niedziela, 27 października 2013

67. Więcej, niż przyjaciel...

   Z perspektywy Patty   
   -Baw się dobrze.- powiedziała moja mama.
-Dziękuję.- przytuliłam ją. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.- To na pewno Jack.- poszłam otworzyć. Nie myliłam się. W drzwiach stał wysoki brunet, o cudownych czekoladowych oczach. Był ubrany w czarne spodnie i koszulę. Tak, jak go sobie wyobrażałam. Wyglądał świetnie
-Cześć.- przywitał mnie mój przyjaciel.
-Hej, wchodź. Moi rodzice chcą cię poznać.- powiedziałam mu. Jack był moim przyjacielem od jakiś 2 lat, a jeszcze nigdy nie poznał moich rodziców. Nie wiem czy się wstydził czy to może przez coś innego? Nie zastanawiałam się nad tym.
-Dzień dobry.- powiedział mój przyjaciel wchodząc do salonu.
-Dzień dobry.- powitała go moja mama.
-A więc tak wygląda ten słynny Jack.-zaśmiał się mój ojciec. Jak zwykle musiał coś powiedzieć. Dlaczego? Czułam jak robię się czerwona.
-Tato.- upomniałam go.
-No co.- znowu się zaśmiał.
-To jest ten chłopak, o którym tak nawija moja siostra godzinami?- zapytał mój młodszy brat. A to gnojek. Będę musiała się zemścić. Pożałuje, że to powiedział. 
-Dobra kochani nie będziemy was więcej zatrzymywać.- uratowała mnie mama. Byłam jej wdzięczna.
-Idziemy.- zarządziłam.
-Jasne.- jak najszybciej wyszliśmy z domu. 
   Zaczęliśmy iść spacerkiem w stronę szkoły, gdzie miała się odbyć dyskoteka, na którą zostałam zaproszona przez Jack'a.  Miło, że to właśnie mnie zaprosił.
-Przepraszam.- powiedziałam.
-Nie masz za co. Twoi rodzice i brat są całkiem mili.- przyznał i się uśmiechnął. 
-Nie byłabym tego taka pewna.- zaśmiałam się.
-Żartujesz.
-Czyli nie narobili mi wstydu?- zapytałam. Jako przyjaciele zawsze rozmawialiśmy otwarcie,  bez skrępowania, dlatego musiałam go o to zapytać.
-No jasne, że nie.- odpowiedział i dalej szliśmy w ciszy. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Czułam się troszkę skrępowana. Jeszcze nikomu tego nie mówiłam, ale od zawsze Jack mi się podobał.
   Chciałabym, żebyśmy byli razem. Chociaż mam dopiero 17 lat, jestem przygotowana na związek. Tak naprawdę nigdy nie miałam prawdziwego chłopaka. A Jack jest naprawdę super. Jestem pewna, że tworzylibyśmy zgraną parę.
   Po chwili byliśmy już w budynku szkoły. Weszliśmy do sali gimnastycznej i zajęliśmy miejsca przy jednym z stolików.
-Napijesz się czegoś?- zapytał Jack.
-Tak, jasne.- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Ok, za chwilę będę.- powiedział i odszedł po napoje. Rozejrzałam się po sali. Nie wiem, jak się na to zgodziłam.Nigdy nie lubiłam szkolnych dyskotek. Przyszłam tu tylko dla tego, że Jack mnie zaprosił. Nie mogłam mu odmówić.
   Po chwili mój przyjaciel przyszedł już z napojami. Dyskoteka rozkręciła się na dobre.
-A teraz coś dla par.- zapowiedział DJ.
-Zatańczysz?- zapytał Jack wyciągając do mnie rękę. Nie byliśmy parą, więc się trochę zdziwiłam, że mój przyjaciel poprosił mnie do tańca.
-Tak.- uśmiechnęłam się. Wyszliśmy na parkiet. Leciała wolna piosenka.
-Patty, chciałbym ci coś powiedzieć.- zaczął mój przyjaciel.
-Co takiego?- zapytałam.
-Już od 2 lat jesteśmy przyjaciółmi. Podobasz mi się.- uśmiechnęłam się. Czy moje marzenia właśnie się spełniają? Nie wiem, to musiał być sen, ale co mi tam. - Czy zostałabyś moją dziewczyną?- zapytał Jack.
-No jasne, że tak.- przytuliłam się do niego. Byłam szczęśliwa. Od zawsze o tym marzyłam.

Dwa tygodnie później.
   Z perspektywy Megan   
-Mamo, rodzice Jack'a zapraszają nas do siebie.- powiedziała moja córka. Bardzo cieszyłam się z tego, że ma chłopaka. Świetnie do siebie pasowali i się dogadywali.
-Mamy przyjść?- zapytałam.
-Tak. Jego rodzice zapraszają mnie, ciebie, tatę i skunksa.- przyznałam.
-Nie obrażaj swojego brata. On ma imię.- zwróciłam jej uwagę.
-Tak, skunks Nathan.- spojrzałam na nią "morderczym" wzrokiem.
-Zgoda, pójdziemy.- uśmiechnęłam się. Lubiłam sprawiać szczęście mojemu dziecku.
-Super.
-A jak się nazywają jego rodzice?- zapytałam. Chciałam wiedzieć, tak na nagły wypadek.
-Logan i Katy.- od razu gdy usłyszałam to imię zaniemówiłam.
-Logan...- powtórzyłam. Wszystko mi się przypomniało. Najgorsze chwile w moim życiu. Nienawidziłam tego człowieka.
-Co?- zapytała moja córka.
-Chodziłam z jednym Loganem, kiedy byłam jeszcze młoda.- przyznałam.
-Opowiedz.- obie usiadłyśmy na łóżko.
-Kiedy miałam 16 lat, razem z moimi rodzicami pojechaliśmy do Kanady. Były to cudowne wakacje. Chodziliśmy po rynku. Pewnego dnia poszliśmy do knajpki zamówić sobie lody. Gdy akurat zmierzałam do stolika z lodami, ktoś na mnie wpadł. Byłam wtedy cała w lodach. Śmieszna sytuacja, ale tak poznałam właśnie Logana. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia.
-Dlaczego teraz nie jesteś z nim?- zapytała Patty.
-Zdradził mnie.- przyznałam.
-A jak poznałaś tatę?
-Na wakacjach.- uśmiechnęłam się.
-Jak to?- zapytała moja córka. Tak, była strasznie ciekawska.
-Kiedyś, gdy miałam 18 lat, razem z moją  przyjaciółką, pojechałam na wakacje,nad Morze Irlandzkie. Nigdy nie zapomnę tego tygodnia. Było cudownie. 
-Ale jak poznałaś tatę?- dopytywała się Pat.
-Płynęliśmy jachtem i gdy tańczyłam on po prostu wepchnął mnie do wody i musiał mnie uratować.
-I co było dalej?
-Zostaliśmy parą.- powiedziałam.
-Tak, aż do teraz?- zapytała Patty.
-Nie. Jeszcze był taki jeden.- przyznałam.
-I gdzie on teraz jest?
-Nie żyje.- chciało mi się płakać. No tak, zawsze tak reagowałam na wspomnienia o Liam'ie. On nadal był częścią mojego życia i nadal zawsze przy sobie miałam naszyjnik, który od niego dostałam.
-Jak to się stało?
-Opowiem ci kiedy indziej.- zaśmiałam się.
-Proszę, teraz.- Pat próbowała mnie przekonać.
-Mogę powiedzieć ci tylko, że był dobrym człowiekiem.
-Ok. Idę się ubrać.
-Leć.- wyszła z pokoju. Fajnie było powspominać dawne dzieje.

____________________________________________________________

Rozdział z dedykacją dla Pauli ♥
Tak jakoś, od serca ;D
Tęsknię za naszymi rozmowami na tt i fb.
♥♥♥

Ok, a teraz przejdźmy do rozdziału. Tak, wiem, nudny mi wyszedł.... :(
No trudno.
Jak  myślicie, czy coś złego się stanie?

Aha, i jak wrażenia po SOML?
Według mnie ta piosenka jest super.

Do następnego.

poniedziałek, 21 października 2013

66. Nareszcie razem...

Rozdział pisany przy tej piosence.


-I co, gotowa na występ?- zapytał Kieran. Właśnie dzisiaj mieliśmy mieć pierwszy koncert. No dla chłopaków nie był to pierwszy, w odróżnieniu do mnie. 
-Tak, chyba tak.- nie byłam pewna. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Proszę, brzuchu nie zawiedź mnie. Mam nadzieję, że podczas koncertu mnie nie zaboli, oby. W końcu to też jest jakiś stres.
-Jak damy ci znak, to wyjdziesz na scenę.- powiedział Kit.
-Ok.- zgodziłam się i patrzyłam jak chłopaki znikają na scenie.
   Wychyliłam się trochę i spojrzałam na widownię. Bardzo dużo ludzi. Nie wiem, czy wytrzymam to napięcie.
   Spokojnie, Megan oddychaj! Wszystko będzie dobrze. Nie ma co się martwić na zapas. Chłopcy nic się nie stresują, więc ja też nie powinnam. 
   Chłopaki zaczęli grać. Umówiliśmy się tak, że piosenka, którą ja śpiewam z Kieran'em będzie na końcu, jako zakończenie koncertu. Miałam przed sobą dość sporo czekania.

-A teraz nasza nowa piosenka. Powitajcie Megan!- krzyknął Kieran. Teraz moja kolej.
   Wzięłam oddech i wyszłam na scenę. Mam nadzieję, że mi się uda.
   Od razu oślepiły mnie światła. Po chwili się do tego przyzwyczaiłam i wzięłam mikrofon do ręki.
-Witajcie.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Publiczność zaczęła piszczeć. Było miło.
   Zaczęła grać melodia, więc ja i Kieran zaczęliśmy śpiewać. Nieźle  nam to wychodziło. Warto uwierzyć w siebie i spełniać swoje marzenia. Do szczęścia brakuje mi tylko jednej osoby... Zayn'a. Kurde, jaka ja byłam głupia. Żałuję wszystkiego... wszystkiego co źle zrobiłam. On był, to znaczy nadal jest wspaniałym człowiekiem, a ja go tak przekreśliłam tylko dlatego, że raz mnie uderzył. Każdemu mogło się to zdarzyć. Każdy popełnia błędy.
   Skończyliśmy koncert. Chłopcy pożegnali się z fanami i zeszliśmy ze sceny.
-Super było!- krzyknął zadowolony Kit.
-O tak.- zgodziłam się.
-Meg, będziesz dalej z nami śpiewać?- zapytał Sean.
-Chłopaki wiecie co, było fajnie, na prawdę. Jesteście boscy... ale ja nie mogę. Nie mogę tak śpiewać. To chyba nie dla mnie.- przyznałam.
-Jasne. Zresztą, tak miało być. Sama miałaś podjąć decyzję. Powiemy naszemu menadżerowi, że z nami już nie wystąpisz.
-Dzięki, nie będzie się gniewał?- zapytałam. Chłopcy dziwnie spojrzeli za mnie. Takie odniosłam wrażenie. Później każdy się uśmiechnął.
-Nie. Mag, chyba masz fana.- zaśmiał się Dean i chłopcy poszli. Tak po prostu sobie odeszli. Ale o jakim fanie oni mówili? 
   Odwróciłam się na pięcie. Już wiem, o kogo im chodziło.
-Zayn.- uśmiechnęłam się. Przede mną stał mój mąż z bukietem róż. Chyba musiał być na koncercie.
-Megan, ja chciałbym cię przeprosić.- zaczął. Podszedł trochę bliżej i spojrzał na mnie niepewnie. Wyciągnął rękę w moim kierunku, podając mi bukiet. Przyjęłam go.
-Nie musiałeś.- zauważyłam.
-To na przeprosiny.- powiedział.
-Nie przepraszaj.
-Ale...- zaczął. Widać, że był skołowany.
-To ja przepraszam. Nie powinnam się tak zachować.- spuściłam głowę.
-Megan...
-Dopiero jak cię straciłam, jak odeszłam zrozumiałam jak wiele dla mnie znaczysz.- poczułam, jak jednia samotna łza spływa po moim policzku. Nie chciałam płakać, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Malik błyskawicznie otarł mój policzek.
-Proszę, nie płacz.- powiedział.
-Ale...- teraz on nie dał mi dokończyć.
-Kocham cię. To ja wtedy źle postąpiłem. To ja teraz powinienem płakać, a nie ty.
-Przepraszam.- powiedziałam jeszcze raz i wtuliłam się w jego tors. Czułam jak wszystkie smutki odchodzą. Było mi dobrze. Postąpiłam źle, że wtedy tak go zostawiłam. Tak się nie robi, tym bardziej, że się tą osobą kocha.- Mogę wrócić?- zapytałam.
-Co to za głupie pytanie, no jasne, że tak.- zaśmiał się Zayn nie wypuszczając mnie z objęć.
-Kocham cię wariacie.- zaśmiałam się.
-Ja ciebie też.- on również się zaśmiał.- Tylko mam jedno pytanie.
-O co chodzi?
-Czy ja naprawdę jestem dla ciebie nikim?- zapytał. No tak. Wtedy strasznie na niego nawrzeszczałam. To było zdanie, którego najbardziej żałowałam. Żałowałam, że je wtedy wypowiedziałam.
-Nie. Jesteś dla mnie bardzo ważny.
-Dziękuję.- powiedział i mnie pocałował. Tak mi tego brakowało. Jego usta były idealne. Po chwili się od siebie oderwaliśmy.- Proszę, tylko już mnie nie opuszczaj.
-Nie zamierzam.- spojrzał na mnie i dotknął mojego brzucha.
-Jeszcze raz przepraszam.- powiedział.
-Zapomnijmy o tym.
-Chłopczyk, czy dziewczynka?- zapytał.
-Chłopczyk.- uśmiechnęłam się.
-Jak go nazwiemy?
-Może Nathan.
-Świetne imię.
-Pomożesz mi zabrać walizki?- zapytałam.
-Tak, a w ogóle to gdzie ty mieszkałaś?
-U pewnej znajomej.- zaśmiałam się.
-Znam ją?
-Tak.- zaśmiałam się. Och, gdyby on wiedział.- Przyjechałeś samochodem?
-Tak.- zaczęliśmy iść korytarzem. Szybko wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do auta.- Gdzie mam jechać.
-Do pani Payne.- powiedziałam.
-Co?- zapytał i się zaśmiał. Nie liczyłam na taką reakcję.- Żarty sobie ze mnie robisz?
-Nie.
-A ona wie o Patty?
-Powiedziałam jej. Musiałam. Nie mogłam jej okłamywać.- przyznałam.
-Ok. Nic się nie stało. A wie, dlaczego się wyprowadziłaś?
-Nie, nie mówiłam jej o tym. Powiedziałam tylko, że się pokłóciliśmy. 
-To dobrze. Nie mógłbym tam tak wejść i spojrzeć na nią, gdyby wiedziała.
-Nie bój się, nie wie.
   Teraz zauważyłam, że przyjechaliśmy na miejsce.
-Wejdziemy tam razem.- postanowiłam. Zayn nie miał nic przeciwko. Razem weszliśmy do mieszkania.
-Przyprowadziłam gościa!- krzyknęłam.
-Mamusia!- krzyknęła Patty i wbiegła do przedpokoju. Zatrzymała się przy nas.-Tatuś?- zapytała. Była zdziwiona.- Tatuś.- teraz już powiedziała normalnie i przytuliła mulata. Nie powinnam odbierać Pat ojca. Teraz widzę jak bardzo go kocha.
-Kogo my tu mamy.- pani Payne się zaśmiała.- Wszystko ok?- zapytała.
-Tak. Pani musi wybaczyć, ale się wyprowadzam.- uśmiechnęłam się do niej.
-Cieszę się.
   Chwyciłam Malika za rękę i poszliśmy do pokoju, w którym przebywałam. On pomógł mi się spakować i mogliśmy wyjeżdżać. 
-Dziękuję za wszystko.- przytuliłam rodziców Liam'a.
-To nie jest jeszcze koniec twoich nieszczęść.- powiedziała mi pani Payne na ucho. Że co? Spojrzałam na nią.- Tylko cię ostrzegam.- powiedziała i poszła do pokoju. Ona się dobrze czuła? Nie wiedziałam, o co jej chodzi.
   Wyszliśmy z mieszkania. Wszyscy wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.
   Gdy weszłam do pomieszczenia, odczułam szczęście. Nareszcie!
-Ok. Patty muszę ci powiedzieć, że będziesz miała brata.- powiedziałam malutkiej.
-Jest!- zaczęła skakać ze szczęścia.
-Teraz będziemy już szczęśliwą rodziną.- powiedział Zayn i mnie przytulił. Oj tak, wierzę w to.

________________________________________________

Hey, tutaj ja :D
Wiem, że długo czekaliście, ale nareszcie napisałam rozdział.
Przepraszam, że taki nudny. Kompletnie nie wiedziałam, co mam napisać. Jak to rozegrać, no ale wyszło to, co wyszło.
Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie.
Do następnego.

Kocham Was.

środa, 9 października 2013

65. Współpraca...

   Stanęłam przed ogromnymi drzwiami. To tutaj mogą spełnić się moje marzenia. Tylko czy ja tego chcę? To może zmienić moje życie o 180 stopni. Nie wiem, czy warto ryzykować. Ale zresztą, co mi tam? Raz się żyję. Może akurat dzięki temu wszystko się ułoży? I wyjdzie mi to na lepsze? Tylko żeby oni nie dowiedzieli się, że jestem w ciąży. Wtedy na pewno nie będą mnie chcieli jako gwiazdę. Powiem im o tym, ale w odpowiednim czasie.
   Powoli nacisnęłam klamkę, wzięłam oddech i weszłam do pomieszczenia.
-Dzień dobry.- powiedziałam. Zobaczyłam tego samego mężczyznę, co w kawiarni i czterech chłopaków. Najprawdopodobniej w moim wieku, albo trochę starszych. Nie wiem. Nie byłam co do tej kwestii pewna.
-Cześć.- odpowiedzieli chłopcy.
-Dzień dobry.- powiedział mężczyzna.- Siadaj.- rozkazał, a ja to posłusznie zrobiłam.- Właśnie omawialiśmy kwestię współpracy z chłopakami.- przyznał.- Właśnie, poznaj Sean'a, Dean'a, Kieran'a i Kit'a.- przedstawił mi czwórkę chłopaków. Wyglądali na miłych.
-Jestem Megan.- powiedziałam. Wszyscy podaliśmy sobie dłonie. Nie jest źle, jak na razie.
-Ok. A więc uzgodniliśmy, że nagramy jak na razie wspólnie jedną piosenkę, a później się zobaczy, co dalej.
-Jak to będzie wyglądać?- zapytałam. Musiałam wiedzieć co i jak.
-Nagramy piosenkę już jutro, a w piątek wystąpimy w centrum Londynu i zaśpiewamy ją. Wtedy zobaczymy, co dalej. Czy się zgracie.- wyjaśnił. To wszystko będzie działo się tak szybko. Ale chyba taki jest show-biznes, prawda? 
-Dobrze, a więc widzimy się jutro?- zapytał Kit. Tak, chyba tak się nazywa.
-Tak.- odpowiedział jego szef.
-Nie musimy podpisywać żadnych papierów?- zapytałam.
-Nie. Po koncercie rozstrzygniemy, czy podpiszemy kontrakt.
-Ok.- zgodziłam się.
-Tutaj masz tekst piosenki.- dostałam jakąś kartkę.- Naucz się go na jutro.
-Dobrze.- zgodziłam się.
-Możecie już iść.-dodał mężczyzna i wszyscy posłusznie wyszliśmy z jego gabinetu, czy sali. Nie wiem, jak to nazwać.
-Czyli widzimy się jutro?- zapytał Kieran.
-Tak. Raczej tak.- przyznałam i się uśmiechnęłam.
-Miło będzie z tobą współpracować.- odezwał się Dean.
-Nawzajem.- powiedziałam i poszłam w swoją stronę, a oni w swoją. Myślę, że nasza współpraca się uda. 
   Wróciłam do domu i oczywiście musiałam wszystkim opowiedzieć, co się stało. Wytłumaczyłam im, że jak na razie będę nagrywała tylko jedną piosenkę i później się zobaczy. Pani Payne spodobał się ten pomysł. Pat też była zadowolona, chociaż tak naprawdę nie wiedziała dokładnie o co chodzi.
   Zadzwoniłam do mojej szefowej, że przez jakiś czas nie będzie mnie w pracy. Zgodziła się na to niechętnie. Nie miała innego wyjścia. Cały dzień zleciał mi bardzo szybko. Razem powspominaliśmy stare dobre czasy. Przypomniały mi się wszystkie chwile z Liam'em. To jak byliśmy szczęśliwi. Szkoda, że odszedł. Gdyby nie ten wypadek z pewnością bylibyśmy teraz kochającym się małżeństwem. Ale tak to już jest, jak kocha się dwóch mężczyzn na raz.
   Szczerze się przyznam, że bardzo często odwiedzałam jego grób. Fajnie jest tak usiąść i pogadać z kimś, kto już nie istnieje. Może to dziwne, ale mam uczucie, że jak się wyżalam, to Payne jest gdzieś blisko mnie i mnie słucha. To naprawdę dziwne uczucie.

Następny dzień.
-Ok. To zaczynamy.- zarządził mężczyzna. Właśnie siedzieliśmy w studiu nagrań i nagrywaliśmy piosenkę. Dobrze, że nauczyłam się jej wczoraj. W sumie, to nie wychodziło nam to najgorzej. Śpiewałam tylko ja i Kieran, reszta chłopców grała na instrumentach. Dopiero teraz się tego dowiedziałam. 
   Po jakiejś godzinie udało nam się nagrać piosenkę. Wyszło nam świetnie. Nie wiedziałam, że jesteśmy aż tak dobrzy. Mój i Kieran'a głos świetnie się dopełnia.
-Może wpadniesz do nas?- zaproponował Sean po skończonej próbie.
-W sumie, czemu nie.- spodziewałam się, że chłopaki zaproszą mnie do siebie, więc ostrzegłam panią Payne, że wrócę do domu później.
-A więc zapraszamy.- powiedział Kit i wszyscy razem wyszliśmy ze studia nagrań. Chłopcy podeszli do jakiegoś samochodu i wsiedli. Ufałam im, więc zrobiłam to samo i zaczęliśmy jechać.
-Daleko mieszkacie?- zapytałam.
-Nie, parę kilometrów stąd. Za chwilę będziemy.- powiedział Kieran. To on prowadził.
-Ok.- zgodziłam się i zaczęłam patrzeć na widoki za oknem. Po chwili byliśmy na miejscu. Kieran zaparkował i wszyscy wysiedliśmy z samochodu. Moim oczom ukazał się piękny dom. Nie była to żadna willa, ale też była piękna. Mieszkanie wyglądało na bardzo przytulne.
   Weszliśmy do środka i wszyscy rozsiedli się w salonie. Był on w kolorze kremowym. Sofa oraz dwa fotele były pokryte czarną skórką. Stolik był dość niski. Na podłodze były ciemne panele. Wszystko się świetnie komponowało.
-Napijesz się czegoś?- zapytał Dean.
-Tak.- przyznałam.
-Może być cola?
-Jasne.- zgodziłam się.
-Czyli jesteś żoną Zayn'a Malika?- zapytał Kieran.
-Tak.- przyznałam zgodnie z prawdą. Nie chciałam ich okłamywać. Zresztą, po co? Oni raczej wiedzą o tym z mediów.
-Masz córeczkę, prawda?- zapytał Kit.
-Tak. Patty.- uśmiechnęłam się.
-Słodka. Widzieliśmy ja z internecie.- przyznał Sean.
-Hahaha.- zaśmiałam się.- A wy?- zapytałam. Myślę, że zrozumieli o co mi chodzi.
-Nie mamy żon.- przyznał Dean, który właśnie wszedł do salonu z moją colą. Postawił ją przede mną, a ja upiłam łyczek.
-Samotni?- zapytałam. Po prostu to były podstawowe rzeczy. Musiałam wiedzieć.
-Tak.- cała trójka się do mnie uśmiechnęła.
   Do wieczora siedziałam u nich. Świetnie się nam rozmawiało. Chłopcy byli bardzo mili. Mieliśmy próby, a później nadszedł czas na koncert. Wszystko świetnie się układało. Bynajmniej ja tak myślałam. Nie było przy mnie Malika, także nie wiedziałam co u niego i to mnie dołowało. Nie miałam z nim kontaktu, ani go nie widziałam, aż do koncertu. Tego dnia mijał tydzień, który miałam na zastanowienie się czy do niego wrócę, czy nie...

__________________________________

Hey, to ja :D
Cieszycie się?
Przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale nie mam zbytnio dostępu do internetu.
Są tu komputery, ale strasznie się zacinają. Więc jak uda mi się coś napisać, to cud ;D

A więc co myślicie o rozdziale? Mogę Wam tylko powiedzieć, że wiele rzeczy się teraz zmieni. Ten koncert wiele da. Więcej Wam nie zdradzę.
Następny rozdział pojawi się dopiero, jak wrócę do domu.

Do następnego.
Kocham Was i dziękuję, że jesteście ze mną