środa, 14 sierpnia 2013

58. Nie można ufać ludziom...

-Ok. Rozumiem cię.- powiedział Louis.
-Ja strasznie ci współczuję.- odezwała się Emma.
-Proszę tylko nie to!- powiedziałam.
-O co chodzi?- zapytał Lou.
-Nie chcę waszego współczucia.- wyjaśniłam. -Nie chcę wiedzieć, jak bardzo mi współczujecie. Stało się i się nie odstanie. Nie można cofnąć się do przeszłości i zacząć wszystkiego od nowa. Życie jest brutalne, a człowiek uczy się na własnych błędach. Najwidoczniej ja się nie nauczyłam, że nie można ufać ludziom, którzy już raz cię zranili, że nie wolno dawać im kolejnej szansy. Najwyraźniej jestem głupia, bo nie mogę tego pojąć. Jestem zbyt dobra. Sama sobie jestem tego winna. Gdybym wtedy nie dała tej szansy Zayn'owi, to by się to nie zdarzyło.
-Nie mów tak. Nie wiesz jak by było.- zaprzeczyła Emma.
-Mogło być gorzej.- zauważył Louis.
-Ok, może macie trochę racji. Skąd mogłam wiedzieć, co się stanie? Ale gdybym mu tego nie wybaczyła, może miałabym teraz lepsze życie. Nie musiałabym nocować u przyjaciółki i wyżalać się jej i jej mężowi, jak to mi jest w życiu źle i jak bardzo chcę teraz zniknąć, albo nawet i się zabić.- powiedziałam im całą prawdę.
-Ale przecież nie powiedziałaś nam, że chcesz umrzeć.- zauważyła Em.
-Bo się od tego powstrzymałam.- przyznałam.
-Nie mów tak. Jeszcze wszystko się ułoży.
-Zobaczymy.- powiedziałam.
-Dobra, koniec tematu.
-Jestem strasznie zmęczona. Gdzie mogłabym się położyć?- zapytałam po chwili.
-Chodź za mną.- powiedziała Emma.
-Jasne.- odpowiedziałam jej i wstałam. Byłam wykończona. Do tego brzuch zaczął mnie strasznie boleć. Chwyciłam się za niego.
-Meg, co jest?- zapytał Louis.
-Nie wiem, brzuch mnie strasznie boli.- poskarżyłam się.
-Chodź.- powiedział Lou i wziął mnie na ręce.
-Jeżeli ci nie przejdzie, albo się nasili, to mów. Wtedy pojedziemy do szpitala.- Emma bardzo przejęła się tą sytuacją.
-Boję się, że to coś z dzieckiem.- przyznałam.
-To jednak może pojedziemy teraz. Ja też się martwię.
-Ok.- zgodziłam się.
-To ja pojadę z Megan, a ty Em zostań przy Patty.
-Ok, ale zadzwońcie mi, jak coś będziecie wiedzieć.
-Jasne.- powiedziałam i Lou zaniósł mnie do samochodu, po czym odjechaliśmy.
-Dalej boli?- zapytał.
-Już trochę mnie.- przyznałam.
-Ok, ale i tak jedziemy. Może być to coś poważnego.
-Jasne.- zgodziłam się.
   Już po chwili byliśmy pod szpitalem.
-Zajdziesz sama?- zapytał mój przyjaciel.
-Tak.- odpowiedziałam i razem poszliśmy w stronę drzwi.
   Weszliśmy do szpitala i od razu nas przyjęto. Do sali lekarza weszłam tylko ja. Louis został na korytarzu.
-Co się pani stało?- to było pierwsze pytanie jakie padło z ust lekarza.
-Brzuch zaczął mnie strasznie boleć i obawiam się, że może coś dziać się z dzieckiem.- wyjaśniłam.

-Czy ostatnio działo się coś, co wywołało u pani silny stras?- zapytał lekarz. Siedziałam w jego gabinecie chyba jakieś 10 minut i ciągle odpowiadałam na pytania.
-Tak.- od razu przypomniała mi się scena z Zayn’em. Nie mogłam o tym zapomnieć.
-Wszystko na to wskazuje, że te bóle są przez stres. Najwyraźniej pani bardzo czymś się przejmuje. Proszę siebie oszczędzać. Tylko tyle mogę poradzić.
-Dobrze, dziękuję.- powiedziałam i wyszłam.
-I co?- zapytał Louis.
-Nic. Zadzwoń do Em, że wszystko w porządku.- odpowiedziałam.
-Jasne.- powiedział i od razu wyciągnął komórkę.
   Gdy skończył rozmowę poszliśmy do samochodu i podjechaliśmy pod dom. Byłam szczęśliwa, że wszystko mam za sobą.
-Opowiadaj.- nalegała Emma od samego wejścia do domu.
-Już.- powiedziałam i usiadłam na sofę.
-A więc...?- niecierpliwiła się Em.
-Lekarz powiedział mi, abym uważał na siebie i unikała stresu. To przez to bolał mnie tak brzuch.
-Czyli po prostu masz na siebie uważać i odpoczywać?
-Tak.- przyznałam.- A teraz jeżeli pozwolicie, pójdę spać. Jestem już tym wszystkim wykończona.
-Jasne.
    Poszłam do pokój gościnnego, gdzie spała już moja córeczka. Nie wiem, co jej powiem, jak zapyta się mnie, gdzie jest tatuś. Nie mogę jej odpowiedzieć, że się od niego wyprowadzam, że mnie uderzył. Nie mogę powiedzieć jej prawdy.
   Położyłam się obok niej i próbowałam zasnąć, jednak nie potrafiłam. Chciałam, żeby te całe zdarzenie okazało się być zwykłym koszmarem, snem.
   Po chwili usłyszałam kroki na schodach i rozmowę moich przyjaciół.
-Musimy uważać.- to zdecydowanie był głos Louis’a.
-Nie możemy ją narażać na stres.- teraz to była Emma.
-Boję się o nią. Nie możemy dopuścić, żeby spotkała się z Zayn’em.
-Ani ją nie martwić. Musimy uważać na stres.- ponownie odezwała się Em.
-No tak.- przyznał Lou. –Może pojedziemy gdzieś na wakacje z Megan. Tam odpocznie od tego wszystkiego.
-Tak zrobimy.- zgodziła się Em. Oni chyba nie wiedzą, że ja z nimi nie pojadę. Jak trochę doprowadzę się do porządku, to pojadę do Polski.
   Zmęczona tym wszystkim zasnęłam.

________________________________________

Tak wiem, rozdział krótki.
Nie miałam weny. Ona w ostatnim czasie jakoś wyparowała.
Weno, wracaj, proszę . Hahaha.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział.

Czekam na wasze komentarze.

Kocham Was ♥

4 komentarze:

  1. Super rozdział :D
    Meg... :(
    Szkoda mi jej :(
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
    Czekam na nn ♥

    Weny <3

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Się przestraszyłam, jak zaczął ją boleć brzuch to sie przestraszyłam ...;>
    Ale na szczęście to tylko stres.
    Te wakacje by się jej przydały, szkoda, że tylko że ona nie chce.
    Jestem ciekawa co dalej.
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorki że tak długo nie komentowałam.... Rozumiesz, wakacje, wyjazdy itp.
    Przeczytałam wszystko i WOW!
    Ile się działo xdxd
    Meg znowu w ciąży, a Zayn agh nie rozumię czemu ją uderzył!
    Ejjj powiedz, że to wszystko się ułoży!
    Kocham tę parę <3<3<3

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń