piątek, 28 czerwca 2013

Harry czuwa :)



Patrzcie Hazza czuwa.
Tak Was chciałam poinformować :)

47. Poszukiwania...

   Do domu weszła ciocia. Kurde, a już miałam nadzieję, że to Zayn. Naprawdę się o niego martwię. 
-Coś się stało?- zapytała ciotka patrząc na nas. Chyba musiała coś zauważyć. Może niepokój na naszych twarzach? Nie wiem.
-Zayn zniknął.- przyznałam. Nie miałam zamiaru okłamywać ciotki.
-Idźcie go szukać.- doradziła nam. Tak, choćbyśmy nie wiedzieli.
-Wiemy.- wszyscy wyszliśmy z domu.
-Podzielimy się na grupy.- zarządziła Emma.
-Ok. Ja idę sama, a wy wszyscy razem.- powiedziałam.
-Dlaczego tak?- zapytał ciekawski Harry. No tak, on musi wszystko wiedzieć.
-Bo tak.- zaśmiałam się.
-Równo za godzinę wszyscy spotykamy się tutaj.- rozkazywała Em.
-Ok.- wszyscy byliśmy z tym zgodni.
   Rozeszliśmy się w swoje strony. Dlaczego chciałam iść sama? Ponieważ, jeżeli to ja go spotkam, to z nim porozmawiam, tak bez świadków. Mam nadzieję, że moje poszukiwania nie pójdą na marne i to ja go znajdę. Koniecznie muszę z nim porozmawiać. Muszę mu wszystko wyjaśnić.
   Zaczęłam chodzić po centrum. To tutaj byliśmy w Boże Narodzenie. Może tutaj poszedł?
   Przejrzałam każde pomieszczenie, każdy sklep, jednak go nie znalazłam. Nie było go tutaj. Zmartwiłam się. 
   Nie wiedziałam, gdzie mam pójść. Byłam zrezygnowana. Błąkałam się po ulicach. Minęła już godzina. Wróciłam pod dom, z nadzieją, że Zayn się znalazł. 
   Na resztę czekałam gdzieś z 10 minut i się zjawili. Jednak nie było z nimi Malika.
-Znaleźliście go?- zapytałam, chociaż znałam odpowiedź na to pytanie.
-Nie, zniknął.- odpowiedział zrezygnowany Niall.
-To co, idziemy go jeszcze szukać?- zadała pytanie Emma.
-Tak. Widzimy się za godznie.- zarządziłam, i ponownie się rozeszliśmy.
   Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Postanowiłam pochodzić po okolicy, może akurat go znajdę? Znudziła mi się ta zabawa. Co Zayn chce udowodnić tym, że od nas uciekł? Czym do tego zmierza? Nie myśli po prostu. Nie wie, co mu przeżywamy. Przecież my się o niego martwimy. On naprawdę tego nie wie?
   Poszłam do parku. Nagle go zobaczyłam. Ucieszyłam się. Zguba się znalazła. Malik siedział na ławce, zgarbiony, a twarz miał ukrytą w dłoniach.
-Zayn!- krzyknęłam. Albo mnie nie usłyszał, albo zignorował. Raczej to drugie.
   Szybko do niego podbiegłam.
-Zayn!.- powtórzyłam.
-Idź sobie.- powiedział.
-Zayn.- po raz kolejny powiedziałam jego imię.
-Po co tu przyszłaś?- zapytał i popatrzył na mnie. Płakał.
-Daj mi się wytłumaczyć.- poprosiłam.
-Ty też nie chciałaś mnie słuchać, jak dowiedziałaś się, że cię zdradziłem.- powiedział i wstał z ławki. Szykował się do odejścia.
-Zayn.- chwyciłam go za rękę.
-Wiesz co, teraz potraktuję cię tak, jak ty mnie.- nie dał się nakłonić. Wyszarpał swoją dłoń i odszedł. Pozwoliłam mu na to. Nie zatrzymywałam go, bo po co? Usiadłam na ławkę i się rozpłakałam. Mogłam tego nie mówić. Mogłam nie mówić, że jestem w ciąży. Nie wiem, po co to wszystko mi było. Gdyby nikt się nie dowiedział, te cała sytuacja z poszukiwaniami byłaby niepotrzebna. 
-Liam, patrz, do czego to wszystko doprowadziło.- powiedziałam na głos do siebie.
-Leć za nim.- usłyszałam szept. Nie wiem, może zwariowałam, ale ja naprawdę to usłyszałam. Chyba wyobraźnia płatała mi figle. Ale zrobiłam to. Tak podpowiadało mi serce. Musiałam pobiedź za nim. Nie mogłam go stracić.
-Zayn!- krzyknęłam. Zaczęłam biegać po parku. Znalazłam go. Szedł przed siebie.- Zayn!- powtórzyłam. Dogoniłam go. Podbiegłam jak najbliżej umiałam i... i przytuliłam go.
-Megan.- powiedział zszokowany. Zdziwiło mnie to, że nie próbował się wyszarpać.
-Nie zostawiaj mnie. Nie odchodź. Daj mi się wytłumaczyć.- poprosiłam. Szlochałam. Zachowywałam się jak małe dziecko.
-Teraz wiesz, jak się czuję.- zaśmiał się i pogłaskał mnie po głowie.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało.
-Dasz mi się wytłumaczyć?- zapytałam i odsunęłam się od niego.
-Tak.- odpowiedział trochę niepewnie. Widziałam, że walczy sam ze sobą.
-Ja i Liam naprawdę się kochaliśmy. - powiedziałam.
-Ale dlaczego z nim byłaś?- zapytał.
-Ponieważ zrozumiałam, że go kocham. Pamiętam te nasze wspólne spędzone chwile, ale później, jak wiesz, wszystko się między nami popsuło.- zauważyłam.
-Wiem.
-A więc, jak dowiedziałam się całej prawdy, że mnie zdradziłeś.- widać było, że te słowa go zabolały.-On mi pomagał i zakochaliśmy się w sobie.
-A dlaczego ukrywaliście to?
-Ponieważ baliśmy się waszej reakcji. Myślałam, że jak się dowiecie to będzie właśnie tak, jak z tobą. Że nazwiecie mnie dziwką.
-Przepraszam.- przeprosił mnie Zayn.
-Ok.- uśmiechnęłam się.
-Ale przecież mogłaś powiedzieć, że się kochacie i chcecie być razem. Bynajmniej mi.
-Dlaczego tobie?- zdziwiłam się.
-Gdybym wiedział nie mówiłbym ci, że cię kocham.- przyznał Zayn.
-Aha.- zamyślałam się i spojrzałam na zegarek.-Musimy iść. Wiesz, że wszyscy cię szukają.
-Tęsknią za mną?- zaśmiał się Malik.
-Oni nie potrafiliby bez ciebie żyć.- uśmiechnęłam się.
-Wiem.- zaczęliśmy iść w kierunku mojego, a raczej ciotki domu.
-Ja i tak się dziwię, że się tutaj nie zgubiłeś.
-A skąd to wiesz? Tak naprawdę teraz już bym nie trafił.- oboje wybuchliśmy śmiechem.
   Wróciliśmy pod dom. Wszyscy już na nas czekali.
-Jesteście!- zawołali i nas uściskali.
-Zguba się znalazła.
-Ok, a teraz bardzo ważne pytanie.- powiedział Harry.
-O co chodzi?- zapytałam.
-Wracasz do Londynu?- zapytał Lokser.
-Tak.- odpowiedziałam zdecydowana. Byłam tego pewna. Wszyscy udowodnili mi, że naprawdę jestem im potrzebna i są moimi przyjaciółmi.  Mogę na nich liczyć. 

____________________________________________________________

Hey, sorry, że nie dodałam rozdziału wczoraj, ale nie wyrobiłam się z czasem.
Jak tam zakończenie roku szkolnego? Miał ktoś z Was świadectwo z czerwonym paskiem? Ja się szczerze przyznam, że nie :)
Cieszycie się z zakończenia szkoły i wakacji? Ja średnio O.o

Ok, co powiecie o nowym rozdziale? Podoba Wam się to,jak potoczyła się akcja?

Muszę Was zmartwić. Będzie jeszcze parę rozdziałów, i blog się kończy. Szkoda, no ale nic już nie potrafię wymyślić :(

Do następnego. Kocham Was!!! 

czwartek, 27 czerwca 2013

Liebster Award po raz kolejny :)


Pytania i odpowiedzi:

1. Jak masz na imię?
Dominika :)

2. Twój ulubiony wokalista?
Ed Sheeran ♥

3. Ulubiony aktor?
Nie mam.

4. Masz zwierzę?
Nie, ale bardzo chciałabym mieć żółwia :)

5. Ulubiony członek z 1D?
Kocham wszystkich, ale najbardziej lubię Liam'a i Niall'a.

6. W którym województwie mieszkasz?
W województwie Śląskim.

7. Twój ulubiony film?
Ciężkie pytanie. Sporo ich jest, ale chyba najbardziej lubię Trzy Metry Nad Niebem :)

8. Ulubiona piosenka?

9. Od kiedy znasz 1D?
Interesuję się nimi od jakiś 2 lat :)

10. Ile masz lat?
Mam 14 lat O.o

11. Dlaczego ich lubisz? (1D)
Ponieważ to dzięki nim nauczyłam się, że warto wierzyć w siebie. Że marzenia się spełniają. I oczywiście lubię ich za to, jaką muzykę wykonują, i że ich teksty mają sens :)

Blogi, które nominuję:

Pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Czym się interesujesz?
3. Dlaczego lubisz 1D?
4. Ulubiony kolor?
5. Ile masz lat?
6. Dlaczego prowadzisz blog/blogi ?
7. Czo Cię inspiruje?
8. Ulubieniec z One Direction?
9. Ulubiona piosenka?
10. Ulubiony aktor?
11. Ulubiona wokalistka?


Wyjaśnienia.

Ok, wiem, że jutro mam zmieniać adres bloga, ale to odwołuję. No trudno, niech się dzieje, co chce. Nie chcę znów robić wszystkim kłopotów. Więc nie macie się co martwić, odwołuję tą akcję. Zostanie tak, jak jest :)

A teraz wyjaśnienia.
Zmieniłam adres bloga, ponieważ wiele mnich znajomych dowiedziało się o moim blogu. Nawet nie wiem, jak zdobyli do niego adres. A więc od tamtego czasu zaczęli się trochę nabijać i hejtować mnie, na fajsie i trochę na ask'u. Chciałam po prostu odciąć ich jakoś od tego, żeby nie mogli tego wszystkiego, co piszę czytać. Udało mi się, ponieważ dali mi spokój, ale w ostatnich dniach okazało się, że mój blog bardzo łatwo znaleźć, wystarczy wpisać w google Żyj Snami, a więc chciałam jeszcze raz zmienić, tak żeby mnie nie znaleźli, ale wczoraj sobie tak myślę, że skoro już dali mi spokój, to nie warto znowu wszystkiego zmieniać. Jak będą chcieli znaleźć mój blog, to i tak znajdą. Trudno.
To chyba na tyle.

Następny rozdział pojawi się może jeszcze dzisiaj, ale niczego nie obiecuję :)
 Kocham Was!!!!


środa, 26 czerwca 2013

Liebster Award.

Liebster Award.
Nominacja Liebster Award jest przyznawana od innego bloggera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana blogom o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
                                

Zostałam nominowana przez: 



Pytania i odpowiedzi:

1. Jak masz na imię?
Dominika.

2. Co wolisz: UAN, czy TMH.
Ciężko zdecydować. Bardzo lubię obie płyty, ale chyba wolę UAN, ponieważ bardzo lubię słuchać już trochę starszych piosenek, w końcu dzięki nim polubiłam One Direction :)

3. Kogo najbardziej lubisz z 1D?
Kocham wszystkich chłopaków, ale jednak najbardziej lubię Niall'a i Liam'a, w sumie to nie wiem, dlaczego :)

4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka One Direction?
Ciężkie pytanie, ale chyba WMYB ;*

5. Ile masz lat?
Mam 14 lat o.O

6. Gdzie mieszkasz?
W województwie Śląskim, blisko Katowic.

7. Jak długo jesteś Directioner?
W sumie, to nie wiem, ale chyba coś ok. 2 lat.

8. Jakie jest twoje największe marzenie?
Bardzo chciałabym zwiedzić Irlandię i Wielką Brytanię ( w szczególności Londyn)

9. Co chcesz robić w przyszłości.
Hahaha, dobre pytanie. Ok, możecie się śmiać, ale chciałabym zostać psychologiem o.O, a w między czasie napisać książkę :)

10. Ulubiony kolor?
Mam dwa ulubione kolory: niebieski i zielony.

11. Za co lubisz One Direction?
Za to, że są sobą. Nikogo nie udają. To oni nauczyli mnie, że warto spełniać swoje marzenia i walczyć o swoją rację, nigdy się nie poddawać. Zawsze gdy mam doła, słucham ich piosenek, to mi jakoś pomaga :)



Blogi, które nominuję do Liebster Award:



Pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Dlaczego lubisz 1D?
3. Odkąd jesteś Directioner?
4. Ulubiony kolor?
5. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga/blogi?
6. Co Cię inspiruje?
7. Ile masz lat?
8. Skąd jesteś?
9. Ulubieniec z One Direction?
10. Ulubiona piosenka 1D?
11. Kim chcesz zostać w przyszłości?


______________________________________________________

Dziękuję za nominację :)
Co do następnego rozdziału, to pojawi się w najbliższym czasie :) Jeszcze dokładnie nie wiem kiedy.

Kocham Was!!!


poniedziałek, 24 czerwca 2013

46. Zniknięcie...

   Dziś moje urodziny. 19 lat. Jak ten czas szybko leci. Raczej ten dzień spędzę w samotności. Na razie radzimy sobie z ciocią. Mój brzuszek rośnie, ale na razie nie poznać, że jestem w ciąży. Jest na razie mały. Na szczęście.
   Wstałam i ubrałam jakieś ciuchy. Zeszłam na dół do kuchni. Ciocia robiła śniadanie. Nalałam sobie mleka i wsypałam płatki. Zaczęłam jeść. Dużo ostatnim czasem rozmawiałam z ciocią. Dziwne. Przeważnie kryłam się w swoim pokoju.
   Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Ja otworzę.- powiedziałam.
-Ok.- odezwała się ciocia.
   Poszłam na przedpokoju i stanęłam przed drzwiami. Otworzyłam je, i to co zobaczyłam przeraziło mnie.
-Megan!- moja przyjaciółka i 1D rzuciło się na mnie.
-Co w tu robicie?- zapytałam. Byłam troszkę przestraszona.
-Przylecieliśmy na twoje urodziny.- odezwał się Zayn.
-Ale, ja...- nie wiedziałam co powiedzieć.- Wchodźcie.- zaprosiłam ich do środka. Zrobili to o co prosiłam. Wszyscy usiedliśmy do salonu.
-Idę, muszę z kimś porozmawiać.- powiedziała moja ciotka i wyszła z mieszkania. No tak, zostawiła mnie samą. Ona nic mi nie pomaga.
-Dlaczego przyjechaliście?- zapytałam.
-Nie możesz w urodziny być sama i chcemy nakłonić cię do powrotu.- oznajmił Niall.
-Wiele się zmieniło.- zauważyłam.
-U nas też.
-Harry ma dziewczynę i potrzebuje twoich rad.- zdradził Louis.
-Marchewa, już nie żyjesz.- zagroził mu loczek i zaczął gonić. Brakowało mi ich wygłupów.
-Jestem jedynym singlem.- poskarżył się Niall.
-Zayn, znalazłeś sobie kogoś?- zapytałam.
-A nie sorry, nie jestem jedyny.- poprawił się farbowany.
-Aha.
-Megan, wróć.- zaczęła prosić mnie moja przyjaciółka.
-To nie jest dobry pomysł.- spuściłam głowę. Emma zaczęłam mi się przyglądać.
-Możemy pogadać?- zapytała.
-Ok.- bałam się tego. Poszłyśmy do kuchni.
-Co się dzieje?- zapytała Em.
-Nic.- odpowiedziałam, jakby nigdy nic.
-Przecież widzę.- przyglądała mi się bacznie.
-Ok, ale nie mogę ci powiedzieć.- byłam bliska płaczu.
-Ale dlaczego?- usiadłyśmy przy stole, naprzeciw siebie.
-Jak to powiem to mnie znienawidzisz i chłopacy też. Jestem do niczego. Z tak prostymi rzeczami nie mogę sobie poradzić. Wymiękam jak z kimś rozmawiam. Nie mogę nawet powstrzymać łez.- zaczęłam płakać.
-Megan mi możesz wszystko powiedzieć.
-Tego chyba nie.- zauważyłam.
-Meg. Zachowam to w tajemnicy.- obiecała.
-W to wątpię.- odszczekałam. Emma wstała, usiadła obok mnie i przytuliła. 
-Spokojnie. To co teraz powiesz zostanie między nami.
-Naprawdę?- zapytałam.
-Tak. A więc co się stało?- moja przyjaciółka zadała mi pytanie.
-Jestemwciąży.- odpowiedziałam szybko. Postanowiłam powiedzieć jej całą prawdę.
-Co?- zapytała.
-Jestem w ciąży.- powtórzyłam. 
-Żartujesz, z kim?- nie uwierzyła mi.
-To nie jest ważne.- zauważyłam.
-Megan!- krzyknęła.
-Wiedziałam, że tak zareagujesz!- przyznałam.
-Dlaczego?! Coś ty zrobiła?!- zwinęłam się w kłębek.
-Jeżeli zamierzasz jeszcze coś mówić, to wyjdź!- krzyknęłam w płaczu. W kuchni zjawili się chłopcy. Musieli usłyszeć naszą kłótnię.
-Co się stało?- zapytał Louis, widząc jak obie płaczemy.
-Wyjdźcie!- krzyknęła Emma i wypchała wszystkich za drzwi kuchni, po czym je zamknęła.- Dlaczego to zrobiłaś?- zwróciła się do mnie.
-A myślisz, że chciałam?- zapytałam.
-Megan.- podeszła i mnie przytuliła.
-Nie wiem, co mam zrobić.- przyznałam.
-No już nie płaczmy.- obie się zaśmiałyśmy.- Który to?
-Drugi miesiąc.- odpowiedziałam.
-Kto jest ojcem?- nie wiedziałam czy mam odpowiedzieć na te pytanie.- Zayn?
-Nie.- zaprzeczyłam.
-A więc kto?
-No...yyy... Liam.- przyznałam.
-Co? Kto?
-Liam- powtórzyłam.
-Ale...? Jak to?- zapytała moja przyjaciółka.
-Byliśmy parą.
-Co?- Emma była jeszcze bardziej zdziwiona.
-Jak Zayn mnie zdradził to Liam. No wiesz. On zaczął się mną opiekować. Ja się w nim zakochałam no i on też. No i wiesz co się dalej działo.
-Dlaczego to ukrywaliście?
-Baliśmy się waszej reakcji.- przyznałam.
-No już, spokój. Chodź.- wyszłyśmy z kuchni. Wszyscy chłopcy siedzieli pod drzwiami. Gdy wyszłam popatrzyli na mnie. Chyba usłyszeli całą rozmowę.
-Zwykła dziwka.- powiedział Zayn i pospiesznie wyszedł z domu. Popatrzałam na resztę chłopaków.
-Proszę, ktoś jeszcze?- zapytałam. Wszyscy milczeli. Nic nie powiedzieli, tylko mnie przytulili. 
-Wszystko będzie dobrze.- wyszeptał mi do ucha Niall.
-Dzięki.- odpowiedziałam. A może jednak życie ma sens.- A co z Zayn'em?
-Przejdzie mu.-powiedział Harry. Wszyscy usiedliśmy na kanapę.
-Mogliście nam powiedzieć.- zauważył Louis.
-Baliśmy się.- przyznałam.
-Nie było czego.
-Wiem, ale...- zaczęłam.
-Nie mówmy już o tym.- zarządził blondas.
-Ok.- kamień spadł mi z serca. Myślałam, że będzie dużo gorzej. Dopiero teraz zrozumiałam, że mam wspaniałych przyjaciół. Zawsze mogę na nich liczyć. No nie na wszystkich. Zaczęłam martwić się o Zayn'a. Nie wiadomo, gdzie poszedł, gdzie teraz jest i co się z nim dzieje. Zaczęliśmy wszyscy rozmawiać. Minęło chyba z pół godziny. Martwiłam się o Zayn'a. Gdzieś zniknął.
-Martwię się o Zayn'a.- przyznałam.
-No, długo już nie wraca.- zauważyła Emma.
-Martwię się o niego.- powtórzyłam.
-Ja też.- przyznał mi rację Harry.
-Szukamy go?- zapytałam.
-Tak. 
-Mam nadzieję, że wszystko w porządku.- naprawdę się bałam o niego. Był w Polsce tylko raz, a co jeśli się zgubił?
   Nagle ktoś wszedł do domu...

____________________________________________________

Ok, może nie było 5 komentarzy, ale pomyślałam, że dodam kolejny rozdział. Nudziło mi się i już go napisałam, więc od razu go dodaję. Cieszycie się?
Tak, wiem tan rozdział jest jakiś dziwny, bynajmniej mi się tak wydaję.
Co myślicie, o tym, jak się wydarzenia potoczyły?
Ja sama nie wiem :(
Piszcie swoje opinie.

Następny rozdział dodam szybciej, jak będzie 6 komentarzy :)

Do następnego.
Kocham Was :)

sobota, 22 czerwca 2013

45. Powrót...

   Minął kolejny tydzień. Już dobrze się czułam. Nudności minęły, na szczęście. Dzisiaj postanowiłam wrócić do Polski. I tak długo już zasiedziałam się w Londynie.
   Wstałam i ubrałam się. Wybrałam coś luźniejszego. Mój brzuch nie był wielki, ale warto było się zabezpieczyć. Jednak był to już miesiąc. Ten czas tak szybko leci.
   Przeszłam do garderoby i zaczęłam pakować wszystkie ubrania do walizki. Zajęło mi to chwilkę. Pozbierałam wszystkie rzeczy. Wzięłam także parę pamiątek po Liam'ie. Przede wszystkim wzięłam jego pamiętnik. Lubiłam czytać, to co pisał. Było tam wszystko. Od pierwszych występów w X-F  do dnia śmierci. Trochę to przykre. Ale gdy byłam w dołku, a działo się to teraz prawie cały czas, czytałam jego wpisy, kiedy był szczęśliwy. To mi pomagało i podtrzymywało na duchu. Było tam wiele słów otuchy. Miałam nadzieję, że Liam też jest teraz szczęśliwy. Że jest w tym lepszym świecie i patrzy na mnie z góry.
   Zaszłam na dół. Na szczęście w domu byli tylko Emma i Louis. Reszta pojechała na zakupy.
-Co ty robisz?- zapytała Em, widząc, że schodzę z walizkami.
-Wyjeżdżam do Polski.- oznajmiłam.
-Jaja sobie robisz?- zapytał Lou.
-Nie.- odpowiedziałam.
-Ale dlaczego?- zapytała moja przyjaciółka.
-Nie mam tu po co być. Lepiej będzie, gdy zniknę.- zauważyłam.
-Oszalałaś. Nie możesz tego zrobić. Wszyscy cię kochają. Nie możesz tak po prostu wyjechać.
-Jednak mogę.- zaczęłam zakładać buty.
-Dlaczego to robisz?- zapytała Emma.
-Em, ja tu nie mam co robić. W Polsce sobie coś znajdę. Tutaj nie jestem potrzebna. Czuję się tu obco.
-Nie będę cię zatrzymywać. Zrobisz co chcesz.- powiedziała moja przyjaciółka i mnie przytuliła. Nie wiedziałam, że pójdzie tak łatwo. 
-Dzięki. Żegnaj.- rozpłakała się, ja się jeszcze trzymałam. Zachowałam zimną krew, tak choćby nie zamierzałam za nimi tęsknić, a ten cały wyjazd nie był wcale dla mnie trudny.
-Pa.- wzięłam walizkę i wyszłam z domu.  Zamówiłam taxi i pojechałam na lotnisko. Kupiłam bilet i wsiadłam do samolotu. Wystartował.
   Już nie mogłam się wycofać. Życie w Londynie było dla mnie zamkniętym rozdziałem. Musiałam o tym zapomnieć, ale nie wiem czy się dało. Spędziłam tam najlepsze chwile w moim życiu. Studia, które przerwałam. Zamieszkanie z chłopakami. Musical i mój pocałunek z Zayn'em. Tak, Zayn. Dlaczego byłam taka głupia? Dlaczego się w nim zakochałam? Teraz tego wszystkiego żałuję. Nie wiem, dlaczego od razu nie zauważyłam, że Liam jest dla mnie ważniejszy. To on bardziej się o mnie troszczył, kochał i obiecał, że już na zawsze będziemy razem. Tylko to się nie sprawdziło. Jego obietnica. Szkoda.
   Dotknęłam naszyjnika. Był on niezwykły, tajemniczy i dziwny. Liam nie zdążył wytłumaczyć mi, co znaczy napis Żyj Snami. O co w tym wszystkim chodzi? Nie rozumiem.
   Zaczęłam słuchać muzyki. Akurat leciało Little Things. Solówka Liam'a. Nie wiem dlaczego, ale się rozpłakałam. Teraz zrozumiałam jak bardzo za nim tęsknię. Brakowało mi go. Jedna łezka spłynęła po moim policzku. Spojrzałam na mężczyznę, który siedział obok mnie. Patrzał na mnie, jak na wariatkę. Może nią byłam? Nie wiem. Ale było to śmieszne. Wyłączyłam piosenkę i doprowadziłam się do porządku. Zaczęłam usuwać wszystkie piosenki One Direction. Chciałam o tym zapomnieć. A dokładnie chciałam zapomnieć o nich. Może byłam głupia. Myślałam, że jeżeli usunę wszystko co związane jest z nimi to zapomnę. 
   Lot minął. Wysiadłam z samolotu i zamówiłam taxi. Pojechałam do domu ciotki. Bałam się trochę jej reakcji, jak dowie się, że jestem w ciąży.  Zapukałam w drzwi. Po chwili zostały otwarte.
-Megan!- krzyknęła ciocia.
-Ciociu!- wpadłam w jej ramiona i się rozpłakałam. Razem poszłyśmy do salonu.
-Meg, co się stało?- zapytała ciotka.
-Nie wiem jak ci to powiedzieć.- przyznałam.
-To dlaczego tu przyleciałaś? Nie powinnaś być w Londynie?
-Ja już nie wrócę do Londynu.- oznajmiłam.
-Ale dlaczego?- dopytywała się.
-No bo... Mój przyjaciel... Mieliśmy wypadek.- zaczęłam się jąkać.
-Co się stało?
-Uderzyliśmy w ciężarówkę.
-Dlaczego nie zadzwoniłaś?
-Nie chciałam cię niepokoić.- przyznałam.
-Ale co się stało?- zapytała ciocia.
-Mieliśmy ten wypadek i on zginął.- jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
-Kto? Ten Zayn.
-Nie.- zaprzeczyłam.- Liam.
-Który to?
-To był mój chłopak. Bo ja się z Zayn'em pokłóciłam, on mnie zdradził. Nie byłam w stanie mu wybaczyć. Dopiero wtedy zrozumiałam, że tak naprawdę kocham Liam'a. On się mną opiekował. No i zostaliśmy parą i jesteś jedyną osobą która o tym wie. Ukrywaliśmy to. No i ten wypadek. Ja przeżyłam, a on zginął. Teraz za nim tęsknię. Nie wiem, jak on mógł odejść.- wzięłam oddech. Dużo kosztowało mnie wyjawienie prawdy. -I jest jeszcze jedna sprawa.- powiedziałam to troszkę niepewnie. 
-Jaka?- zapytała ciocia.
-Jestem w ciąży.- skuliłam się. Ciotka podeszłam do mnie i przytuliła.
-Wszystko będzie dobrze.
-Nie będzie. Jestem w ciąży z Liam'em. To dziecko będzie bez ojca.
-Poradzimy sobie.
-Ja nie wiem, czy nam się uda.- przyznałam.
-Uda się. Zobaczysz.- trochę się uspokoiłam, wypiłam herbatkę i poszłam do swojego pokoju. Rozpakowałam się i usiadłam na parapecie. Teraz miałam nadzieję, że wszystko wróci do normy, że będzie tak jak dawniej, gdy jeszcze nie poznałam chłopaków. Że będę znowu taką mało dziewczynką, która nie musi niczym się przejmować.
   Miałam nadzieję, że Liam jest gdzieś blisko mnie. Że czuwa. I że nigdy nas nie opuści.

__________________________________________________

Tak wiem, rozdział jest nudny. Kompletnie nie mam głowy do pisania.
Następny rozdział dodam szybciej, jak będzie 5 komentarzy.
Do następnego.

Historia lubi się powtarzać.

   Nie wiem, co o tym pomyślicie, ale jest mały problem. Muszę zmienić adres bloga. Tak wiem, niedawno go zmieniałam, ale muszę to zrobić po raz kolejny. Możecie uznać mnie za jakiegoś nie ogara, ale muszę to zrobić. Wiem, miałam Wam napisać te wyjaśnienia, ale jak na razie nie jestem w stanie, a poza tym nie mogę teraz tego zrobić. Nie bądźcie na mnie złe. Nic na to nie poradzę. Jestem bezsilna :(
   Na szczęście teraz nie muszę aż tak bardzo śpieszyć się ze zmianą. Zrobię to w piątek (28.06) Proszę, nie miejcie mi tego za złe.
   Jeżeli ktoś ostatnio (gdy zmieniałam adres bloga tydzień temu) nie podał mi jakiegoś swojego konta, gdzie mogłabym się z nim skontaktować to niech napisze teraz swój E-mail, nie wiem, poda mi swoje konto TT, abo jeszcze coś innego.
    A co, do następnego rozdziału, to pojawi się może za godzinę, bądź dwie :) Kończę go pisać.
   Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe.                 

                                                                                                                         

wtorek, 18 czerwca 2013

44. Pamięć nie umiera...

   Wysiadłam z samochodu. Zobaczyłam cmentarz. Ponure miejsce. Nie chciałabym znaleźć się tutaj nocą. To takie dziwne. Nie wiem dlaczego, ale się boję. Wiem, to troszkę głupie. Ale z pewnością nie jestem jedyną taką osobą. Bynajmniej mam taką nadzieję.
   Zaczęliśmy iść między grobami. Niektóre były stare i już zniszczone, a niektóre wyglądały na jedne, z nowszych. Były na nich wyryte imiona przeróżnych osób. Na niektórych stały zapalone jeszcze znicze, na innych zaś bukiety. Naprawdę, nie za ciekawe miejsce. Mało ludzi tutaj było. Mijaliśmy tylko nielicznych. No tak. Kto tutaj chodzi? Jest taka piękna pogoda. Słońce świeci. Komu wspomniałoby się odwiedzenie grób znajomego, albo kogoś z rodziny? Chyba tylko mnie.
   Szliśmy coraz dalej. Jest tu tak szaro i smętnie. Panuje tutaj cisza. Niekiedy słuchać tylko wiatr i  szelest liści.
   Zayn prowadził na tyły cmentarza. Po chwili się zatrzymaliśmy. Zobaczyłam grób, a na nim wyryte:


Liam James Payne  
29. 08. 1993 - 2. 05. 2013. 
Pamięć nie umiera.


   Rozpłakałam się. Dlaczego? Usiadłam obok grobu. Zayn odszedł kawałek. Dotknęłam napisu. Pamięć nie umiera. To prawda. Nie zamierzam nigdy zapomnieć. To z Liam'em spędziłam najlepsze chwile w moim życiu. To jego kochałam najbardziej. Dzięki niemu zrozumiałam co to prawdziwa miłość. Przy nim byłam szczęśliwa. Żyłam pełnią życia. Nie musiałam nikogo udawać. On świetnie mnie rozumiał, jak nikt inny. Mogłam się mu wygadać, zwierzyć. On zawsze mi pomógł. Znalazł jakieś rozwiązanie, nawet z najgorszej sytuacji. Przy nim czułam się kochana. On był moim prawdziwym chłopakiem, nie Zayn. Jego nie kochałam. Nie kochałam Malika, tak jak Liam'a. 
   Zawsze będę pamiętać wszystkie chwile spędzone razem. Wakacje na wsi, nasz spacer, wyrycie naszych imion. Ten piękny czas. Naszą noc, kiedy pojawiło się nowe życie. Tak, jego dziecko. Będzie musiało wychowywać się bez ojca. No trudno. Będę dobrą matką. A nasze dziecko będzie najszczęśliwszą osobą na ziemi. Poradzę sobie. Dam radę. Dla niego.
-Nigdy cię nie zapomnę.- szepnęłam i odeszłam.
   Razem z Zayn'em wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Tak naprawdę nie miałam tam po co wracać. Byłam tam nie potrzebna, zbędna. Nie chciałam tam być. Wszystko będzie mi przypominać o Liam'ie. 
   Postanowiłam, że wyjadę. Wrócę do Polski. Rozpocznę nowe życie, bez Emmy, Louis'a, Zayn'a, Niall'a i Harry'ego. Będzie trudno mi się z nimi pożegnać, ale co zrobię? Nic? Oni nie mogą dowiedzieć się o tym, że jestem w ciąży. Nie mogą. Muszę to dobrze ukryć. Jak najprędzej wyjadę. Zniknę z ich życia. Usunę się w kąt.
-Jak się czujesz?- zapytał Zayn, patrząc na mnie.
-Patrz na drogę.- ostrzegłam. Westchnął. 
-Dlaczego jesteś taka?- tym razem, to ja na niego popatrzałam.
-O co ci chodzi?- byłam zdziwiona.
-Kiedyś byliśmy taką świetną parą. Dlaczego nie możemy zacząć wszystkiego od nowa?
-Ponieważ ja pamiętam, jak bardzo mnie zraniłeś.- przyznałam. Dalej pamiętałam tamtą scenę, kiedy mówił mi o tym. Ale to wszystko wyszło na dobre. Dzięki temu zbliżyłam się do Liam'a i przeżyłam te piękne dni. Szczęśliwa.
-Mówiłem ci już, że nie chciałem. Dlaczego ciągle mi to wypominasz?- skarżył się.- Przecież mogłoby być tak jak dawniej. Przecież nic się nie zmieniło.
-Zmieniło się i to wiele.- zauważyłam.
-Na przykład...?- nic nie odpowiedziałam, tylko ścisnęłam mocniej naszyjnik. Gdyby wiedział. Wiedział jaka byłam szczęśliwa. Bez niego.- Co ty przede mną ukrywasz?
-Każdy ma tajemnice.- zauważyłam.
-Kiedyś nie mieliśmy.- przyznał.
-Ale to kiedyś było dawno.- powiedziałam. Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Patrzyłam za okno. Czułam się, jakby ktoś rozdarł mi serce na 1000 kawałeczków. Cierpiałam.
   Dojechaliśmy do domu. Wysiadłam i jak najprędzej skierowałam się do drzwi. Weszłam do środka i popędziłam do swojego pokoju.
-Megan!- zawołała z salonu Emma.
-Cześć.- rzuciłam tylko. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Chciałam być sama. Już zawsze. 
   Ruszyłam szybko do drzwi.
   Zamknęłam pokój Liam'a na klucz i usiadłam na łóżko. Rozpłakałam się.
-Wszystko będzie dobrze.- szepnęłam, przejeżdżając ręką po brzuchu.
   Weszłam do garderoby i usiadłam pomiędzy ubraniami. Pachniały tak jak on. Nie wiem ile czasu tam siedziałam.
   Zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Dlaczego muszę tak cierpieć? Po chwili wróciłam i usiadłam na łóżko.
-Wszystko w porządku?- usłyszałam pytanie. Dobiegało za drzwi.
-Tak!- krzyknęłam.
   Zaczęłam grzebać w szafach. Znalazłam coś, co bardzo mnie zaciekawiło. Jego pamiętnik. Zaczęłam przewracać kartki. Natrafiłam na coś ciekawego.


Drogi pamiętniku!
Jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Moje życie jest do bani. Megan wcale nie zwraca na mnie uwagi. Tak bardzo ją kocham. Chciałbym, żeby mnie zauważyła, ale nie mogę jej powiedzieć moich uczuć. Nie chcę żeby rzuciła Zayn'a. On jest z nią szczęśliwy, a ja się z tego cieszę. Najważniejsze jest dla mnie szczęście Meg. Kocham ją, dlatego pogodzę się z moim losem.  

Przewróciłam następną kartkę.


Drogi pamiętniku!
Jestem szczęśliwy. Powiedziałam to dzisiaj Megan. Powiedziałem jej, że ją kocham. Niesamowite uczucie. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłem. 
Jesteśmy razem, ale musimy to ukrywać. No trudno. Ważne, że mogę być blisko jej, mogę powiedzieć jej, że ją kocham, mogę ją przytulić i pocałować.


   Zamknęłam pamiętnik i odłożyłam go do szafki. 
Ktoś zapukał do moich drzwi.
-Megan!- poznałam ten głos. To Niall.
-Już.- powiedziałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je.
-Dzięki.- powiedział blondyn.
-O co chodzi?- zapytałam i zamknęłam drzwi na klucz.
-Kurde. Przeszedłem cię pocieszyć. Wiem, że ciężko jest ci po stracie Liam'a.
-Nawet nie wiesz jak.- rozpłakałam się. Farbowany mnie przytulił.
-No już. Nie płacz. Poradzisz sobie. Jesteś silna. Pamiętaj on zawsze będzie przy tobie.- próbował mnie pocieszyć. Nie wiem, dlaczego to robi. Może zrobiło mu się mnie żal? Nie wiem.
-Dzięki.
-Obiecaj mi jedno.
-Co takiego?- zapytałam.
-Że nie będziesz płakać za nim. On na pewno by tego nie chciał. Nie chciałby, żeby ktoś przez niego cierpiał..
-Nie wiem, czy dam radę.-przyznałam. Ja nie mogę tak po prostu o tym wszystkim zapomnieć.
-Uda ci się.
-Spróbuję.
-Dobra, to ja już lecę.
-Pa.- powiedziałam i poszłam za nim. Gdy wyszedł z pokoju, zamknęłam go na klucz. Położyłam się na łóżko i o dziwo zasnęłam.
   Obudziłam się. Spojrzałam na  zegar. 1:00 w nocy. Cudownie. Nie chciałam być teraz sama. Poczułam się samotna. Potrzebowałam towarzystwa, kogoś kto by mnie przytulił i pocieszył.
   Wyszłam z pokoju i zeszłam do salonu. Nie byłam sama. Na oknie, gdzie była wnęka siedziała jakaś postać. Dobrze wiedziałam kto to. Dosiadłam się do niego. Siedzieliśmy w ciszy i spoglądaliśmy na gwiazdy.
-Są piękne.- przerwał ciszę Zayn. Mówiąc to nawet na mnie nie popatrzył.
-Tak.- przyznałam mu rację
-Życie jest beznadziejne.- oznajmił.
-Dlaczego?- zapytałam. Ale  w stu procentach zgadzałam się w tym stwierdzeniem.
-Ponieważ nie da się cofnąć czasu. Bardzo chciałbym powrócić do tego, co było kiedyś.
-Dlaczego?- znowu zapytałam.
-Ponieważ miałem ciebie.- dopiero teraz popatrzył na mnie. Chociaż był ciemno widziałam w jego oczach żal. Widać, że słowa wymawiał z lekkim utrudnieniem.
-Zayn...- nie dał mi dokończyć.
-Dalej cię kocham.- powiedział.
-Ale ja ciebie już nie.- powinien znać prawdę. Musiałam mu to powiedzieć, chociaż nie byłam pewna tych słów. Już sama się w tym wszystkim pogubiłam. Tak naprawdę to już nie wiem, czy go kocham, czy nie.
-Jak to?- zapytał. Był bliski płaczu.
-Przepraszam, wracam do siebie.- chciałam wstać.
-Poczekaj.- chwycił moją rękę.
-Nie.- wyszarpałam się.
-Naprawdę mnie nie kochasz?- zapytał. Zatrzymałam się.
-Już sama nie wiem.- powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju. Długo nie mogłam zasnąć.

____________________________________________

Ok, tak jak obiecałam, dodaję kolejny rozdział.

Już sama nie wiem, co mam dalej robić. Kompletnie nie mam pomysłów, co dalej pisać :(  Ach, muszę nad tym wszystkim pomyśleć. Tak naprawdę nie chcę jeszcze kończyć tego opowiadania. Jeżeli macie jakiś pomysł, to piszcie. Będę wdzięczna.

Kocham Was!!!

PS. Trzymajcie jutro za moją klasę kciuki. Chłopcy z naszej klasy będą grali jutro finał w piłce nożnej. Walczą o 1 miejsce ! Pierwszy waz w historii mojej szkoły zdarzyło się takie coś, żeby 1 klasa (gimnazjum, oczywiście)  grała w finale :) Trzymajcie mocno kciuki <3
A teraz piszcie, co u Was w szkole, Będzie czerwony pasek na koniec? U mnie raczej nie :(  Braknie mi trochę, ale jak nie teraz, to w następnej klasie spróbuję. A już mi się uda :)
Możecie napisać coś o sobie :) Z chęcią przeczytam.

Smerfy górą!!!  (tak nazwali się piłkarze z naszej klasy.) Ale będzie doping.
Przepraszam, jeżeli Was teraz zanudziłam na śmierć, ale jakoś nakusiło mnie, żeby to napisać:) Taka już jestem. Musicie to zaakceptować :) 

niedziela, 16 czerwca 2013

43. On nie żyje...

   Obudziłam się. Zaraz, ja żyję? Nie chciałam otworzyć oczu. Bałam się tego, co zobaczę. Chwilę poleżałam. Jak na takie przeżycia czuję się świetnie. Przełamałam się i otworzyłam oczy. Światło mnie oślepiło. Musiałam się przyzwyczaić.
   Byłam w szpitalu. Leżałam na łóżku, a koło mnie siedział, a raczej spał Zayn. Zaraz co? On spał. Poczułam, że obejmuje moją dłoń. Z chęcią bym się wyszarpała, ale nie chciałam go budzić. Tak słodko spał, ale koniec tego dobrego. Poruszyłam dłonią.
-Mamo, jeszcze 5 minut.- powiedział szeptem i obrócił głowę w drugą stronę.
-Zayn, nie jestem twoją mamą!- krzyknęłam.
-Co?- obudził się, otarł oczy i popatrzał na mnie.- Megan!
-To ja.-  zaśmiałam się. Uściskał mnie ostrożnie, jakby się bał, że mnie skrzywdzi.
-Miło mi cię widzieć.- oznajmił.
-Mi też.- powiedziałam, ale wolałabym, żeby był to ktoś inny.
-Jak się czujesz?- zapytał i popatrzył na mnie z troską.
-Dobrze. A tak w ogóle to gdzie ja jestem?- zapytałam, chodź dobrze znałam odpowiedź na te pytanie, ale wolałam się upewnić.
-W szpitalu.
-A ile tu już leże?- zadałam kolejne pytanie.
-Prawie tydzień.- odpowiedział i się uśmiechnął.
-Tak długo?- zapytałam zdziwiona.- Jak to się stało?
-Mieliście wypadek z Liam'em. Ciężarówka do was wjechała. Wyglądało to strasznie. Emma dostała telefon, w którym dowiedzieliśmy się o tym. Byliśmy przerażeni. Nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Gdzie mamy teraz jechać. Na szczęście Paul nam doradził. On nam pomógł. Sam był strasznie przybity tą sytuacją. On naprawdę cię polubił. Na szczęście udało nam się załatwić wszystko.
-Czyli co?- zapytałam.
-Opiekę i inne rzeczy.- odpowiedział i spojrzał na mnie.Teraz był jakiś inny. Wydawało się, że zbiera mu się na płacz. Ale dlaczego?
-A gdzie jest Liam?- zapytałam po chwili.
-No... bo.... wiesz, on.... yyy.- zaczął się jąkać.
-Co się stało?- w tym momencie do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry pani Megan.- powiedział.
-Dzień dobry.
-Mógłbym z panią porozmawiać?- zapytał.
-Tak.- odpowiedziałam. On spojrzał na Zayn'a.
-Mógłby nas pan zostawić?- skierował to pytanie do Malika.
-Tak jasne.- odpowiedział mulat i wyszedł z sali.
-Jak się pani czuje?- zapytał mnie lekarz.
-Dobrze.- odpowiedziałam.- Za ile będę mogła stąd wyjść?
-Jeszcze dzisiaj.- uśmiechnął się.
-Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech.
-Dobrze, to już wszystko.- zamyślił się.- Ach, tak. Zapomniałem dodać. Z dzieckiem jest wszystko w porządku.
-Co? Czy ja dobrze usłyszałam? Dziecko?- byłam zdziwiona.
-Tak. Dziecko. Nie wiedziała o tym pani. Jest to już 5 tydzień.
-Co?- myślałam, że sobie żartuje.
-Dziecko. Jest pani w ciąży.- powtórzył.
-Ale jak to?- dalej w to nie wierzyłam.
-Nie wie pani jak się robi dzieci?- zadrwił sobie.
-Wiem. Dobrze.
-To wszystko?- zapytał.
-Tak.
-Dobrze, dzisiaj o 16:00 ma panią ktoś odebrać i proszę odpoczywać.
-Dobrze.- wyszedł z sali. Byłam w szoku. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Jestem w ciąży? I to jeszcze z Liam'em. Jestem pewna, że to jego dziecko. Na 100%. Co ja mam teraz zrobić? I jak ja powiem o tym reszcie? Dowiedzą się o tym, że jestem z Payne'em. Dowiedzą się o naszym związku. Byłam skończona. Co inni sobie pomyślą, to ja doskonale wiem. Będą mnie nie cierpieć. Będę dla nich nikim. Zwykłą dziwką. Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. To zniszczy moje życie. Boże, jaka ja byłam głupia.
-Meg, co jest?- zapytał Zayn. Nawet nie wiem, kiedy wszedł.
-Nie nic.
-Kiedy wychodzisz?
-Dzisiaj o 16:00- próbowałam wymusić uśmiech.
-Przyjadę po ciebie.- oznajmił Malik.
-Nie trzeba. Poradzę sobie.- nie chciałam jego litości.
-Nie, naprawdę. To dla mnie żaden kłopot.- popatrzył na mnie.
-No dobrze.- odpowiedziałam.
-Cieszę się.
-A gdzie jest Liam?- zapytałam. Chciałam z nim o tym wszystkim porozmawiać. O ciąży. Musiałam długo czekać na odpowiedź.
-No bo wiesz,...on... yyy....bo on..- znowu zaczął się jąkać. Oczy mu się zaszkliły. Wybuchnął płaczem.
-Co się stało?- zapytałam. Byłam przejęta.
-On nie żyje.- powiedział. Rozpłakałam się.
-Ale jak to się stało?- popatrzyłam na niego.
-W tym wypadku przeżyłaś tylko ty.
-Co?- nie mogłam w to uwierzyć. Nie dość, że zginęła najważniejsza osoba w moim życiu, osierociła ona dziecko, jestem w ciąży. Co ja mam z tym zrobić? Dlaczego ja? Czemu tylko ja mam takie problemy? Czym ja sobie na to zasłużyłam? Moje życie jest okropne.
-Megan!- krzyknął Zayn. No tak, zawiesiłam się.
-Możesz już iść.- rozkazałam.
-Ale dlaczego?- zapytał.
-Chcę być sama.- przyznałam. Dalej płakałam.
-Ale...- nie dałam mu dokończyć.
-Idź!- krzyknęłam przez łzy.
-Przyjadę po ciebie o 16:00.- powiedział. Widziałam w jego oczach złość. Wyszedł. Zostałam sama. Dalej płakałam. Rozejrzałam się. Dopiero teraz zauważyłam staruszkę. Leżała na łóżko obok. Na pewno widziała całą tą scenę.
-Ale pani go potraktowała.- powiedziałam. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Nic pani do tego.- odszczekałam. Byłam wściekła.
-Ja chciałam tylko powiedzieć, że pani go źle potraktowała. On przez cały tydzień siedział tutaj.
-Co?- zapytałam. Popatrzyłam na nią.
-Ma pani cudownego chłopaka.- uśmiechnęła się.
-To nie mój chłopak.- zauważyłam.
-Co?- zdziwiła się.- Wyglądała, jakby byliście parą. On siedział przy pani. Opiekował się. Przychodzili jeszcze tutaj jacyś inni chłopcy i dziewczyna.
-To moi przyjaciele.- powiedziałam.
-Aha. Ale oni się tak panią nie opiekowali, jak ten chłopak. Myślałam, że on jest pani chłopakiem. Cały czas trzymał cię za rękę. Płakał i to bardzo często.
-Naprawdę?- zapytałam.
-Tak.- dlaczego on to robił? Było to nie potrzebne. Uspokoiłam się trochę. Przestałam nawet płakać.

   Wkrótce doczekałam się 16:00. Zayn pojawił się w sali. Chciał mi pomóc wstać, ale sama sobie z tym poradziłam. Nie chciałam jego pomocy. Nie chciałam nic od niego.
-Może lepiej będzie, jeżeli ci pomogę.- zauważył.
-Nie dzięki.
-Jak tam chcesz.- powiedział obojętnie.
   Z ledwością doszłam do samochodu. Jakoś mi się udało. Usiadłam na siedzenie wykończona. Zayn ruszył. Wolałam, żeby ktoś inny zawoził mnie do domu. 
   Popatrzyłam za okno i ścisnęłam w ręce naszyjnik. Jedyna rzecz, która była dla mnie cenna.
-A czy pochowaliście już Liam'a?- zapytałam i łza spłynęła mi po policzku.
-Tak, nie czekaliśmy na ciebie, ponieważ nie wiedzieliśmy kiedy się obudzisz.
-A moglibyśmy tam jechać?- zapytałam.
-Przecież masz odpoczywać.- zauważył mój były.
-Proszę.
-Ok.- pojechaliśmy na cmentarz.

____________________________________________________________

Macie tutaj kolejny rozdział.
Co o tym wszystkim myślicie? Mam na myśli to, że Meg jest w ciąży z Liam'em, a on nie żyje. Niezbyt optymistyczne, prawda? Nie macie się co martwić. Jeszcze wszystko się ułoży:) Ale jak na razie nie będę Wam zdradzać co się stanie ;*

Teraz mam dla Was smutną wiadomość :( To opowiadanie dobiega końca, chyba, że jeszcze coś wymyślę, ale w to wątpię.
Jeżeli macie jakieś pomysły, to piszcie, może je wykorzystam :)
Nie wiem, muszę się jeszcze dokładnie zastanowić.
Liczę na Wasze opinie.
Do następnego.

PS. Rozdział dodam szybciej, jeżeli będzie 5 komentarzy.