-Musimy gdzieś wyjechać. - mówiła
moja przyjaciółka.
-Dokładnie. Odkładałyśmy na te
wakacje od początku szkoły.
-Tak. Musimy dobrze wydać te
pieniądze.
-Chciałabym żeby były to
niezapomniane wakacje. - przyznałam.
-Może pojedziemy nad morze. -
zaproponowała Em.
-Ale nie nasze. - powiedziałam.
-Dokładnie.
-Może poszukajmy w
Internecie. - wpadłam na pomysł.
-Jasne.
Zasiadłyśmy do
komputera i zaczęłyśmy szukać.
-Popatrz! Może nad Morze
Irlandzkie! - krzyknęłam.
-No byłoby super.
-Teraz musimy poszukać hotelu.
-Tutaj mam. Ten jest całkiem
tani.
-No. Jeszcze zapytam cioci co o
tym sądzi.
-Jasne.
Razem zaszłyśmy
na dół do salonu, gdzie siedziała ciocia i czytała książkę.
-Ciociu. - zaczęłam.
-Tak kochana. - odpowiedziała mi.
-Bo ja i Em chciałybyśmy pojechać
na wakacje.
-A macie jakiś pomysł? - zapytała.
-Tak, Morze Irlandzkie.
-Ciekawe.- przyznała.
-No i mam pytanie. - odezwałam się
niepewnie.
-Jakie?
-Mogłabym tam pojechać.
-Tak, ale muszę wiedzieć do
jakiego hotelu się udajecie.
-Jasne, mogę ci nawet
pokazać. - powiedziałam dumna z siebie.
-O widzę że jesteście
przygotowane. To pokażcie.
Weszłyśmy
wszyscy do mojego pokoju i pokazałam cioci ten hotel.
-No całkiem niezły. I cena niska.
Jeżeli jesteście pewne że tam chcecie pojechać, to tam zadzwonię i zarezerwuję
wam pokój.
-Tak, ale musimy uzyskać zgodę
twojej mamy. - spojrzałam na Emmę.
-Na pewno się zgodzi.
Em wyciągnęła
komórkę i zadzwoniła do swojej mamy
-Cześć mamo, mam do ciebie
pytanie…. Czy mogłabym pojechać na wakacje razem z Megan?…. Nad Morze
Irlandzkie…. Ok. zapytam się… - Em zwróciła się w cioci stronę. - Mama się pyta
czy mogłaby tutaj przyjść zobaczyć ten hotel i pogadać z panią.
-Jasne. - odpowiedziała moja
ciocia.
-Możesz mamo. - to moja
przyjaciółka powiedziała do słuchawki i się rozłączyła.
-Mam nadzieję że nasz plan się
uda. - powiedziałam.
Moja ciocia
zeszła na dół i wróciła do czytania książki, a my z niecierpliwością czekałyśmy
na mamę Emmy.
Wkrótce
usłyszałyśmy dźwięk dzwonka. Obie razem zbiegłyśmy na dół. W drzwiach
zobaczyłam dość szczupłą kobietę w rurkach i zielonej bluzce. Miała jasne
proste włosy spięte w kok i brązowe oczy.
-Dzień dobry. - powiedziałam.
-Dzień dobry kochana. -
odpowiedziała po czym została zaproszona przez moją ciocię do salonu.
-No to co wymyśliłyście? -
zapytała siadając na fotel.
-No więc mamy zamiar jechać, a
raczej lecieć nad Morze Irlandzkie. Znalazłyśmy tani i fajny hotel w mieście
Blackpool. - powiedziałam.
-Chciałabym go zobaczyć. -
odezwała się kobieta.
-Jasne, mogę pokazać .- wszyscy
poszliśmy do mojego pokoju i zaczęliśmy przeglądać zdjęcia oraz czytać opinie.
-No dziewczyny nieźle
wymyśliłyście to. Co o tym myślisz Weronika? - mama Emmy zwróciła się do mojej
cioci.
-No myślę że mogłyby. Mają dobre
wyniki w nauce i należy im się wypoczynek.
-No to zadzwońmy tam. Ja znam
angielski więc się dogadam. - powiedziała mama Em.
-Dziękujemy - ja i moja
przyjaciółka zaczęłyśmy skakać i piszczeć ze szczęścia.
-Ej dziewczyny przestańcie, bo się
rozmyślę. - zagroziła nam a my od razu się uspokoiłyśmy.
Mama Emmy
wyciągnęła telefon z kieszeni i wystukała numer.
-Dzień dobry. - zaczęła mówić po
angielsku. -Chciałabym zarezerwować pokój na dwie osoby w jak najbliższym
terminie…. Już jutro, tak szybko, a czy jest w późniejszym terminie…. No dobrze
to niech będzie…. Nazwisko Rosse… Do widzenia. - rozłączyła się. -Jedyny wolny
termin jest na jutro -zwróciła się do nas.
-Tak szybko? - zdziwiłam się.
-No, nie przeszkadza to wam?
-Nie. - odpowiedziałyśmy chórem.
Czym prędzej tym lepiej.
-Teraz jeszcze kwestia
samolotu. - odezwała się moja ciocia.
-Już zadzwonię zarezerwować
lot. - powiedziała mama Emmy i tak zrobiła.
-Dzień dobry, chciałabym
zarezerwować dwa miejsca w samolocie do Blackpool na jutro…. Dobrze dziękuję,
do widzenia. - zakończyła rozmowę. -Samolot macie jutro o 6:00.
-Dziękuję. - powiedziałam.
-To my już lecimy. - powiedziała
Emma.
-Jasne.
Razem z ciocią
odprowadziliśmy ich do drzwi.
-Pa, spotykamy się jutro na
lotnisku. Do widzenia. - powiedziałam.
-Do widzenia.
Wyszły, a ja z
ciocią zaczęłyśmy mnie pakować. Po spakowaniu wszystkich niezbędnych rzeczy
zeszłyśmy razem do kuchni.
-No a teraz świętujemy twoje
urodziny. - powiedziała ciocia i od razu uśmiech zawitał na mojej
twarzy. -Wszystkiego najlepszego.
-Dziękuję. - uściskałam ją.
-Mam coś dla ciebie.
-Co takiego? - byłam strasznie
ciekawa.
-Tort. - podeszła do lodówki.
-Mniam. Jeszcze raz dziękuję.
Zaczęłyśmy się
rozkoszować a później rozmawialiśmy.
-Może już powinniśmy iść spać.
Jutro wcześnie wstajemy. - powiedziała ciocia.
-Zgadzam się. Dobranoc.
-Dobranoc.
Poszłam do
swojego pokoju, wzięłam szybki prysznic i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
_____________________________________________________
0 komentarzy. Najwyraźniej nikt
nie czyta :( Jestem zawiedziona.
jaa czytam ;)
OdpowiedzUsuńDiana Horanson czyta ♥
OdpowiedzUsuń