poniedziałek, 29 kwietnia 2013

26. Wigilia...

   Wstałam. Dziś wigilia. Cudowny dzień. Byłam strasznie szczęśliwa, że mogę ten dzień spędzić z rodziną, jeżeli można to tak nazwać, ponieważ miałam tylko ciocię, reszta rodziny tak się mną nie przejmowała. Spojrzałam za okno. Słońce delikatnie rzucało promienie na parapet. Zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam dzieci bawiące się, lepiące bałwanki i zjeżdżające na górkach. Jak ja bym chciała wrócić do tego. Być takim małym dzieckiem. Żyć beztrosko i niczym się nie przejmować. Ach.
   Nagle ktoś objął mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Zayn!.- krzyknęłam.
-Co kochanie?- zapytał.
-Musisz mnie tak straszyć?
-Nie wiem.- powiedział obojętnie i mnie puścił.
-To ja idę się przebrać. Poczekaj na mnie.- dałam mu całusa, wyjęłam czyste ubrania i zniknęłam za drzwiami łazienki. Wyszczotkowałam zęby, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Byłam gotowa. Wyszłam i wszedł Malik.
   Był to odpowiedni moment, na spakowanie jego prezentu. Wyciągnęłam go z torebki i starannie zapakowałam w papier z bałwankami. Schowałam go do szafki i akurat mój chłopak wyszedł z łazienki. Udało mi się. Nic nie zauważył.
-Głodny jestem.- powiedział.
-Ja też.- przyznałam.- Chodźmy na śniadanie.- tak zrobiliśmy. Zeszliśmy po dębowych schodach i poszliśmy do kuchni.
-Cześć ciociu.- przywitałam się.
-Dzień dobry.- powiedział Zayn.
-Dzień dobry. Siadajcie i jedzcie.- dosiedliśmy się do stołu i zaczęliśmy konsumować.- Mam dla was zadanie.
-Jakie?- zapytałam.
-Musicie iść kupić choinkę i ją ozdobić.
-Ok.- ciemnowłosy rzucił mi spojrzenie. Przetłumaczyłam mu wszystko. Bardzo się ucieszył.
-To my za chwilę pójdziemy.- powiedziałam, gdy skończyłam jeść śniadanie i pociągnęłam za rękę mulata.
-O co chodzi?- zapytał.
-Musimy zapakować prezenty.- zauważyłam.
-No racja.- usiedliśmy w moim pokoju na łóżku i wzięliśmy się do roboty. Wszystko starannie pakowaliśmy. Było tego masa. Po jakiejś godzinie skończyliśmy.
-Teraz musimy iść kupić choinkę.- powiedziałam.
-Ok.- weszliśmy do salonu. Ciocia już siedziała w kuchni i gotowała.
-Idziemy po choinkę.- oznajmiłam.
-Ok.- dała mi pieniądze i wyszliśmy.  Znowu ruszyliśmy ścieżką.
-Zima w Polsce jest piękna.- zauważył Zayn.
-Nie tylko w Polsce.- uśmiechnęłam się.
-Może i racja.
   Znaleźliśmy się w centrum. Weszliśmy do pobliskiego sklepu z choinkami. Wybraliśmy najładniejszą, naszym zdaniem i zapłaciłam. Ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Ale to ciężkie.- skarżył się mój chłopak.
-Za chwilę będziemy na miejscu. Dasz radę.
   Udało się. Donieśliśmy choinkę do domu i postawiliśmy ją w salonie, gdzie było już czuć zapach potraw.
-Ciociu, gdzie masz ozdoby na choinkę?- zapytałam.
-W piwnicy.- odpowiedziała.
-Ok. Zayn idziesz ze mną do piwnicy, po ozdoby na choinkę?- mój chłopak skinął głową, że tak. Przeszłam do przedpokoju i otworzyłam drzwi piwnicy. Para zimnego powietrza buchnęła mi na twarz. 
   Oświeciłam światło i zaczęłam schodzić po schodach, na dół. Dość szybko odnaleźliśmy kartony, z bombkami, łańcuchami, światełkami. Zanieśliśmy to wszystko do salonu i zaczęliśmy stroić choinkę.
-Tą czerwoną daj tam.- powiedziałam, pokazując miejsce.- Tutaj jest ich za dużo.
-Ok. Już się robi szefowo.- odsalutował mulat, co bardzo mnie rozśmieszyło, ale robiłam dalej.
-Gotowe!- zawołałam, gdy skończyliśmy.
-No, świetnie wam to poszło.- powiedziała ciocia, wychodząc z kuchni.
-Dziękuję.- odpowiedziałam.- Mamy ci w czymś pomóc?
-Nie, za chwilę skończę. Idźcie się przebrać.
-Ok.- pociągnęłam Zayn’a za rękę, do mojego pokoju.- Musimy się ładnie ubrać.
-A więc do dzieła.- zaczęliśmy szukać jakiś ładnych ubrań. Po chwili wyszła na to, że ja idę w różowej sukience, a ciemnowłosy w jeans’ach i koszuli. Wzięłam prezenty, nawet ten dla mojego chłopaka i zeszłam na dół. Mulat też miał dodatkowy prezent. Daliśmy je pod choinkę i zasiedliśmy do stołu. Zjedliśmy wszyscy wigilię i posprzątaliśmy.
-A teraz czas na prezenty.- powiedziała ciocia. Podeszłam do choinki i wyciągnęłam prezent dla niej.
-To jest ode mnie i Zayna.- podałam jej paczkę. Otworzyła ją.
-Dziękuję.- powiedziała i wyściskała mnie oraz mojego chłopaka.- Teraz ja mam coś dla was.-
podała nam prezenty. Ja dostałam buty, a Malik bluzkę, z nadrukiem.
-Dziękujemy.- powiedziałam i wyściskaliśmy moja ciotkę.
-Zayn, ja też mam coś dla ciebie.- podałam mu zakupiony przeze mnie sweterek.
-Jest cudny.- powiedział i mnie pocałował.- Ja też mam coś dla ciebie.- podał mi paczkę. Otworzyłam i zobaczyłam sukienkę. No tak, mogłam się spodziewać.
-Dziękuję.- powiedziałam.
   Resztę wieczoru rozmawialiśmy. Wysłałam jeszcze Louis’owi życzenia urodzinowe i poszłam spać, tak jak Malik.

_____________________________________________

Tak, wiem. Kolejny nudny rozdział. Nic na to nie poradzę.
Obiecuję, że następny będzie ciekawszy :)
Proszę o komentarze. 
Jeżeli będą trzy od razu dodaję kolejny rozdział.

Do następnego.
Kocham Was!!!

2 komentarze:

  1. A wiec przeczytałam wszystkie rozdziały i są PIĘKNE :) Masz dziewczyno mega talent do pisania i wróżę ci wspaniałą przyszłość:)Rozdziały są bardzo wciągające i bardzo dużo się w nich dzieje. Myślę że będzie ich jak najwięcej:) Nie mogę się doczekać następnego i kolejnych i kolejnych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję. Jestem zaszczycona :)
    Cieszę się, że mam kolejnego czytelnika więcej ;*

    Zapraszam na mojego drugiego bloga: http://naazawsze.blogspot.com/
    Pozdrawiam.
    Dominika.

    OdpowiedzUsuń