-Hej, jestem Liam. - podał mi rękę chłopak o cudownych brązowych oczach.
-Ja jestem Louis. - powiedział mi to chłopak z grzywką na bok.
-Jestem Niall. Miło mi cię poznać. - blondyn uścisnął moją dłoń.
-Mi ciebie także - odpowiedziałam mu.
-Cześć, jestem Harry. - podszedł do mnie ostatni z chłopaków. Miał ładne kręcone włosy.
-Miło mi was wszystkich poznać. - powiedziała Emma.
-Mi również. - odezwałam się.
-Co takie ładne dziewczyny sprowadza tutaj, bo nie wyglądacie mi na Brytyjki? - zapytał Zayn.
-To prawda, Brytyjkami nie jesteśmy. Pochodzimy z Polski.
-Z Polski, mówicie. - powiedział Louis.
-Tak i jesteśmy z tego dumne. - odezwała się moja przyjaciółka.
- Dobra, ja nic nie mówiłem .- bronił się Lou. Wszyscy zaczęli się śmiać. Rozmowa trwała dalej. W pewnym momencie z radia poleciała moja i Emmy ulubiona piosenka. Zaczęłam tańczyć, a do mnie dołączyli wszyscy. Gdy piosenka się skończyła wróciliśmy na swoje miejsca.
-To moja ulubiona piosenka. Jest super. - powiedziałam.
-Dziękujemy. - odpowiedzieli chórem chłopcy, co mnie zdziwiło.
-Ale za co dziękujecie? - zapytałam.
-Za pochwalenie naszej piosenki.
-Jak to waszej? - byłam w szoku.
-My ją śpiewamy.
-Śpiewacie?
-No, wszyscy tworzymy zespół One Direction, a to jest nasza piosenka.
-Ja nie mogę. - byłam strasznie skołowana, zresztą Emma też. Po chwili dopiero ogarnęłam co się 
stało. Płynę jachtem z prawdziwymi gwiazdami."

-Do czego zmierzasz przypominając mi jak się poznaliśmy?- zapytałam.
-Żebyś dała mi jeszcze jedną szansę.- w tym momencie to on błagał, ale ja nie byłam już tą dobrą Megan, która wszystkim wybacza. O nie. To całe zdarzenie mnie zmieniło.
-Ok. Zrobimy tak. Daj mi tydzień. Ja to wszystko przemyślę i wtedy zobaczymy, czy ci wybaczę, czy nie. Ok?
-Dziękuję.- chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
-Nie.- powiedziałam.
-Dobrze. Pa. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.- powiedział i wyszedł. Nawet nie dał mi czasu, żebym zapytała go o to, co powiedział mojej cioci. Mam nadzieję, że nic jej nie zdradził, bo jeżeli by coś powiedział, to ciotka mogłaby się na mnie obrazić i posądziłaby mnie o kłamstwo, a tego bym już nie zniosła.
   Ktoś właśnie wszedł do mieszkania. O wilku mowa.
-Zayn już poszedł?- zapytała zdziwiona. Chyba o niczym nie wiedziała. Na szczęście. Jestem uratowana.
-Tak. Śpieszył się.- wyjaśniłam.
-Aha, a porozmawialiście sobie?- znów zadała mi pytanie  ciocia.
-Tak.- przyznałam i w tym momencie zadzwonił telefon. To Steve. Odebrałam.
-Hej.- powiedział do słuchawki.
-Cześć, czy coś się stało?- zapytałam.
-Nie. Po prostu chciałem ci przypomnieć, że dzisiaj idziemy na randkę, a jutro musisz jechać do Londynu, żeby spełnić swoje marzenia.- wyjaśnił, a ja ucieszyłam się na te słowa. Myślę, że teraz będę szczęśliwa.
-Nie bój się. Nie zapomnę. Pa.- skończyłam rozmowę, ponieważ nie miałam teraz na to ochoty.
-Pa.- odpowiedział i się rozłączyłam.
   Mój humor został zniszczony przez Zayn’a. Dałam mu tydzień, żeby zastanowić się, czy do niego wrócę. Tak naprawdę to znałam odpowiedź na to pytanie. Ja już do niego nie wrócę. Nie ma na co liczyć. 
   Gdy odzyskałam trochę humor zaczęłam robić obiad, a później przygotowałam się na randkę. Ubrałam czarną prostą sukienkę do kolan. Oczywiście Patty chciała wiedzieć, gdzie idę. Skłamałam, że znowu do moich kolegów. W sumie po części to była trochę racja. Przecież spotkam się z jednym z nich. Powiedziałam o wszystkim cioci, że muszę wyjechać, bo dostałam pracę i rano mam samolot i dzisiaj idę jeszcze na nieprawdziwą randkę z Steve'm,  żeby się mu odwdzięczyć. Randka nie była prawdziwa, więc nie musiała się niczego obawiać. Ja nic nie czułam to Stefana, on był tylko moim przyjacielem.
   Ciocia była trochę smutna, że tak szybko ją opuszczamy, ale nie miałam innego wyjścia.
   Około 16:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. To z pewnością Steve. Mam nadzieję, że Stefan nic specjalnego nie wymyślił. W sumie, to zastanawiało mnie  to, dlaczego w zamian chciał randkę ze mną. To było trochę dziwne.
   Wyrwałam się z moich rozmyślań i poszłam otworzyć drzwi. Nie myliłam się. To był Steve.

____________________________________________________


Proszę, oto kolejny rozdział. Przyznam, że trochę zwlekałam z jego dodaniem, nie wiem dlaczego.
Ok, wiem, że znowu dodałam fragment z któregoś tam rozdziału. Po prostu chciałam, żeby ten rozdział był dłuższy.
Dopiero teraz zauważyłam, że to 62 rozdział. Łał, nie wiem, kiedy to się stało. 

Ok, a co u Was?
Jak tam szkoła? Ja niedawno przyszłam. Skończyłam lekcje o 15:05, i jak przyszłam do domu, to dodałam rozdział.
Macie już jakieś kartkówki? Ja mam zapowiedziane już 3. Jedna jutro z chemii, dlaczego? Nienawidzę chemii, wy też? Wolę takie przedmioty jak WOS, czy matematyka. Tak, lubię matematykę :D

Ok, nie będę się rozpisywać.
Jeszcze tylko muszę Wam napisać, że nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Cały tydzień mam zawalony i nic, tylko się uczyć :c

Kocham Was. Nie zapominajcie o mnie :D