poniedziałek, 22 lipca 2013

54. Załamanie...

Rozdział pisany przy tej piosence: Music  Możecie posłuchać :)


-Dlaczego poszedłeś za mną?- zapytałam.
-Ponieważ nie chciałem zostawiać cię samą.- Niall się o mnie martwił, jak miło. Bynajmniej jeden.
-Bałeś się, że sobie coś zrobię?- zadałam mu pytanie.
-Tak.- przyznał i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich żal.
-Niall, ja…- nie wiedziałam, co mu mam powiedzieć.
-Zrozum, wiem jak się czujesz.- powiedział.
-Ty nigdy nie straciłeś dziecka.- zauważyłam.
-No nie, ale wiem, jak to jest stracić bliską Ci osobę.
-Kogo straciłeś?- zapytałam.
-Wiesz, że miałem mieć brata bliźniaka?
-Co?- Niall bardzo mnie tym zaskoczył.- Nigdy o tym nie mówiłeś.- zauważyłam.
-Czym tu się chwalić?- blondas miał rację.
-Przykro mi.- spuściłam głowę.
-Ach, skoda gadać.- machnął ręką. Widziałam, że jest mu ciężko. Zresztą komu by nie było.- Meg, obiecaj mi jedno.
-Co takiego?- zapytałam.
-Proszę, nie rób nic głupiego, nie zamykaj się w sobie.
-Skąd wiesz, że…- nie dał mi dokończyć.
-Widzę, że izolujesz się od nas. Nie rób tego, uwierz, że nam też jest ciężko. Każdy z nas ma gorsze dni, ale nie ma co rozpamiętywać tego.
-Ale nie da się tak po prostu zapomnieć.- zauważyłam.
-Wiem, ale zawsze można spróbować. Nie można cały czas siedzieć i się załamywać. No trudno stało się, czasu nie cofniemy.- jego słowa dały mi coś do zrozumienia, ale ja nie potrafiłam tak zignorować tej sprawy.
-Niall, ja sama nie wiem.- odpowiedziałam, bo tak naprawdę byłam trochę skołowana tą całą sytuacją.
-Przemyśl moje słowa.- powiedział Horan i wyszedł zostawiając mnie z tym wszystkim.
   Usiadłam wyczerpana na łóżko. Schowałam głowę w dłoniach i próbowałam powstrzymać łzy. Może rzeczywiście powinnam o tym wszystkim zapomnieć? Już sama nie wiem.
   Wstałam i ponownie zamknęłam drzwi na klucz. Nie chciałam, żeby ktoś jeszcze tu wchodził. Wiem, że blondas mówił mi, żebym się nie zamykała w sobie, ale nie wiem, czy tak potrafię. Nie wiem, czy jestem w stanie to zrobić.
-Moje życie jest do dupy.- powiedziałam sama do siebie.
   Siedziałam w tym pokoju przez cały dzień i rozmyślałam. Już nikt się nie dobijał do drzwi. Chyba dali mi spokój.
   Był już wieczór. Byłam strasznie głodna. Do tego źle się czułam. Musiałam jak najszybciej coś zjeść. Nie mogłam cały czas siedzieć w tym pokoju. Postanowiłam, że wyjdę i pójdę do kuchni.
   Po cichu otworzyłam drzwi i wyszłam. Zaczęłam schodzić po schodach. Ledwo co chodziłam. Strasznie kręciło mi się w głowie. Zatrzymałam się dopiero w przedpokoju i spojrzałam do salonu. Gości już nie było, tylko Zayn siedział na kanapie ze spuszczoną głową. Widać było, że jego ta sprawa też przejęła.
   Zebrałam się w sobie i weszłam do salonu. Mój mąż mnie zauważył. Od razu spojrzał na mnie. W jego oczach było widać żal.
-Megan.- powiedział i zaczął się do mnie zbliżać. Uniknęłam jego wzroku i poszłam prosto do kuchni nie zatrzymując się.
    Zaczęłam robić sobie kanapkę.
-Zadzwoniłem do mojej mamy, aby Patty została tam dłużej.- oznajmił. Pokiwałam głową na zgodę  i chciałam wyjść z kuchni, jednak Malik mnie zatrzymał. -Megan, nie zostawiaj mnie samego. Wiem, że jest ci ciężko, ale mi także. Proszę, boję się o ciebie. Nic się nie odzywasz. Powiedz coś.- nie wiedziałam, co mam zrobić. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa. Czułam, jak moje nogi robią się jak z waty. To była kwestia czasu, kiedy się przewrócę. Brzuch zaczął mnie boleć, to pewnie z powodu głodu.
   Oparłam się o blat, ponieważ już nie mogłam stać.
-Meg, co ci jest?- zapytał wystraszony Zayn. Nie mogłam już dłużej ustać. Na szczęście mój mąż mnie złapał i wziął na ręce.- Zaniosę cię do pokoju.- powiedział. Ze zgodą pokiwałam głową.
   Tak naprawdę nie chciałam zgodzić się na to, ale nie miałam innego wyjścia.
   Mój mąż zaniósł mnie do pokoju i położył na łóżko.
-Co ci jest?- zapytał ponownie. No tak, martwił się o mnie. Podniosłam tylko ramiona w geście, że nie wiem. –Przynieść ci coś do jedzenia?- pokiwałam głową, że tak.
   Zayn wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Nie potrafiłam sobie poradzić z tą całą sytuacją. Wiem, że nie zachowywałam się normalnie, ale nie potrafiłam inaczej. Nie wiem, dlaczego taka jestem. To całe życie mnie przerasta. Wiem, że innym także jest ciężko z tego powodu, ale oni mogliby też postawić się w mojej sytuacji.
   Malik wszedł do pokoju z talerzem pełnym naleśników. Usiadłam na łóżko, a Zayn położył talerz na moich kolanach.
-Proszę.- powiedział i szybko wyszedł z pokoju. Chyba zrozumiał, że wolę być sama.
   Zjadłam kanapki i od razu poczułam się lepiej. Odłożyłam talerz na komodę i przewróciłam się na bok. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam, chociaż wcale tego nie chciałam.

Tydzień później.
   Obudziłam się. Byłam sama w pokoju. Nie zdziwiło mnie to, ponieważ Zayn od jakiegoś tygodnia spał na kanapie, bo ja nie chciałam z nim spać. Przesz cały tydzień unikałam go jak tylko mogłam. Malik dał już sobie ze mną spokój. Zrozumiał, że do mnie nie dojdzie. Przyznam się, że zamknęłam się w sobie. Nie posłuchałam rady Niall’a. Ta cała sprawa mnie załamała i zniszczyła. Wiem to. Nawet już nie zajmowałam się Patty. A mała gdy pytała się o mnie, to Zayn mówił, że mama się źle czuje. Wiem, że źle robiłam, ale nie potrafiłam inaczej.
   Zrobiłam się głodna, więc zeszłam na dół. W salonie zobaczyłam, że mulat śpi na kanapie. Nic dziwnego.
   Na palcach przeszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie śniadanie. W pewnym momencie przez przypadek upuściłam talerz, który spadł na podłogę i się potłukł. Zaczęłam zbierać szkło, jednak niezdarna przecięłam się. Krew zaczęła lecieć mi z palca. Przykra sprawa.
-Co się stało?- zapytał zaspany Zayn wchodząc do kuchni. Popatrzył na mnie.- Daj, pomogę ci.- powiedział. Nic mu nie odpowiedziałam. Mój mąż zaczął zbierać kawałki szkła. Ja usiadłam na krzesło i patrzyłam na niego. Kompletnie zapomniałam, że leci mi krew z palca.
    Zayn szybko uporał się ze szkłem i podszedł do mnie.
-Pokaż rękę.- powiedział. Posłusznie podałam mu moją dłoń. -Trzeba to opatrzyć.- zauważył. Pokiwałam na zgodę głową. - Poczekaj.- podszedł do szafy i wyją apteczkę. Wyciągnął z niej wodę utlenioną i plaster. -Może trochę zaboleć.- ostrzegł i odkaził mi ranę, po czy przykleił plaster. -Gotowe.
-Dziękuję.- pierwszy raz od tygodnia się do niego odezwałam. Zayn popatrzył mi prosto w oczy. Widziałam, że się uśmiechnął. Chciałam odejść, ale Malik chwycił moją rękę.
-Megan nie idź.- poprosił.- Od tygodnia ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam. Ta cisza mnie dobija. Nie mogło by być tak jak dawniej?- spojrzałam mu prosto w oczy. Widziałam w nich żal. 
-Zayn, ja nie wiem, czy mogę.- przyznałam.
-Jeżeli człowiek bardzo się stara, to mu to wyjdzie. Musimy się postarać. Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale nie możemy unikać siebie całe życie. Już najwyższy czas, aby wszystko wróciło do normy.
-Może masz rację.- powiedziałam i odeszłam. Poszłam do sypialni. Musiałam się zastanowić. Nie wiem, czy mogę tak o tym zapomnieć. Wiem, że nie zachowuję się jak normalna matka. Inne kobiety potrafią zapomnieć, ale ja nie.
   Siedziałam w samotności aż do południa. Równo o 15:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. 
   Ktoś zapukał do moich drzwi.
-Megan, otwórz. To ja Niall.- usłyszałam głos blondasa.
   Natychmiast podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
-O co chodzi?- zapytałam. Horan był jedyną osobą, z którą normalnie rozmawiałam.
-Zayn mi powiedział, że dzisiaj z nim trochę rozmawiałaś.

-No, to prawda.- przyznałam.
-Nawet nie wiesz, jaki on był szczęśliwy. Meg, zrozum, on naprawdę cię kocha i chciałby, żeby wszystko wróciło do normy.

-Chyba masz rację.- powiedziałam. W sumie to i ja miałam dość tej ciszy. Nie mogłam tak dalej.
-Chodź, może zejdziemy na dół.- zaproponował Niall.
-Ja nie wiem.

_____________________________________________________

Z okazji, że jest 6900 wyświetleń, dodaję rozdział.
Nigdy Wam tego nie mówiłam, ale to było moje marzenie, żeby było aż tyle wyświetleń. Dziękuję !
A co do rozdziału. Podoba się Wam? 
Jak myślicie, czy Megan zejdzie na dół i wszystko wróci do normy?
Aha. Usunęłam zakładkę bohaterowie. Jeżeli będzie się ktoś nowy pojawiać, to będę go dodawać pod rozdziałami. Tak będzie łatwiej.

Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział. Do następnego. Kocham Was.

PS. Dodałam jednego nowego bohatera pod rozdziałem 51. Jeżeli chcecie obejrzeć resztę, to są pod 1 i 48 rozdziałem. 

7 komentarzy:

  1. Rozdział genialny ;)
    Mam nadzieję, że zejdzie na dół i wszystko powoli wróci do normy, ale nie jestem tego pewna, bo ty zawsze piszesz odwrotnie niż ja chcę :p
    Czekam na kolejny, bo chcę wiedzieć co tam wymyśliłaś ;)

    Mwahh ♥

    PS.: Koocham Cię ! :) Cuudny Blog :D
    Musiałam to napisać, bo dawno nie pisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://loveisnthard.blogspot.com/ Zapraszam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej... Jak cieżko jest się pozbierać po stracie dziecka ;<
    To smutne ;( Mam nadzieję, że ja nigdy tego nie będę musiała przeżywać...
    Niall się świetnie zachował.
    No i to się szanuję. Każdy człowiek powinien brać z niego przykkład. ;>
    Mam nadzieję, ze zacznie rozmawiać i dogadywać się z Zaynem.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Bella♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do The versalite blogger :D
    Więcej informacji na http://still-the-one-blog.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. tak, Niall bardzo dobrze zrobił tak działając.
    świetny blog <3

    zapraszam do sb http://one69direction69.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeee! Meg nie może się tak załamywać!
    Biedny Malik, tak się martwi...
    Mam nadzieję, że Horanek zaprowadzi ją na dół ;)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń