wtorek, 10 września 2013

63. Życie staje się lepsze...

-Steve.- uśmiechnęłam się.
-Cześć. Gotowa?- zapytał.
-Tak, tylko wezmę torebkę.- powiedziałam i wróciłam do salonu. Pożegnałam się z córeczką i wyszłam z domu.- Gdzie mnie zabierasz?- zapytałam.
-Pójdziemy do restauracji. Co ty na to?- zapytał Stefan.
-W sumie, to czemu nie.- zaśmiałam się.
-Meg. Mam do ciebie pytanie.- zaczął Steve. Spojrzałam na niego. Był jakiś taki dziwny, niepewny. Coś go dręczyło. 
-O co chodzi?- zapytałam.
-Nie uraź się, ale chciałbym wiedzieć, jaki jest twój mąż.- o nie. Po co on chciał to wiedzieć? Na prawdę musiał zapytać o to? Akurat teraz.
-Mąż jak mąż.- zaśmiałam się. Co miałam mu  w takiej sytuacji powiedzieć?
-A opiszesz mi go dokładniej?
-Dlaczego chcesz to wiedzieć?- zapytałam. Nie mogło obejść się bez tego pytania. Po prostu chciałam wiedzieć.
-Tak, z ciekawości.- odpowiedział.
-Jest kochany.- odpowiedziałam. W sumie, to była prawda. Zayn był kochany. Przecież go kochałam, a raczej nadal kocham. Nie mogę siebie oszukiwać. Kocham tego wariata najmocniej na świecie. Kocham jego i Patty. To są dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
-Coś więcej?
-A co chciałbyś wiedzieć?- zapytałam. Ta sytuacja zaczęła mnie denerwować.
-Jakie były między wami stosunki?- chyba żartował. Jak on mógł o to spytać? Czuję, że ten wieczór nie będzie przyjemny. Chcę, żeby jak najszybciej miną. Najchętniej wróciłabym do domu, ale gdy to zrobię, nie spełnię swoich ,marzeń.
-Nie twoja sprawa.- zauważyłam. Stefan się zamknął. Chyba zrozumiał, że jestem na niego zła.
   Doszliśmy do restauracji w ciszy. Na szczęście. Byłam strasznie zła na Steve'a.
   W restauracji też nie byliśmy zbytnio rozmowni. Nie miałam na to ochoty. Była zła i to strasznie. Modliłam się tylko, żeby ten czas jak najszybciej minął. Miałam dosyć tej całej "randki".
   Na szczęście ten  czas szybko zleciał. Było koszmarnie. Wróciłam jak najszybciej do domu. Nawet nie chciałam, żeby Stefan mnie odprowadzał. Miałam dość jego towarzystwa.
   Ciocia oczywiście się pytała jak było. Skłamałam jej, że świetnie i poszłam spać. Mam nadzieję, że następny dzień będzie lepszy.

Następny dzień.
   Obudziłam się pełna energii. Dziś nowy dzień. Nowy lepszy dzień. Mam taką nadzieję. Jestem szczęśliwa... no może nie całkiem. Nie wiem dlaczego, ale stęskniłam się za Zayn'em. Ok, nie wspominajmy o nim. To rozdział zakończony. Muszę się z tym pogodzić.
   Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do walizki i od razu postanowiłam wyjechać. Miałam samolot za godzinę. Ciocia uparła się, że pojedzie z nami na lotnisko. Nie mogłam jej powstrzymać, ale w sumie, to się cieszyłam, że będzie tęsknić. Bynajmniej wiem, że ktoś mnie potrzebuje i zawsze mogę wrócić.
   Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy na lotnisko. 
-Pa ciociu.- powiedziałam. Właśnie przyszedł czas rozstania.
-Pa.- odpowiedziała, obie nas wyściskała i już mogłam wchodzić do samolotu.
-Pa babciu.- powiedziała Patty.
-Do zobaczenia kochanie.- weszłyśmy do samolotu i zajęłyśmy swoje miejsca.
-Mamusiu, dlaczego znowu gdzieś lecimy?- zapytała Pat.
-Kochanie, dostałam pracę.- wyjaśniłam.
-A tatuś? Co z tatusiem?- zapytała. Tego pytania najbardziej się obawiałam. Co ja jej mam odpowiedzieć?
-Patrz, jakie chmurki.- odwróciłam jej uwagę. Chyba nie zorientowała się, że to był tylko podstęp. Na szczęście już więcej o Zayn’a nie pytała. Byłam uratowana.
   Po jakimś czasie lot się skończył. Mogliśmy już wysiadać i tak właśnie zrobiliśmy. Zamówiłam taxi i razem z moją córeczką pojechałam do pani Payne. Sama zaoferowała mi pomoc, więc nie będzie miała się jak wykręcić.
   Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Żółtawy dom rzucał się w oczy.
-Mamusiu, dlaczego przyjechałyśmy tutaj, a nie do domku?- zapytała Patty.
-Ponieważ  na razie będziemy tutaj mieszkać.- wyjaśniłam. Mała dziwnie na mnie spojrzała, ale nie odezwała się słowem. Na szczęście.
   Zapukałam do drzwi i otworzyła mi mama Liam’a.
-Dzień dobry.- powiedziałam.
-Cześć ciociu.- odezwała się Pat.
-Witajcie. Wchodźcie.
-Mam pytanie.- zaczęłam. Na szczęście Pat pobiegła od razu do salonu, do pana Payne, żeby ten się z nią pobawił. Ona nie miała dla niego litości. Bardzo go lubiła, więc może dlatego.
-O co chodzi?- zapytała mama Liam’a.
-Bo mówiła pani, że jakby co, to mogłabym się tutaj zatrzymać. Czy ta oferta jest nadal aktualna?- zapytałam żartobliwie.
-No jasne. Wiedziałam, że przyjdziesz.
-Że co?- skąd ona mogła to wiedzieć.
-Piszę w mediach, że między tobą, a Malikiem coś poważnego się stało. Widziano cię na lotnisku.
-Super.- powiedziałam i zrezygnowana ściągnęłam buty.
-Chodź. Zaprowadzę cię do pokoju.
-Dobrze.- razem poszliśmy na górę. To tutaj mieściły się pokoju sióstr Liam’a, które już dawno się wyprowadziły. Tak naprawdę to nie wiem, co się z nimi stało. Nie miałam ostatnio z nimi żadnego kontaktu, a naprawdę się lubiłyśmy.
-Dziękuję.- powiedziałam i weszłam do pokoju, który wskazała mi pani Payne.
   Jak najszybciej musiałam się stawić do tej knajpki. Miałam przygotować jakąś piosenkę. Wybrałam Up All Night. Myślę, że to odpowiednia piosenka, chociaż nie pasuje do pory dnia, ale co mi tam.
   Ubrałam się stosownie i zbiegając na dół po schodach powiedziałam, gdzie idę. Ubrałam szybko buty i nie czekając na odpowiedź wyszłam. Byłam szczęśliwa. Heh, marzenia się spełniają, chociaż moje się jeszcze nie spełniło, ale myślę, że to za chwilę się stanie.
   Na szczęście szybko odnalazłam knajpkę. Była on może z kilometr od domu państwa Payne. Ale mi się trafiło! Jednak ten naszyjnik od Liam’a przynosi mi szczęście.
   Weszłam do knajpki i podeszłam do kelnerki.
-Dzień dobry. Czy mogłabym rozmawiać z szefową tego baru?- zapytałam.
-Tak, to ja.- odpowiedziała mi brunetka. Była wysoka i bardzo szczupła.
-Jestem Megan Malik.- przedstawiłam się. To nazwisko mnie drażniło.
-Aha, to o tobie mówił mi Steve?- zapytała. Chyba kojarzyła fakty.
-Tak.
-Ok. To pokaż co umiesz. Jeżeli mi się spodobasz, to dam ci tę pracę.- oznajmiła.
-Dobrze.- zgodziłam się.
-Wchodź na scenę.
   Podałam płytę DJ i wzięłam mikrofon, po czym wyszłam na scenę. Chłopak puścił melodię i zaczęłam śpiewać. Myślę, że nieźle mi to wyszło.  Bardzo się w to wczułam. Fajnie, jeżeli dostanę tę pracę.
   Po chwili skończyłam śpiewać.
-Masz tę robotę!- krzyknęła Sam. Moja szefowa nazywała się Samantha. Steve mnie o tym poinformował.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się.
-Przyjdź jutro na 10:00. Powiem ci co i jak i zaczniesz pracę.- oznajmiła.
-Dziękuję.- powiedziałam i szczęśliwa wróciłam do domu. Opowiedziałam wszystkim o moim szczęściu. Będę mogła teraz zarabiać. Myślę, że życie jeszcze mi się ułoży.

_________________________________________

Hey, to ja :D 
Jak widzicie udało mi się napisać rozdział.Wiem, że krótki, ale to z braku czasu. 

Ok, a więc co myślicie o rozdziale?
Czy cieszycie się z tego, że Magan spełnia swoje marzenia? 
Jak myślicie, co Meg powinna zrobić ze swoim życiem? 

Do następnego.
Kocham Was ♥

4 komentarze:

  1. Rozdział jest genialny !
    Co powinna zrobić ze swoim życiem ? Ty wiesz, co ja chcę, żeby zrobiła xD Ma wybaczyć Zayn'owi i mają żyć długo i szczęśliwie xD

    Czekam na next

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest świetne dwa dni temu zaczęłam czytać twojego bloga i nie wiem jak ale w te dwa dni przeczytałam wszystkie rozdziały a jest ich 63 to nie źle jak na mnie czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że spełnia swoje marzenia, bo każdy powinien to robić, tylko szkoda, że bez Zayna u boku...
    No ,ale czasem tak bywa.
    Do następnego rozdziału
    Pozdrawiam BELLA ♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha czyli coś tam może jeszcze czuje do Zayna skoro się niby stęskiniła xx haha ja znowu sw, że bd razem.... Tatarsardam xoxo Fajnie, że w końcu Meg się udało z tą pracą. To dobrze, że coś znowu zaczyna jej się układać ;)
    Biedna Patty, tęski za Malikiem....

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń