środa, 4 września 2013

62. Życie mi się układa...

-Zayn?- powtórzyłam. Co on tutaj robił? Już nie dość kłopotów mi przyniósł?
-Wiecie co, to ja może zostawię was samych. To rozmowa między wami. Pójdę do sklepu.- powiedziała ciocia.- Pat, chodź ze mną.- wzięła małą za rączkę i obie wyszły z mieszkania. Wzięłam komórkę do ręki.
-Mam teraz zadzwonić na policję, czy za chwilę?- zapytałam. Bałam się go. Bałam się, że znowu mnie uderzy.
-Nie będziesz musiała dzwonić na policję, ponieważ nic ci nie zrobię.-  odpowiedział Malik.
-Co tutaj robisz?- zapytałam. Nadal w ręce miałam komórkę. Wolałam być ubezpieczona. A co, jeżeli mi coś zrobi?
   Może trochę przesadzam. Zayn już nic mi nie zrobi. Wiem to. Nie wiem dlaczego, ale to wiem. Przecież on nie jest taki. Kurde, ale jestem niezdecydowana. 
   Odłożyłam komórkę na stół.
-Przyleciałem pogadać.- wyjaśnił mój mąż.
-Niby o czym?
-O nas.
-Nie ma żadnych nas.- zauważyłam. On jeszcze o tym nie wiedział?
-Słuchaj Meg. Ja naprawdę nie chciałem cię wtedy skrzywdzić. To stało się przez przypadek.
-Ok. Powiedźmy, że ci wierzę. Co dalej?- zapytałam.
-Chcę, żebyś wróciła.- spuścił głowę.
-Zayn, ja nie wrócę.- zauważyłam.
-Słuchaj, media się jakoś o tym wszystkim dowiedziały. Przypuszczają, że coś się zdarzyło między nami. Mają zdjęcia, jak wybiegasz z domu zapłakana.
-I co z tego?- media powinny znać prawdę.
-Co z tego?- oburzył się.- Nie wiesz, jacy oni są? Próbują każdemu wcisnąć jakąś bajeczkę. Oni niszczą ludzkie życie. Już sobie ubzdurali, a raczej jedna gazeta opisała nas w artykule, że One Direction znęca się nad swoimi dziewczynami i żonami. Że jesteśmy jakimiś psychopatami. 
-Może to ty jesteś?- zapytałam. Byłam wściekła, a teraz miałam się okazję na kimś wyżyć. 
-Nie jestem żadnym psychopatom.- widać, że go zdenerwowałam.- ile razy mam cię jeszcze za to przepraszać?
-Do skutku.- zadrwiłam.
-Nie możemy już normalnie pogadać?- zapytał.
-Najwidoczniej nie.- zaśmiałam się.
-Zmieniłaś się.
-O, pan się zorientował. Jak szybko.- zadrwiłam.
-W jednej z gazet napisali, że jesteś w ciąży. Skąd oni o tym wiedzą?- zapytał.- Widać zdjęcia jak jechałaś do szpitala z... Louis'em. Coś się stało?- zapytał. Jego ton natychmiastowo się zmienił.
-Nie twoja strawa.- zauważyłam.
-Ale to także moje dziecko.- przyznał. Miał rację. Nosiłam w brzuchu jego dziecko. Jego cząstkę. Nawet jeżeli się z nim rozstanę, to i tak nigdy nie zapomnę.
-Byłam w szpitalu, bo źle się poczułam. Proste.- powiedziałam.
-Coś z dzieckiem?- zapytał.
-Nie. Teraz już wszystko jest dobrze.-  przyznałam.
-Teraz? A co było wcześniej?
-Nic. Naprawdę.-  nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
-Nie okłamujesz mnie?- zapytał.
-Nie, nie okłamuję cię.
-Jakby coś było nie tak, to mi powiedz.- poprosił.
-Wszystko jest ok.- przyznałam. Dopiero teraz zauważyłam, że normalnie rozmawiamy. Nie wiedziałam, że my tak potrafimy. Tak bez wrzasków. Może byłam dla niego troszkę za ostra? No tak, chyba trochę przesadziłam.
-Zawsze będziesz moją Megan, którą poznałem wtedy na jachcie.- przyznał Zayn. Zawstydziłam się. Może ja naprawdę wiele dla niego znaczyłam? Może potrafił się zmienić?
-Pamiętasz, jak się poznaliśmy?- zapytałam.
-Oj tak.- oboje staliśmy cicho próbując sobie to wszystko przypomnieć. Dobrze pamiętałam tą scenę: 

,,   Zapłaciłyśmy kapitanowi i dosiedliśmy się do jakiś chłopaków, po czym ruszyliśmy.
-Cześć, jestem Zayn. - podszedł do mnie ciemnowłosy chłopak i podał mi rękę.
-Cześć jestem Megan. - uścisnęłam jego dłoń.
-A ja Emma. - przedstawiła się moja przyjaciółka. Zaczęła podchodzić do mnie i Em reszta chłopaków.
-Hej, jestem Liam. - podał mi rękę chłopak o cudownych brązowych oczach.
-Ja jestem Louis. - powiedział mi to chłopak z grzywką na bok.
-Jestem Niall. Miło mi cię poznać. - blondyn uścisnął moją dłoń.
-Mi ciebie także - odpowiedziałam mu.
-Cześć, jestem Harry. - podszedł do mnie ostatni z chłopaków. Miał ładne kręcone włosy.
-Miło mi was wszystkich poznać. - powiedziała Emma.
-Mi również. - odezwałam się.
-Co takie ładne dziewczyny sprowadza tutaj, bo nie wyglądacie mi na Brytyjki? - zapytał Zayn.
-To prawda, Brytyjkami nie jesteśmy. Pochodzimy z Polski.
-Z Polski, mówicie. - powiedział Louis.
-Tak i jesteśmy z tego dumne. - odezwała się moja przyjaciółka.
- Dobra, ja nic nie mówiłem .- bronił się Lou. Wszyscy zaczęli się śmiać. Rozmowa trwała dalej. W pewnym momencie z radia poleciała moja i Emmy ulubiona piosenka. Zaczęłam tańczyć, a do mnie dołączyli wszyscy. Gdy piosenka się skończyła wróciliśmy na swoje miejsca.
-To moja ulubiona piosenka. Jest super. - powiedziałam.
-Dziękujemy. - odpowiedzieli chórem chłopcy, co mnie zdziwiło.
-Ale za co dziękujecie? - zapytałam.
-Za pochwalenie naszej piosenki.
-Jak to waszej? - byłam w szoku.
-My ją śpiewamy.
-Śpiewacie?
-No, wszyscy tworzymy zespół One Direction, a to jest nasza piosenka.
-Ja nie mogę. - byłam strasznie skołowana, zresztą Emma też. Po chwili dopiero ogarnęłam co się 
stało. Płynę jachtem z prawdziwymi gwiazdami."

-Do czego zmierzasz przypominając mi jak się poznaliśmy?- zapytałam.
-Żebyś dała mi jeszcze jedną szansę.- w tym momencie to on błagał, ale ja nie byłam już tą dobrą Megan, która wszystkim wybacza. O nie. To całe zdarzenie mnie zmieniło.
-Ok. Zrobimy tak. Daj mi tydzień. Ja to wszystko przemyślę i wtedy zobaczymy, czy ci wybaczę, czy nie. Ok?
-Dziękuję.- chciał mnie przytulić, ale go odepchnęłam.
-Nie.- powiedziałam.
-Dobrze. Pa. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.- powiedział i wyszedł. Nawet nie dał mi czasu, żebym zapytała go o to, co powiedział mojej cioci. Mam nadzieję, że nic jej nie zdradził, bo jeżeli by coś powiedział, to ciotka mogłaby się na mnie obrazić i posądziłaby mnie o kłamstwo, a tego bym już nie zniosła.
   Ktoś właśnie wszedł do mieszkania. O wilku mowa.
-Zayn już poszedł?- zapytała zdziwiona. Chyba o niczym nie wiedziała. Na szczęście. Jestem uratowana.
-Tak. Śpieszył się.- wyjaśniłam.
-Aha, a porozmawialiście sobie?- znów zadała mi pytanie  ciocia.
-Tak.- przyznałam i w tym momencie zadzwonił telefon. To Steve. Odebrałam.
-Hej.- powiedział do słuchawki.
-Cześć, czy coś się stało?- zapytałam.
-Nie. Po prostu chciałem ci przypomnieć, że dzisiaj idziemy na randkę, a jutro musisz jechać do Londynu, żeby spełnić swoje marzenia.- wyjaśnił, a ja ucieszyłam się na te słowa. Myślę, że teraz będę szczęśliwa.
-Nie bój się. Nie zapomnę. Pa.- skończyłam rozmowę, ponieważ nie miałam teraz na to ochoty.
-Pa.- odpowiedział i się rozłączyłam.
   Mój humor został zniszczony przez Zayn’a. Dałam mu tydzień, żeby zastanowić się, czy do niego wrócę. Tak naprawdę to znałam odpowiedź na to pytanie. Ja już do niego nie wrócę. Nie ma na co liczyć. 
   Gdy odzyskałam trochę humor zaczęłam robić obiad, a później przygotowałam się na randkę. Ubrałam czarną prostą sukienkę do kolan. Oczywiście Patty chciała wiedzieć, gdzie idę. Skłamałam, że znowu do moich kolegów. W sumie po części to była trochę racja. Przecież spotkam się z jednym z nich. Powiedziałam o wszystkim cioci, że muszę wyjechać, bo dostałam pracę i rano mam samolot i dzisiaj idę jeszcze na nieprawdziwą randkę z Steve'm,  żeby się mu odwdzięczyć. Randka nie była prawdziwa, więc nie musiała się niczego obawiać. Ja nic nie czułam to Stefana, on był tylko moim przyjacielem.
   Ciocia była trochę smutna, że tak szybko ją opuszczamy, ale nie miałam innego wyjścia.
   Około 16:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. To z pewnością Steve. Mam nadzieję, że Stefan nic specjalnego nie wymyślił. W sumie, to zastanawiało mnie  to, dlaczego w zamian chciał randkę ze mną. To było trochę dziwne.
   Wyrwałam się z moich rozmyślań i poszłam otworzyć drzwi. Nie myliłam się. To był Steve.

____________________________________________________


Proszę, oto kolejny rozdział. Przyznam, że trochę zwlekałam z jego dodaniem, nie wiem dlaczego.
Ok, wiem, że znowu dodałam fragment z któregoś tam rozdziału. Po prostu chciałam, żeby ten rozdział był dłuższy.
Dopiero teraz zauważyłam, że to 62 rozdział. Łał, nie wiem, kiedy to się stało. 

Ok, a co u Was?
Jak tam szkoła? Ja niedawno przyszłam. Skończyłam lekcje o 15:05, i jak przyszłam do domu, to dodałam rozdział.
Macie już jakieś kartkówki? Ja mam zapowiedziane już 3. Jedna jutro z chemii, dlaczego? Nienawidzę chemii, wy też? Wolę takie przedmioty jak WOS, czy matematyka. Tak, lubię matematykę :D

Ok, nie będę się rozpisywać.
Jeszcze tylko muszę Wam napisać, że nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Cały tydzień mam zawalony i nic, tylko się uczyć :c

Kocham Was. Nie zapominajcie o mnie :D

4 komentarze:

  1. Rozdział genialny ! <3
    Czekam na nn :D
    Mam nadzieję, że Meg wybaczy Zayn'owi.

    Mwahh <3

    Potem napiszę ci dłuższy kom, bo strasznie się spieszę.

    Love U <3

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooskie *.*
    Kocham to opowiadanie ;)
    Kurde co kombinuje ten Steve xdxd?! Mam nadzieję, że nie wymyśli niczego głupiego albo niech coś wymyśli xoxo I może wtedy Meg w końcu zdecyduje się wrócić do Zayna! ;)
    U mnie w budzie... Na razie nie narzekam, ale i tak tęsknię za wakacjami! :))
    Pzdr i życzę weny :*

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmm świetniee ;D
    Zayn mnie intryguje :)
    Ale z niecierpliwością i nadzieją wyczekuje momentu, aż znów bedzie z Meg.;D
    Już 63 rozdział, ale zleciało.
    Najgorsze jest to, ze mi przykro, że nie mogłam być z tobą od początku i że tak późno znalazłam bloga, ale z drugiej strony jestem wdzięczna, że w ogóle znalazłam tego bloga i odkryłam taki talent, który ty posiadasz ;D
    Jeteś wspaniała i pisz dale tak wspaniale <3
    Kocham cię i to co robisz ;*

    Pozdrawiam BELLA♥

    Zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
    http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń