czwartek, 29 sierpnia 2013

61. Niezapowiedziany gość...

-Steve?- zapytałam.
-Tak, to ja.- uśmiechnął się chłopak.
-Steve.- powtórzyłam, podbiegłam do niego i przytuliłam. Steve tak naprawdę nazywa się Stefan, ale tak go wszyscy nazywają. Chłopak był moim przyjacielem z dawnych czasów. Razem z nim, Emmą i rudym tworzyliśmy zgraną paczkę. Naprawdę. Byliśmy nierozłączni. A co do rudego, to nazwaliśmy tak chłopaka, ponieważ jest rudy. Chyba nie muszę wam więcej tłumaczyć. Filip, bo tak nazywa się rudy chłopak mieszkał razem z Steve’m.  Często z Em nocowaliśmy u nich.
   Uwolniłam się z uścisku.
-Gdzie masz rudego?- zapytałam.
-Został w domu.- odpowiedział chłopak.
-Dalej mieszkacie w  mieszkaniu twoich rodziców?
-Tak. Wiesz, starzy mi go zostawili, to sobie tam urządziliśmy z rudym.- wyjaśnił Steve. Tak, dobrze pamiętam, jak rodzice Stefana często wyjeżdżali. Raz pojechał z nimi i Steve, no i zabrał ze sobą rudego, i tak straciliśmy ze sobą kontakt. Chłopaki wyjechali, a my z Emmą zostaliśmy tutaj w Polsce. Pamiętam, jak ciężko było nam się rozstać. Czekałam, aż wrócą, aż w końcu zdałam sobie sprawę, że jednak już ich nie zobaczę. Po jakimś czasie o tym zapomniałam i nie wspominałam.
-Mamusiu, kto to jest?- zapytała Patty.
-Mój kolega.- odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Mamusiu?- zapytał Stefan.- Masz córkę?
-Tak, jestem już w takim wieku, że to chyba normalne.- zauważyłam.
-No tak. W końcu 25 lat. Jesteś taka stara.- zaśmiał się Steve.
-Masz tyle samo, więc się nie śmiej.- powiedziałam.
-Tak. Ale ja jestem wiecznym singlem.- zawtórował śmiechem.
-Dalej nie masz nikogo?- zapytałam.
-Tak. Ani ja, ani rudy.- zaśmiał się.
-Wy to nie macie szczęścia.- zauważyłam.
-Tak. A może wpadniesz dzisiaj do nas. Wiesz, gdzie mieszkamy. Poopowiadasz, jak tam ci w życiu.
-Dobrze. Czemu nie.
-Zrobimy sobie wieczorek filmowy i zostaniesz na noc. Tak jak za dawnych czasów.
-Ok.- zgodziłam się. Pamiętam, jak chodziłyśmy z Em do chłopaków. Nie raz tam nocowałyśmy. Było super.
-Do zobaczenia.- powiedział Steve.
-Pa.- odpowiedziałam i odeszłam.
   Dokończyłam zakupy i wróciłam do domu.
-Zgadnij, kogo dzisiaj spotkałam.- zadałam cioci zagadkę.
-Kogo?- zapytała. Nawet nie próbowała zgadywać.
-Stefana.- odpowiedziałam szczęśliwa.                                   
-Tego Stefana?- zapytała ciotka. Raczej wiedziała o kogo mi chodzi, bo już raz sama go poznała.
-Tak. Zaprosił mnie do siebie, więc mam pytanie, zostałabyś po południu przy Patty?- zapytałam pełna nadziei.
-Jasne.
-Aha, i mogę nie wrócić na noc.- dodałam.
-Dobrze.- zgodziła się ciocia. Jest! Mogę iść do Steve’a.
   Pomogłam cioci zrobić obiad. Pat zaczęła bawić się w salonie, więc mogłyśmy spokojnie pogotować. Zrobiliśmy placki ziemniaczane. Mniam.

   Nawet się nie obejrzałam, a już było popołudnie. Właśnie zamierzałam iść do chłopaków. Moja córka mnie zatrzymała.
-Mamusiu, gdzie idziesz?- zapytała.
-Do kolegów. Wrócę jutro dobrze?
-Dobrze.
-Zostaniesz z ciocią i będziesz grzeczna?- zapytałam.
-Tak.- zgodziła się Patty i znów poszła się bawić, a ja spokojnie mogłam wyjść z domu.
   Na szczęście wiedziałam, gdzie mam iść. Mimo, że minęło tyle czasu, ja jeszcze nie zapomniałam, gdzie chłopaki mieszkają. Fajnie będzie znów spotkać rudego i normalnie z nimi pogadać.
   Już po chwili byłam na miejscu. Moim oczom ukazał się śnieżno-biały dom z balkonem, ogrodzony kolorowym płotem, jak z bajki. Zapukałam delikatnie w mahoniowe drzwi. Otworzył mi rudy.
-Meguś!- zawołał uśmiechnięty.
-Hej rudzielcu.- zaśmiałam się.
-Miło cię znowu widzieć.
-Tyle lat.- przyznałam.
-Tak. Wchodź.- zaprosił mnie do środka. Nic się tutaj nie zmieniło. Weszliśmy do salonu. Wszyscy usiedliśmy do stołu.
-Napijesz się czegoś?- zapytał Steve.
-Nie, dziękuję.- przyznałam. Jak na razie nie miałam ochoty na picie czegokolwiek.
-Opowiadaj.- zażądał rudy. Nie wiem o co mu chodziło.
-Jak wygląda twój mąż?- wyjaśnił Stefan. Musieli zadać akurat takie pytanie? Dlaczego chcą to wiedzieć? Nie miałam najmniejszej ochoty odpowiadać, ale jednak musiałam to zrobić. Nie mogłam po sobie poznać, że coś jest nie tak.
-Nazywa się Zayn Malik.- odpowiedziałam.
-Czekaj, coś mi to mówi. On należy do jakiegoś tam One Direction. Nie mylę się?
-Tak, nie mylisz się. –przyznałam. Czyli jednak wiedzieli o kogo mi chodzi?
-Czyli ty teraz nazywasz się Megan Malik?- przyznałam rację skinieniem głowy.
-Jak to jest być żoną tak znanej osoby?- zapytał rudy.
-Normalnie. Jedynie tylko pojawiasz się w gazetach.- zaśmiałam się.
-Czyli jesteś sławna?
-Nie do końca.- przyznałam.-Ok, ale koniec tematu.- zarządziłam. Chciałam jak najszybciej skończyć tą szopkę. Nie wiem, co im strzeliło do głowy, że się o takie rzeczy pytają. Piszą o mnie książkę, czy co?
-Ok. Masz jeszcze jakieś marzenia?- zapytał nagle Steve.
-Chciałabym wystąpić na scenie.- przyznałam. Tak, chciałabym grać w jakimś zespole. Byłoby całkiem super.
-A wiesz, że można to załatwić.- zamyślił się Stefan.
-Jak?- zapytałam pełna nadziei.
-Moja koleżanka ma knajpkę i z tego co wiem poszukuje jakiejś wokalistki, żeby ta zabawiała jej gości. Byłabyś odpowiednia.
-Umiałbyś to załatwić?- zapytałam.
-No jasne. Jeżeli chcesz, mogę nawet teraz do niej zadzwonić, ale nic za darmo.- zaśmiał się.
-Co byś chciał za to?- zapytałam. Znałam bardzo dobrze tego chłopaka i mogłam się wszystkiego po nim spodziewać.
-Pójdziesz ze mną na randkę. Jedną jedyną randkę. Ok?- zapytał,
-Dobrze. Zgadzam się.- przyznałam. A co mi tam.
-Ok. To zadzwonię.
-Dzięki.- podeszłam do Steve’a i go przytuliłam. On pomoże mi zrealizować moje marzenia.
   Stefan jak obiecał, tak zrobił. Zadzwonił do swojej koleżanki, a ona się zgodziła, tylko muszę jej pokazać, co umiem. Muszę po jutrze jechać do Londynu, bo tam jest ta knajpka. Wiem, to jest wielki minus, ale nie zrezygnuję z tego. Jeżeli natrafię na Zayn’a, to nic się nie stanie. Patty oddam w ręce mamy Liam’a i tam też na jakiś czas zamieszkam. Moje życie nareszcie się układa i nabiera sensu.
   Tak jak dawniej obejrzeliśmy film. Chłopaki wybrali komedię, jednak mi to nie przeszkadzało. Szkoda tylko, że nie było z nami Emmy. Na pewno by się jej tutaj spodobało.
   Umówiłam się ze Stefanem, że przyjdzie jutro po mnie o 16:00. Jestem ciekawa jak będzie wyglądała nasza randka.
   Oczywiście spałam u chłopaków w pokoju gościnnym. Było całkiem miło, naprawdę. Wszystkie szczęśliwe chwile mi się przypomniały i zapomniałam o moich zmartwieniach. Czułam się, jakbym znowu była nastolatką.

   Rano poszłam do domu. Pożegnałam się z rudym, bo najprawdopodobniej się już nie spotkam, bo jutro jadę do Londy’nu, no ale cóż. Ważniejsze są dla mnie marzenia.
   Gry weszłam do domu ciocia już na mnie czekała.
-Megan, masz gościa.- powiedziałam. Nie wiedziałam, kto to mógł być. Weszłam do salonu i zobaczyłam go.
-Zayn?- zapytałam zszokowana. Co on tutaj robił?




________________________________________________________

Taa daa.
Na początek macie nowych bohaterów, oto oni: 
Steve:








Rudy:




Rudy występował tylko w tym rozdziale., a Steve pojawi się jeszcze tylko w następnym. Później już o nich nie napiszę :D Przepraszam, ale na prawdę musiałam ich wprowadzić.
Ok, co o tym myślicie?
Po co przyszedł Zayn?
Jak będzie wyglądała randka Megan i Stefana? Czy będzie z tego coś więcej?

A teraz muszę to napisać.
LIAM MA DZIŚ 20 LAT!!!
Wierzycie w to, bo ja nie za bardzo :D
On dla mnie zawsze będzie miał 18.

Ok, a teraz muszę Was poinformować, że nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Wiecie, TIU, sprawy rodzinne. Zresztą, nie będę Wam się tak za bardzo tłumaczyć. Mam powody, żeby zrobić sobie malutką przerwę. Nie wiem, jak to będzie wyglądać. Może akurat zbiorę się w sobie i rozdział pojawi się szybko. Nie wiem... Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe. Spróbuję jak najszybciej dodać rozdział :D

Do następnego!
Kocham Was xoxo

sobota, 24 sierpnia 2013

60. Byłam dla niego ważna...

   Weszliśmy do domu. Pat już nie spała, ponieważ bawiła się z Em w salonie.
-Słuchajcie, ja jadę do cioci.- oznajmiłam.
-Ale dlaczego?- zapytała Em.
-Co ja tu będę robić? Nie mogę u was mieszkać.- wyjaśniłam.
-Meg, ja nie będę cię zatrzymywać. Zrobisz, co tylko będziesz chciała.- powiedział Louis.
-Dziękuję wam.- powiedziałam szczęśliwa, i wszystkich przytuliłam.
-A jak poszło wam z Zayn’em? Wszystko w porządku?- zapytała Em. Popatrzyłam na małą, czy aby niczego nie słyszy. Na szczęście bawiła się daleko od miejsca, w którym staliśmy.
-Tak.- przyznałam.- Poszło dość łatwo.
-Po tym, co mu powiedziałaś, na pewno już nigdy nic ci nie zrobi.- dodał Louis.
-Co mu powiedziałaś?- zapytała ciekawa Emma.
-Że jest dla mnie nikim.- odpowiedziałam.
-Jak to przyjął?
-Widać było, że te słowa go zabolały.- przyznał Louis.
-I to bardzo.- dodałam. Dopiero teraz pożałowałam tego co powiedziałam. Ja naprawdę skrzywdziłam Malika tymi słowami. Nie chciałam, żeby aż tak go zabolały. Mimo wszystkiego, ja nadal go kochałam.- Dobra, idę się spakować i wyjeżdżam.
-Ok.- wszyscy się rozeszli. Louis zaczął bawić się z Patty, a ja nas spakowałam.
   Musiałam stąd wyjechać. Nie mogłam tu dłużej zostać. Nie byłam tu potrzebna. Chciałam o wszystkim zapomnieć. Czym dłużej tu byłam, tym coraz bardziej żałowałam swojej decyzji o odejściu.
   Gdy wszystko spakowałam zeszłam na dół.
-Patty, chodź. Odwiedzimy babcię.- powiedziałam i złapałam małą za rączkę.
-Mam cię dowieść?- zapytał Louis.
-Nie trzeba. Pojadę autobusem.- nie chciałam, żeby Loui mnie zawoził, ponieważ do drodze chciałam wstąpić do jeszcze jednej osoby.
-Ok.
   Wzięłam walizki i miałam zamiar wyjść z domu, ale ktoś mnie zatrzymał.
-Megan, będzie mi cię brakowało.- to była Emma. No tak, pożegnanie.
-Mi ciebie też.- przyznałam i obie się przytuliłyśmy.
-Ej, a ja!- zaśmiał się Louis i także nas przytulił.
-Wrócisz?-zapytała moja przyjaciółka.
-Nie wiem.- przyznałam wszyscy ostatni raz się przytuliliśmy i odeszłam. Wsiadłam do autobusu i odjechałam, bo co innego mogłam zrobić?
-Mamo, gdzie my teraz jedziemy?- zapytała Patty.
-Najpierw pojedziemy do cioci, a później polecimy samolotem do babci, co ty na to?- zapytałam.
-Tak. A tata z nami leci?- dodała.
-Nie, Tatuś musi pracować.- odpowiedziałam, nic innego nie mogłam jej powiedzieć. Nie może znać prawdy.
-Aha. Skoda.- zasmuciła się mała. Ona naprawdę kochała Zayn’a. On był dla niej naprawdę dobrym ojcem. A ja jej go tak po prostu odbieram.
   Po chwili dojechaliśmy w miejsce, gdzie mieszkała mama Liam’a. Tak naprawdę Pat powinna mówić do niej babciu, ale wmówiliśmy jej, że pani Payne jest jej ciocią. Musimy ją tak okłamywać. Bo w końcu może się zorientować, że ma trzy babcie, a wtedy by się wszystko wydało. Mama Malika myśli, że Patty jest córką Zayn’a. Też ją okłamujemy. Teraz dałam sobie spraw, że strasznie dużo osób okłamujemy.
   Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama Liam’a.
-Witaj skarbie.- powitała mnie.
-Dzień dobry.- zaśmiałam się.
-Dzień dobry ciociu.- powiedziała Pat.
-Cześć szkrabie.- pani Payne wzięła małą za rączkę i wszyscy weszliśmy do domu, a następnie do salonu.
-Co cię sprowadza?- zapytała mama Liam’a. Z tego co zauważyłam jej męża nie było. Musiał wyjść do sklepu, albo jeszcze gdzieś indziej.
-Chciałam powiedzieć, że wyjeżdżam z małą do Polski. Możliwe, że na stałe.- wyjaśniłam.
-Dlaczego?- spojrzałam na Patty. Zaczęła bawić się na drugim końcu pokoju. Nie mogła nas usłyszeć.
-Moje małżeństwo przechodzi kryzys i muszę wyjechać, no i oczywiście możliwe, że już nie wrócę.
-No dobrze. Ale Meg, pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Ja ci zawsze pomogę. Jeżeli nie będziesz miała się gdzie podziać, to ja cię z chęcią wezmę do siebie. Pamiętaj o tym.
-Dziękuję.- powiedziałam i ją przytuliłam. Warto mieć taką osobę przy sobie. Po chwili ponownie usiadłyśmy na swoje miejsca.
-Skąd masz tan naszyjnik.- zapytała kobieta pokazując palcem na wisior, który miałam zawieszony na szyi.
-Dostałam go od Liam’a.- na samą myśl o Payne’ie się uśmiechnęłam.- Coś nie tak?- zapytałam po chwili.
-Bo wiesz, ja dałam ten wisior Liam’owi niedawno przed jego śmiercią. Ten naszyjnik jest w naszej rodzinie od lat. Jest przekazywany z rąk do rąk. Ja dałam go Liam’owi, żeby dał go swojej przyszłej żonie.
-A co on oznacza?- zapytałam. Nareszcie mogłam dowiedzieć się coś więcej na temat tego naszyjnika.
-Liam naprawdę musiał cię kochać. Byłaś dla niego bardzo ważna.
-A co oznacza napis Żyj Snami?
-Nie mogę ci tego wytłumaczyć.-odpowiedziała pani Payne.
-A czy kiedykolwiek się tego dowiem?
-Tak.
-A kiedy to nastąpi?- zadawałam pytania. Dlaczego nikt mi nie chciał nic zdradzić?
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Dobrze, a teraz muszę już iść.- oznajmiłam.- Patty, chodź idziemy.- byłam trochę zła, ale nic nie mogłam zrobić. Nikt mi nie chce nic zdradzić. Wszyscy wiedzą, tylko nie ja.
-Ok.- powiedziała małą i do mnie podbiegła.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Do widzenia.- powiedziałam i wyszłam.
-Do widzenia.- wszyscy się pożegnaliśmy.
-Aha, proszę pozdrowić męża.- dodałam, gdy byłam już przy furtce domu państwa Payn’e.
-Jasne, pozdrowię!- krzyknęła pani, a ja ze swoją córeczką odeszłam.
   Jednak dobrze, że tutaj wstąpiłam po drodze, przynajmniej wiem, że jeżeli nie będę miała gdzie iść, to pani Payne mnie przyjmie. Miło mieć takich znajomych.
-Mamusiu, teraz lecimy samolotem do babci?- zapytała Patty.
-Tak. Cieszysz się?
-No jasne.- przyznała mała i ponownie wsiadłyśmy do autobusu. Ten dzień mi sprzyja. Nie muszę czekać na autobusy. Zawsze odpowiedni podjedzie. Jak miło.
   Już po chwili byliśmy na lotnisku. Kupiłam bilety i musiałyśmy czekać na samolot, jednak nie długo.
   Nawet nie wiem kiedy, a już siedziałam na pokładzie, ze swoją córeczką. Leciałam do Polski. Prosto do swojej cioci.. Teraz postanowiłam nie myśleć o przeszłości. Nie będę niczego rozpamiętywać.

   Po jakimś czasie lot się skończył. Wszyscy pasażerowie zaczęli wysiadać, zrobiłam to także ja z moją córką.
   Zamówiłyśmy sobie taxi i pojechaliśmy pod dom mojej cioci. Szybko się tam znalazłyśmy.
   Zapukałam do drzwi i weszłam do środka.
-Babciu!- krzyknęła Patty i weszłyśmy do salonu.
-O, kogo ja to widzę?- zaśmiała się ciocia. Widać, że była szczęśliwa, że ją odwiedziliśmy.
-Cześć ciociu.- powiedziałam i ją przytuliłam.
-Witaj Meg.
-Babciu!- krzyknęła znowu Patty, żeby zwrócić na siebie uwagę.
-Pat.- zaśmiała się ciotka i ją również przytuliła.-Co was tutaj sprowadza?
-Przyleciałyśmy cię odwiedzić.- wyjaśniałam.
-A gdzie macie Zayn’a?
-Musiał zostać w Londynie. Wiesz, praca.- skłamałam. Nie wiem, czy wyszło to dość naturalnie, ale chyba ciocia to łyknęła.
-Napijecie się czegoś?
-Nie.- zaprzeczyłam.- Raczej położymy się spać. Jesteśmy zmęczone po podróży.
-Dobrze.- zgodziła się, a my poszliśmy spać.

   Obudził mnie hałas w kuchni. Najwidoczniej ciocia przygotowywała śniadanie. Po cichu wymknęłam się z pokoju i na palcach przeszłam do kuchni. Nie myliłam się.
-Meg, jak zjesz śniadanie, poszłabyś do sklepu. Zrobisz mi małe zakupy.- poprosiła ciocia.
-Jasne, nie ma sprawy. A co dzisiaj na śniadanie?
-Naleśniki.- odpowiedziała zadowolona z siebie ciotka.
-Ok.- uśmiechnęłam się na samą myśl o tym pysznym daniu.
   Po chwili dołączyła do nas Patty i wszyscy wspólnie zjedliśmy śniadanie. Było pyszne.
   Razem z moją córką poszłyśmy się przybrać.
-Idziesz ze mną do sklepu?- zapytałam Pat.
-No jasne!- krzyknęła mała najwidoczniej z tego zadowolona.
-Dobrze.
   Zeszłyśmy na dół. Wzięłam od cioci listę zakupów i pieniądze i wyszłyśmy z domu.
-A daleko jest ten sklep?- zapytała Patty.
-Nie, za chwilę będziemy.- odpowiedziałam.
-OK!
   Po chwili doszłyśmy w wyznaczone miejsce. Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy robić zakupy. Pat strasznie podobało się jeżdżenie w wózku. Miała frajdę. Zatrzymaliśmy się przy dziale z nabiałem. Musiałam kupić jeszcze ser i mleko.
-Megan?- usłyszałam nagle za moimi plecami. Skądś znałam ten głos. Odwróciłam się na pięcie i popatrzyłam na chłopaka. Nie myliłam się. Znałam go bardzo dobrze.

__________________________________________

I jest kolejny rozdział :D !
Co o nim myślicie???
Czy Wam też te wakacje się tak ciągną? 
Ja już nie wiem, co mam robić.
Znudziło mi się nudzenie się :D
Jeżeli macie jakieś pytania, to u góry jest zakładka "pytania" tam jest mój ask i możecie śmiało pytać. Odpowiem na wszystko :D


A teraz taka ważna sprawa.
Wiem, że parę czytelniczek chciało, żebym usunęła ostatnie rozdziały i napisała coś innego, ale ja podjęłam decyzję i nie będę nic zmieniać. 
Mi się podoba tak, jak jest. Przepraszam, jeżeli kogoś tym uraziłam, ale nie będę usuwać tych rozdziałów, bo wiele dla mnie znaczą.
Uświadomiła mi to pewna osoba. I dlatego bardzo jej dziękuję. Wiesz Paula, że mam na myśli Ciebie? Raczej na pewno :D Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła :D
Dziękuję, dziękuję <3
I ♥ U

Do następnego :D 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

59. Już nie wrócę...

   Rano obudziłam się strasznie zmęczona. Patty jeszcze spała. Musiała być wykończona wczorajszym dniem.
   Ostrożnie wyszłam spod kołdry starając się, aby nie zbudzić małej. Poszłam do łazienki i trochę się odświeżyłam. Na szczęście nie wyglądałam aż tak źle. Wszystko z moim wyglądem było w porządku. Uff…
   Wyszłam po cichu z pokoju i na palcach przeszłam do salonu.
-Cześć.- powiedział Louis, gdy weszłam do salonu.                       
-Hej.- czyli jednak nie tylko ja nie spałam. Jakoś w nocy nie mogłam spać. Nie wiem, może to przez te emocje, przez ten wczorajszy dzień.
-Masz ochotę na śniadanie?- zapytała Emma wychodzą z kuchni.- Akurat robię jajecznicę.
-Z chęcią zjem.- uśmiechnęłam się.
-Widzę, że humorek ci wrócił.- zauważył Lou.
-Nawet mi nie przypominaj.- ostrzegłam.
-Ok, ja nic nie mówiłem.
-Właśnie, zapomniałam wam powiedzieć, Harry dzwonił.- powiedziała moja przyjaciółka.
-Coś się stało?- zapytałam. Hazza nie dzwoni bez powodu.
-Kajtek zmarł.- przyznała Em.
-Harry załamany.- zaśmiałam się.- Prawda?
-Nawet nie wiesz jak. On kochał tego kota. Teraz Sue go pociesza.
-To jest Harold, tego nie ogarniesz.- zaśmiał się Louis.
-Oj tak.- przyznała mu rację Emma.
-Aha, Loui mam do ciebie pytanie. Zawiózł byś mnie do Zayn’a? Muszę zabrać resztę swoich ubrań.- zapytałam. Chcąc nie chcąc musiałam wziąć moje ubrania. Wolałam to zrobić dzisiaj i mieć to za sobą, niż wracać tu i do niego iść. Jeżeli już wyjadę, a to zamierzam zrobić, to już tu nie wrócę. Chcę o tym wszystkim zapomnieć.
-To może ja tam sam pojadę.- zaproponował Louis. Chyba nie chciał, żebym tam jechała. Chciał, żebym uniknęła strasu, jak to wczoraj rozmawiali z Emmą. Wiem, że się o mnie troszczyli, ale ja musiałam tam osobiście pojechać.
-Nie, wystarczy, że mnie tylko podwieziesz. Ja sobie z Zayn’em poradzę. A poza tym, jakbyś chciał tam sam jechać? Nie wiedziałbyś, co masz zabrać.- przyznałam.
-No ok. Pojadę z tobą, ale pozwolisz, że wejdziemy oboje do mieszkania.
-Dobra, pomożesz mi się spakować.- uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.
-Na pewno chcesz tam jechać?- zapytała zmartwiona Emma.
-Tak, ja muszę tam jechać. Wezmę swoje rzeczy i wyjadę.- powiedziałam.
-Co?- zapytała zdziwiona Em. Chyba się tego nie spodziewała.
-Wrócę do Polski.- przyznałam.
-A co powiesz cioci?- zapytała moja przyjaciółka.
-Nic. Powiem, że przyjechałam na wakacje. Pat będzie szczęśliwa, że przyjedzie do babci. Będzie ok.
-A co dalej? Nie możesz cały czas być na wakacjach. Ile ty chcesz tam siedzieć? Powiesz jej prawdę?
-No jasne, że nie. Ciocia nie musi wiedzieć, już dość ma swoich problemów na głowie. Nie wiem, pojadę tam na tydzień, lub dwa, a za ten czas poszukam sobie mieszkania. A jeżeli nie znajdę, to wtedy jej powiem.- przyznałam. Taka była prawda, to był mój plan. Tak uniknę spotkania z Zayn’em.
-A co powiesz Patty?
-Nie wiem. Nie wiem, co jej mam powiedzieć?- przyznałam bezradna. Nerwy mi nie wytrzymały i się rozpłakałam.- Nie wiem, co mam zrobić. Najbardziej na tej sytuacji cierpi mała. Nie może wychowywać się bez ojca. Ja nie wiem, co mam z nią zrobić. Jestem bezradna co do tej sprawy.
-Słuchaj, Mag. Poradzimy sobie. Coś się wymyśli. No już, przestań płakać. Wszystko się ułoży. Może akurat wrócisz jeszcze do Zayn’a.
-Nigdy już do niego nie wrócę.- powiedziałam.
-Rozumiem, ale ludzie się zmieniają.- zauważyła Emma.
-Już dałam mu jedną szansę. Więcej nie dam.
-Ok.
-Gdzie ta jajecznica?- zapytał Louis wpadając do kuchni. Szybko otarłam łzy i się uśmiechnęłam.
-Już gotowa.- powiedziała Em. Lou mi się przyjrzał.
-Megan, płakałaś?- zapytał.- Co się tutaj działo?
-Nic takiego.- powiedziałam szybko.- To po śniadaniu pojedziemy?
-Tak.- odpowiedział Louis siadając do stołu.
   Wszyscy zaczęliśmy jeść śniadanie. Po 5 minutach zeszła rozbudzona Patty i razem z nami zaczęła konsumować posiłek.
-Jedziemy?- zapytałam gdy skończyliśmy jeść śniadanie.
-Jasne.- odpowiedział marchewkowy.
-Gdzie jedziecie?- zapytała Patty.
-Do sklepu.- odpowiedziałam szybko. Co innego mogłam wymyślić?
-Ok.
-Zostaniesz z ciocią?- zapytałam. W sumie, to i tak nie było innego wyjścia. Pat nie mogła wiedzieć prawdy.
-Tak.- odpowiedziała mała i odeszła.
-Możemy jechać.- powiedziałam Louis’owi.
-Jasne.- odpowiedział i wyszliśmy z domu.
   Poszliśmy do garażu. Lou wyjechał samochodem i wsiadłam. Ruszyliśmy.
-Jeżeli coś ci się będzie działo, to mi powiedz.
-Jasne.- potwierdziłam.
   Podjechaliśmy pod dom. Tak naprawdę bałam się wyjść z samochodu. Nie chciałam widzieć Zayn’a. Otworzyłam drzwi samochodu i usiadłam tak, że nogi wisiały mi w powietrzu. Lou już dawno wyszedł, ale ja się bałam.
-Co się stało?- zapytał marchewkowy kucając przy mnie i kładąc swoje ręce na moich kolanach.
-Boję się.- przyznałam.
-Jeżeli chcesz, to mogę tam sam pójść.- zaproponował.
-Nie!- zaprzeczyłam.- Nie mogę całe życie unikać Zayn’a.
-Nie bój się, będę przy tobie.
-Ok.- powiedziałam i wyszłam. Musiałam stawić czoła swojemu mężowi. Nie mogłam się go bać. Nie mogę dać mu wygranej i satysfakcji, że mnie pokonał. Co to, to nie.
   Podeszliśmy do drzwi i ja je otworzyłam. Nie będę pukać, w końcu to też mój dom.
   Weszliśmy do przedpokoju.
-Dalej pójdę sama.- powiedziałam do Louis’a.
-Na pewno?
-Tak.- potwierdziłam i zaczęłam zmierzać na górę. W połowie schodów odezwał się znajomy głos.
-Megan?- tak, to Zayn. -Co ty tutaj robisz? Wróciłaś?
-Nie. Przyszłam po resztę swoich ubrań.- wyjaśniłam.
-Ale…?
-Zayn, zrozum ja już nie wrócę.- powiedziałam. On powinien wiedzieć. Zniszczył nasze małżeństwo i nie może temu zaprzeczyć.
-Meg, ja wtedy nie chciałem. Kocham cię.- mówił zaczynając się do mnie zbliżać, jednak drogę zagrodził mu Louis.
-Nie wierzę w ani jedno twoje słowo.- powiedziałam nie oglądając się za nim. Poszłam prosto do sypialni. Szybko spakowałam swoje rzeczy. Nie myślałam, że aż tak łatwo mi to pójdzie.
   Po spakowaniu wszystkiego zeszłam na dół. Przy schodach stał Louis, a za nim Zayn.
-Meg, moglibyśmy porozmawiać?- zapytał Malik.
-Nie chcę z tobą rozmawiać.- powiedziałam i poszłam prosto w stronę drzwi.
-Kochanie.- zaczął Zayn chwytając moją rękę, tym samym mnie zatrzymując. Szybko ją wyszarpałam.
-Zapamiętaj to sobie.- wzięłam oddech.- J e s t e ś  d l a  m n i e  n i k i m.- powiedziałam to wolno i wyraźnie. Musiał to zrozumieć. Nie miał szans. Nie zamierzałam mu wybaczać. Ja i on byliśmy już rozdziałem skończonym.
-Ale…- widać, że Zayn miał ochotę płakać. Te słowa strasznie go zabolały. Dobrze. Niech się poczuje tak jak ja, kiedy on mnie uderzał. Niech poczuje ten ból.
   Bez słowa wyszłam z mieszkania. Louis zrobił to, co ja.
   Zanim wsiadłam do samochodu ostatni raz spojrzałam na dom. Tyle wspomnień z nim związanych.
-Już nigdy tu nie wrócę.- pomyślałam. Jednak mimo tych złych chwil, ciężko było mi się rozstać z tym wszystkim. Oprócz tych złych, były jeszcze szczęśliwe wspomnienia, o których nie zapomniałam. Nigdy nie zapomnę, jaka byłam szczęśliwa z Zayn’em. Muszę przyznać, że mimo, że zrobił mi takie świństwo, ja dalej coś do niego czułam, ale nie zamierzałam do niego wrócić. Nie mogę zapomnieć, jak bardzo mnie skrzywdził.
   Tyle przeżyłam w tym domu. Nie chciałam go opuszczać. Było mi trochę żal.
   Zawsze będę pamiętać te szczęśliwe chwile z Zayn’em:   



,,     -Zayn ja idę się przebrać. Em zajmie się tobą. - zaśmiałam się. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w jeansy i bluzkę z nadrukiem. Gotowa wyszłam, a za mną weszła moja przyjaciółka.
-I co, jak Emma się tobą zajęła? – zapytałam ciemnowłosego śmiejąc się.
-Doskonale, ale ty jesteś w tym lepsza.
-Aha, rozumiem. - usiadłam naprzeciw niego na łóżku.
-W ogóle jesteś doskonała. - powiedział. Patrzyliśmy sobie w oczy. Miał takie piękne brązowe tęczówki. Zaczęliśmy się zbliżać do siebie. Nasze usta były tak niedaleko. Ale przerwał nam głos Emmy.
-Jestem gotowa. - natychmiast od siebie odskoczyliśmy."
(rozdział 7)

,,-Przygotowałem coś dla nas.- powiedział Zayn.
-Co takiego?- zapytałam zszokowana.
-Chodź.- wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy dość chwilę, po czym zatrzymaliśmy się.- Zamknij oczy.- powiedział mulat i tak zrobiłam. Wyprowadził mnie z samochodu i szliśmy przed siebie.- Tylko nie podglądaj.- prosił.
-Ok.- w pewnym momencie się zatrzymaliśmy.
-Już możesz otworzyć.- otworzyłam oczy i zobaczyłam jezioro i zachód słońca.
-Ale tu pięknie.-powiedziałam.
-Wiem
-Dlaczego mnie tu zabrałeś?- zapytałam.
-Nie wiem. Tak po prostu, chciałem żeby ta randka była wyjątkowa, chociaż jest udawana.”
(rozdział 13)

,,-Co to za koszyk?- zapytałam.
-Postanowiłam że zrobimy sobie piknik.
-Ok., nawet dobry pomysł.- przyznałam. Ciemnowłosy tak jak przedtem chwycił mnie za rękę, chociaż w pobliżu nie było żadnych fotoreporterów. Ale nie zwróciłam na to uwagi, nawet mi się to podobało. Gdy byliśmy już nad jeziorkiem Zayn rozłożył koc i położył na niego swój koszyk. Razem usiedliśmy na koc i zaczęliśmy rozmyślać o piosence.
-Mam nawet pomysł.- powiedział mulat.
-Jaki?- zapytałam.
-Masz zeszyt, to go zapiszę?
-Jasne.- wyciągnęłam z torby zeszyt oraz długopis i podałam mu. Zaczął coś pisać i po chwili podał mi kartkę. Zaczęłam wczytywać się w słowa napisane przez niego. Były piękne. I nagle mi przyszedł pomysł na ciąg dalszy. Teraz ja zaczęłam pisać i podałam kartkę mu. On zrobił tylko wielkie oczy. Piosenka była gotowa w zaledwie 10 minut. Opowiadała o miłości, a tak naprawdę opowiadała o tym co czuję do Zayn’ a.  Była po prostu cudowna. Byłam z nas dumna.”
(rozdział 15)

,,   Ciemnowłosy kończąc śpiewać swoją kwestję zbliżał się do mnie. A gdy wypowiedział ostatnie słowo wtopił się w moje usta. Było cudownie. Jego usta były idealne. Kurtyna powoli opadała. A my tkwiliśmy w pocałunku. Chciałabym żeby to trwało wiecznie. Oderwaliśmy się od siebie, gdy kurtyna opadła do końca i spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Meg muszę ci coś powiedzieć.- zaczął Zayn.
-Co takiego?- zapytałam.
-Ja…- nie pozwolono mu dokończyć, ponieważ inni aktorzy nas rozłączyli.”
(rozdział 16)

,,-Jeżeli to ty Niall, to nie oddam ci swojej kanapki!- krzyknął mulat, a ja zaczęłam się śmiać.
-To tylko ja.- powiedziałam i weszłam.
-O, cześć, myślałam że to Niall.- mówił lekko zakłopotany.
-Cześć.
-Co cię tu sprowadza?- zapytał.
-Chciałam się dowiedzieć co chciałeś mi powiedzieć po naszym pocałunku.- dosiadłam się do niego.
-Już nic, nie ważne.- powiedział i zesmutniał. Postanowiłam poprawić mu humor.
-Głupi jesteś.- powiedziałam. To był mój plan.
   Kiedyś jak mu to powiedziałam zaczął mnie łaskotać.
-Co powiedziałaś?- udało mi się go rozśmieszyć. Zaczęły się gilgotki.
-Że jesteś głupi.- powtórzyłam. Chwilę po tym Zayn siedział już na mnie.
-Odszczekaj to.- powiedział.
-Nigdy.- jeszcze chwilę mnie łaskotał i przestał. Ja leżałam na łóżku, a on siedział na mnie. Patrzyłam prosto w jego brązowe oczy. Były takie piękne. Nie mogłam się napatrzeć. Malik odgarnął moje włosy które wpadały mi do oczu i zaczął się do mnie przybliżać. Chwilę po tym nasze usta się złączyły. Trwaliśmy w pocałunku parę sekund, ponieważ mulat odskoczył ode mnie. Nie wiedziałam dlaczego. Usiadł na rogu łóżka, spuścił głowę i powiedział:
-Przepraszam.- wstałam i usiadłam koło niego. Swoimi rękami podniosłam jego twarz i spojrzałam mu w oczy.
-Nie masz za co.- powiedziałam i tym razem to ja go pocałowałam. Nie miał nic przeciwko. Najpierw całowaliśmy się delikatnie, jakbyśmy się czegoś bali, ale później coraz namiętniej. Po chwili zabrakło nam tchu i oderwaliśmy się od siebie. Patrzeliśmy chwilę w swoje oczy. Ja pierwsza się odezwałam.
-Co mi chciałeś powiedzieć na scenie?- tak naprawdę znałam odpowiedź na to pytanie.
-To, że piosenka którą śpiewaliśmy jest w moim sercu. Ten pocałunek też był prawdziwy. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Jesteś dla mnie całym światem. Cały czas, gdy byłem blisko ciebie chciałem cię pocałować. Tak bardzo mi się podobasz, a bałem ci się to powiedzieć.- powiedział bez zająknięcia.
-Ja miałam tak samo.- przyznałam.
-Mam do ciebie pytanie.
-Jakie?- zapytałam.
-Czy uszczęśliwisz mnie i zostaniesz moją dziewczyną?- mówił to na poważnie.
-Tak.- przytuliłam się do niego.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.”
(rozdział 17)

,,-I co, przemyślałaś sprawę?- zapytał Zayn siadając koło mnie na kanapie.
-Nie wiem, co o tym myśleć.- przyznałam. Nie byłam pewna co do tej sprawy.
-Naprawdę cię kocham i chcę być z tobą do końca życia.- zapewnił.
-Obiecuję, przemyślę tą sprawę.- nie wiedziałam, czy się z nim żenić. Moje przeczucie mówiło mi, abym jeszcze troszkę zaczekała. Chociaż ja także nie chciałam za długo czekać. 
    Spojrzałam na pierścionek. Cudowny, z fioletowym brylantem. 
(…)                                                              
-Zayn, weźmiemy ten ślub.- powiedziałam.”
(rozdział 51)

,,-Jakie masz do mnie pytanie? - spojrzałam na niego. Był skupiony na drodze. To dziwne, że dziś nic nie wypił. Może nie chciał? Nie wiem.
-Co powiedziałabyś na drugie dziecko? - myślałam, że zakrztuszę się śliną. Nie byłam przygotowana na takie pytanie. Zayn nigdy o to nie pytał, ani nie poruszał tego tematu. Tak naprawdę jeszcze nigdy o tym nie myślałam.
-Kotek...ja... - kompletnie nie wiedziałam, co powiedzieć. - Nie myślałam o tym. - przyznałam.
-Może mamy jedno dziecko, no nie kompletnie my, ale chciałbym mieć drugie. Z tobą. - zastanowiłam się. 
-Zayn. Nawet nie wiesz, jak o tym marzyłam. - zaczęłam się śmiać. Tak naprawdę chciałam mieć z nim dziecko, tylko nie wiedziałam, jak mam z nim o tym rozmawiać, dlatego wybiłam sobie ten pomysł z głowy, i o tym nie myślałam.
-Co powiesz na noc poślubną? - zapytał mój mąż z zadziornym uśmiechem.
-Zgadzam się. - znów zaczęłam się śmiać.
-Na prawdę? - zapytał Zayn. Chyba nie dowierzał mojej decyzji.
-Tak. - dałam mu pstryczka w nos.
   Dalej jechaliśmy samochodem. Malik w pewnym momencie chwycił mnie za kolano.
-Kocham cię. - powiedział.
-Ja ciebie też. - musnęłam go delikatnie w policzek.”
(rozdział 52)

,,-Zayn, jestem w ciąży! - krzyknęłam. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd.
-Wspaniale. - powiedział mój mąż i mnie przytulił. Patty była teraz u mamy Zayn'a, więc mogliśmy się wyszaleć do woli.
-Zapraszaj resztę. Musimy im o tym powiedzieć. - byłam cała podekscytowana. Od tak dawna czekałam na to, żeby mieć drugie dziecko.
-Już dzwonię. - Zayn wziął telefon do ręki i zaczął wydzwaniać. - Wszyscy będą za godzinę. - powiedział, gdy skończył.
-Jestem szczęśliwa. - powiedziałam.
-Ja też. - przyznał mój mąż i podszedł do mnie. Przytuliłam się do niego. On objął mnie w talii.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.”
(rozdział 52)

   Nie mogę zapomnieć, jak bardzo byłam szczęśliwa z Zayn’em. Szkoda, że wszystko się popsuło.
-Megan, wsiadasz?- zapytał Lou. Musiałam dość długo stać przy tym samochodzie.
-Już.- powiedziałam i wsiadłam.
   Odjechaliśmy z miejsca, w którym było tak wiele wspomnień...

_______________________________________________

Ta da :D
Wzięło mnie dzisiaj na wspomnienia :D
Jestem dumna z tego rozdziału.
A co Wy o nim powiecie?
Podoba Wam się?
Nie będę się rozpisywać.

Do następnego.
Kocham Was.

środa, 14 sierpnia 2013

58. Nie można ufać ludziom...

-Ok. Rozumiem cię.- powiedział Louis.
-Ja strasznie ci współczuję.- odezwała się Emma.
-Proszę tylko nie to!- powiedziałam.
-O co chodzi?- zapytał Lou.
-Nie chcę waszego współczucia.- wyjaśniłam. -Nie chcę wiedzieć, jak bardzo mi współczujecie. Stało się i się nie odstanie. Nie można cofnąć się do przeszłości i zacząć wszystkiego od nowa. Życie jest brutalne, a człowiek uczy się na własnych błędach. Najwidoczniej ja się nie nauczyłam, że nie można ufać ludziom, którzy już raz cię zranili, że nie wolno dawać im kolejnej szansy. Najwyraźniej jestem głupia, bo nie mogę tego pojąć. Jestem zbyt dobra. Sama sobie jestem tego winna. Gdybym wtedy nie dała tej szansy Zayn'owi, to by się to nie zdarzyło.
-Nie mów tak. Nie wiesz jak by było.- zaprzeczyła Emma.
-Mogło być gorzej.- zauważył Louis.
-Ok, może macie trochę racji. Skąd mogłam wiedzieć, co się stanie? Ale gdybym mu tego nie wybaczyła, może miałabym teraz lepsze życie. Nie musiałabym nocować u przyjaciółki i wyżalać się jej i jej mężowi, jak to mi jest w życiu źle i jak bardzo chcę teraz zniknąć, albo nawet i się zabić.- powiedziałam im całą prawdę.
-Ale przecież nie powiedziałaś nam, że chcesz umrzeć.- zauważyła Em.
-Bo się od tego powstrzymałam.- przyznałam.
-Nie mów tak. Jeszcze wszystko się ułoży.
-Zobaczymy.- powiedziałam.
-Dobra, koniec tematu.
-Jestem strasznie zmęczona. Gdzie mogłabym się położyć?- zapytałam po chwili.
-Chodź za mną.- powiedziała Emma.
-Jasne.- odpowiedziałam jej i wstałam. Byłam wykończona. Do tego brzuch zaczął mnie strasznie boleć. Chwyciłam się za niego.
-Meg, co jest?- zapytał Louis.
-Nie wiem, brzuch mnie strasznie boli.- poskarżyłam się.
-Chodź.- powiedział Lou i wziął mnie na ręce.
-Jeżeli ci nie przejdzie, albo się nasili, to mów. Wtedy pojedziemy do szpitala.- Emma bardzo przejęła się tą sytuacją.
-Boję się, że to coś z dzieckiem.- przyznałam.
-To jednak może pojedziemy teraz. Ja też się martwię.
-Ok.- zgodziłam się.
-To ja pojadę z Megan, a ty Em zostań przy Patty.
-Ok, ale zadzwońcie mi, jak coś będziecie wiedzieć.
-Jasne.- powiedziałam i Lou zaniósł mnie do samochodu, po czym odjechaliśmy.
-Dalej boli?- zapytał.
-Już trochę mnie.- przyznałam.
-Ok, ale i tak jedziemy. Może być to coś poważnego.
-Jasne.- zgodziłam się.
   Już po chwili byliśmy pod szpitalem.
-Zajdziesz sama?- zapytał mój przyjaciel.
-Tak.- odpowiedziałam i razem poszliśmy w stronę drzwi.
   Weszliśmy do szpitala i od razu nas przyjęto. Do sali lekarza weszłam tylko ja. Louis został na korytarzu.
-Co się pani stało?- to było pierwsze pytanie jakie padło z ust lekarza.
-Brzuch zaczął mnie strasznie boleć i obawiam się, że może coś dziać się z dzieckiem.- wyjaśniłam.

-Czy ostatnio działo się coś, co wywołało u pani silny stras?- zapytał lekarz. Siedziałam w jego gabinecie chyba jakieś 10 minut i ciągle odpowiadałam na pytania.
-Tak.- od razu przypomniała mi się scena z Zayn’em. Nie mogłam o tym zapomnieć.
-Wszystko na to wskazuje, że te bóle są przez stres. Najwyraźniej pani bardzo czymś się przejmuje. Proszę siebie oszczędzać. Tylko tyle mogę poradzić.
-Dobrze, dziękuję.- powiedziałam i wyszłam.
-I co?- zapytał Louis.
-Nic. Zadzwoń do Em, że wszystko w porządku.- odpowiedziałam.
-Jasne.- powiedział i od razu wyciągnął komórkę.
   Gdy skończył rozmowę poszliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod dom. Byłam szczęśliwa, że wszystko mam za sobą.
-Opowiadaj.- nalegała Emma od samego wejścia do domu.
-Już.- powiedziałam i usiadłam na sofę.
-A więc...?- niecierpliwiła się Em.
-Lekarz powiedział mi, abym uważał na siebie i unikała stresu. To przez to bolał mnie tak brzuch.
-Czyli po prostu masz na siebie uważać i odpoczywać?
-Tak.- przyznałam.- A teraz jeżeli pozwolicie, pójdę spać. Jestem już tym wszystkim wykończona.
-Jasne.
    Poszłam do pokój gościnnego, gdzie spała już moja córeczka. Nie wiem, co jej powiem, jak zapyta się mnie, gdzie jest tatuś. Nie mogę jej odpowiedzieć, że się od niego wyprowadzam, że mnie uderzył. Nie mogę powiedzieć jej prawdy.
   Położyłam się obok niej i próbowałam zasnąć, jednak nie potrafiłam. Chciałam, żeby te całe zdarzenie okazało się być zwykłym koszmarem, snem.
   Po chwili usłyszałam kroki na schodach i rozmowę moich przyjaciół.
-Musimy uważać.- to zdecydowanie był głos Louis’a.
-Nie możemy ją narażać na stres.- teraz to była Emma.
-Boję się o nią. Nie możemy dopuścić, żeby spotkała się z Zayn’em.
-Ani ją nie martwić. Musimy uważać na stres.- ponownie odezwała się Em.
-No tak.- przyznał Lou. –Może pojedziemy gdzieś na wakacje z Megan. Tam odpocznie od tego wszystkiego.
-Tak zrobimy.- zgodziła się Em. Oni chyba nie wiedzą, że ja z nimi nie pojadę. Jak trochę doprowadzę się do porządku, to pojadę do Polski.
   Zmęczona tym wszystkim zasnęłam.

________________________________________

Tak wiem, rozdział krótki.
Nie miałam weny. Ona w ostatnim czasie jakoś wyparowała.
Weno, wracaj, proszę . Hahaha.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział.

Czekam na wasze komentarze.

Kocham Was ♥