niedziela, 16 czerwca 2013

43. On nie żyje...

   Obudziłam się. Zaraz, ja żyję? Nie chciałam otworzyć oczu. Bałam się tego, co zobaczę. Chwilę poleżałam. Jak na takie przeżycia czuję się świetnie. Przełamałam się i otworzyłam oczy. Światło mnie oślepiło. Musiałam się przyzwyczaić.
   Byłam w szpitalu. Leżałam na łóżku, a koło mnie siedział, a raczej spał Zayn. Zaraz co? On spał. Poczułam, że obejmuje moją dłoń. Z chęcią bym się wyszarpała, ale nie chciałam go budzić. Tak słodko spał, ale koniec tego dobrego. Poruszyłam dłonią.
-Mamo, jeszcze 5 minut.- powiedział szeptem i obrócił głowę w drugą stronę.
-Zayn, nie jestem twoją mamą!- krzyknęłam.
-Co?- obudził się, otarł oczy i popatrzał na mnie.- Megan!
-To ja.-  zaśmiałam się. Uściskał mnie ostrożnie, jakby się bał, że mnie skrzywdzi.
-Miło mi cię widzieć.- oznajmił.
-Mi też.- powiedziałam, ale wolałabym, żeby był to ktoś inny.
-Jak się czujesz?- zapytał i popatrzył na mnie z troską.
-Dobrze. A tak w ogóle to gdzie ja jestem?- zapytałam, chodź dobrze znałam odpowiedź na te pytanie, ale wolałam się upewnić.
-W szpitalu.
-A ile tu już leże?- zadałam kolejne pytanie.
-Prawie tydzień.- odpowiedział i się uśmiechnął.
-Tak długo?- zapytałam zdziwiona.- Jak to się stało?
-Mieliście wypadek z Liam'em. Ciężarówka do was wjechała. Wyglądało to strasznie. Emma dostała telefon, w którym dowiedzieliśmy się o tym. Byliśmy przerażeni. Nie wiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Gdzie mamy teraz jechać. Na szczęście Paul nam doradził. On nam pomógł. Sam był strasznie przybity tą sytuacją. On naprawdę cię polubił. Na szczęście udało nam się załatwić wszystko.
-Czyli co?- zapytałam.
-Opiekę i inne rzeczy.- odpowiedział i spojrzał na mnie.Teraz był jakiś inny. Wydawało się, że zbiera mu się na płacz. Ale dlaczego?
-A gdzie jest Liam?- zapytałam po chwili.
-No... bo.... wiesz, on.... yyy.- zaczął się jąkać.
-Co się stało?- w tym momencie do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry pani Megan.- powiedział.
-Dzień dobry.
-Mógłbym z panią porozmawiać?- zapytał.
-Tak.- odpowiedziałam. On spojrzał na Zayn'a.
-Mógłby nas pan zostawić?- skierował to pytanie do Malika.
-Tak jasne.- odpowiedział mulat i wyszedł z sali.
-Jak się pani czuje?- zapytał mnie lekarz.
-Dobrze.- odpowiedziałam.- Za ile będę mogła stąd wyjść?
-Jeszcze dzisiaj.- uśmiechnął się.
-Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech.
-Dobrze, to już wszystko.- zamyślił się.- Ach, tak. Zapomniałem dodać. Z dzieckiem jest wszystko w porządku.
-Co? Czy ja dobrze usłyszałam? Dziecko?- byłam zdziwiona.
-Tak. Dziecko. Nie wiedziała o tym pani. Jest to już 5 tydzień.
-Co?- myślałam, że sobie żartuje.
-Dziecko. Jest pani w ciąży.- powtórzył.
-Ale jak to?- dalej w to nie wierzyłam.
-Nie wie pani jak się robi dzieci?- zadrwił sobie.
-Wiem. Dobrze.
-To wszystko?- zapytał.
-Tak.
-Dobrze, dzisiaj o 16:00 ma panią ktoś odebrać i proszę odpoczywać.
-Dobrze.- wyszedł z sali. Byłam w szoku. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Jestem w ciąży? I to jeszcze z Liam'em. Jestem pewna, że to jego dziecko. Na 100%. Co ja mam teraz zrobić? I jak ja powiem o tym reszcie? Dowiedzą się o tym, że jestem z Payne'em. Dowiedzą się o naszym związku. Byłam skończona. Co inni sobie pomyślą, to ja doskonale wiem. Będą mnie nie cierpieć. Będę dla nich nikim. Zwykłą dziwką. Nie wiem, jak sobie z tym poradzę. To zniszczy moje życie. Boże, jaka ja byłam głupia.
-Meg, co jest?- zapytał Zayn. Nawet nie wiem, kiedy wszedł.
-Nie nic.
-Kiedy wychodzisz?
-Dzisiaj o 16:00- próbowałam wymusić uśmiech.
-Przyjadę po ciebie.- oznajmił Malik.
-Nie trzeba. Poradzę sobie.- nie chciałam jego litości.
-Nie, naprawdę. To dla mnie żaden kłopot.- popatrzył na mnie.
-No dobrze.- odpowiedziałam.
-Cieszę się.
-A gdzie jest Liam?- zapytałam. Chciałam z nim o tym wszystkim porozmawiać. O ciąży. Musiałam długo czekać na odpowiedź.
-No bo wiesz,...on... yyy....bo on..- znowu zaczął się jąkać. Oczy mu się zaszkliły. Wybuchnął płaczem.
-Co się stało?- zapytałam. Byłam przejęta.
-On nie żyje.- powiedział. Rozpłakałam się.
-Ale jak to się stało?- popatrzyłam na niego.
-W tym wypadku przeżyłaś tylko ty.
-Co?- nie mogłam w to uwierzyć. Nie dość, że zginęła najważniejsza osoba w moim życiu, osierociła ona dziecko, jestem w ciąży. Co ja mam z tym zrobić? Dlaczego ja? Czemu tylko ja mam takie problemy? Czym ja sobie na to zasłużyłam? Moje życie jest okropne.
-Megan!- krzyknął Zayn. No tak, zawiesiłam się.
-Możesz już iść.- rozkazałam.
-Ale dlaczego?- zapytał.
-Chcę być sama.- przyznałam. Dalej płakałam.
-Ale...- nie dałam mu dokończyć.
-Idź!- krzyknęłam przez łzy.
-Przyjadę po ciebie o 16:00.- powiedział. Widziałam w jego oczach złość. Wyszedł. Zostałam sama. Dalej płakałam. Rozejrzałam się. Dopiero teraz zauważyłam staruszkę. Leżała na łóżko obok. Na pewno widziała całą tą scenę.
-Ale pani go potraktowała.- powiedziałam. Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Nic pani do tego.- odszczekałam. Byłam wściekła.
-Ja chciałam tylko powiedzieć, że pani go źle potraktowała. On przez cały tydzień siedział tutaj.
-Co?- zapytałam. Popatrzyłam na nią.
-Ma pani cudownego chłopaka.- uśmiechnęła się.
-To nie mój chłopak.- zauważyłam.
-Co?- zdziwiła się.- Wyglądała, jakby byliście parą. On siedział przy pani. Opiekował się. Przychodzili jeszcze tutaj jacyś inni chłopcy i dziewczyna.
-To moi przyjaciele.- powiedziałam.
-Aha. Ale oni się tak panią nie opiekowali, jak ten chłopak. Myślałam, że on jest pani chłopakiem. Cały czas trzymał cię za rękę. Płakał i to bardzo często.
-Naprawdę?- zapytałam.
-Tak.- dlaczego on to robił? Było to nie potrzebne. Uspokoiłam się trochę. Przestałam nawet płakać.

   Wkrótce doczekałam się 16:00. Zayn pojawił się w sali. Chciał mi pomóc wstać, ale sama sobie z tym poradziłam. Nie chciałam jego pomocy. Nie chciałam nic od niego.
-Może lepiej będzie, jeżeli ci pomogę.- zauważył.
-Nie dzięki.
-Jak tam chcesz.- powiedział obojętnie.
   Z ledwością doszłam do samochodu. Jakoś mi się udało. Usiadłam na siedzenie wykończona. Zayn ruszył. Wolałam, żeby ktoś inny zawoził mnie do domu. 
   Popatrzyłam za okno i ścisnęłam w ręce naszyjnik. Jedyna rzecz, która była dla mnie cenna.
-A czy pochowaliście już Liam'a?- zapytałam i łza spłynęła mi po policzku.
-Tak, nie czekaliśmy na ciebie, ponieważ nie wiedzieliśmy kiedy się obudzisz.
-A moglibyśmy tam jechać?- zapytałam.
-Przecież masz odpoczywać.- zauważył mój były.
-Proszę.
-Ok.- pojechaliśmy na cmentarz.

____________________________________________________________

Macie tutaj kolejny rozdział.
Co o tym wszystkim myślicie? Mam na myśli to, że Meg jest w ciąży z Liam'em, a on nie żyje. Niezbyt optymistyczne, prawda? Nie macie się co martwić. Jeszcze wszystko się ułoży:) Ale jak na razie nie będę Wam zdradzać co się stanie ;*

Teraz mam dla Was smutną wiadomość :( To opowiadanie dobiega końca, chyba, że jeszcze coś wymyślę, ale w to wątpię.
Jeżeli macie jakieś pomysły, to piszcie, może je wykorzystam :)
Nie wiem, muszę się jeszcze dokładnie zastanowić.
Liczę na Wasze opinie.
Do następnego.

PS. Rozdział dodam szybciej, jeżeli będzie 5 komentarzy.

5 komentarzy:

  1. Co.?! Jak to Liam nie żyje.?! Czemu.?! O NIE.!! :'( Megan jest w ciąży.? Z jednej strony fajnie :) No ale z drugiej strony ja jestem, żeby Meg była z Zayn'em.. Bo ona i Liam do siebie nie pasowali.. nie wiem czemu, tak jakoś :/ Nie kończ jeszcze tego bloga.. Proszę..

    OdpowiedzUsuń
  2. Łoooo nieźle.
    Tego całkowicie się nie spodziewałam.
    Zaskoczenie na 100% ...
    aż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam Bella♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG, OMG, OMG zaskoczyłaś mnie i to bardzo;)
    Masz talent do budowania napięcia, dziewczyno!!
    Uwieeeelbiam tego bloga
    Zapraszam do mnie;

    http://www.najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń