Wstałam. Dziś
wigilia. Cudowny dzień. Byłam strasznie szczęśliwa, że mogę ten dzień spędzić z
rodziną, jeżeli można to tak nazwać, ponieważ miałam tylko ciocię, reszta
rodziny tak się mną nie przejmowała. Spojrzałam za okno. Słońce delikatnie
rzucało promienie na parapet. Zaczęłam się rozglądać. Zauważyłam dzieci bawiące
się, lepiące bałwanki i zjeżdżające na górkach. Jak ja bym chciała wrócić do
tego. Być takim małym dzieckiem. Żyć beztrosko i niczym się nie przejmować.
Ach.
Nagle ktoś objął
mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
-Zayn!.- krzyknęłam.
-Co kochanie?- zapytał.
-Musisz mnie tak straszyć?
-Nie wiem.- powiedział obojętnie
i mnie puścił.
-To ja idę się przebrać. Poczekaj
na mnie.- dałam mu całusa, wyjęłam czyste ubrania i zniknęłam za drzwiami
łazienki. Wyszczotkowałam zęby, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Byłam
gotowa. Wyszłam i wszedł Malik.
Był to odpowiedni
moment, na spakowanie jego prezentu. Wyciągnęłam go z torebki i starannie
zapakowałam w papier z bałwankami. Schowałam go do szafki i akurat mój chłopak
wyszedł z łazienki. Udało mi się. Nic nie zauważył.
-Głodny jestem.- powiedział.
-Ja też.- przyznałam.- Chodźmy na
śniadanie.- tak zrobiliśmy. Zeszliśmy po dębowych schodach i poszliśmy do
kuchni.
-Cześć ciociu.- przywitałam się.
-Dzień dobry.- powiedział Zayn.
-Dzień dobry. Siadajcie i
jedzcie.- dosiedliśmy się do stołu i zaczęliśmy konsumować.- Mam dla was
zadanie.
-Jakie?- zapytałam.
-Musicie iść kupić choinkę i ją
ozdobić.
-Ok.- ciemnowłosy rzucił mi
spojrzenie. Przetłumaczyłam mu wszystko. Bardzo się ucieszył.
-To my za chwilę pójdziemy.-
powiedziałam, gdy skończyłam jeść śniadanie i pociągnęłam za rękę mulata.
-O co chodzi?- zapytał.
-Musimy zapakować prezenty.-
zauważyłam.
-No racja.- usiedliśmy w moim
pokoju na łóżku i wzięliśmy się do roboty. Wszystko starannie pakowaliśmy. Było
tego masa. Po jakiejś godzinie skończyliśmy.
-Teraz musimy iść kupić choinkę.-
powiedziałam.
-Ok.- weszliśmy do salonu. Ciocia
już siedziała w kuchni i gotowała.
-Idziemy po choinkę.- oznajmiłam.
-Ok.- dała mi pieniądze i
wyszliśmy. Znowu ruszyliśmy ścieżką.
-Zima w Polsce jest piękna.-
zauważył Zayn.
-Nie tylko w Polsce.-
uśmiechnęłam się.
-Może i racja.
Znaleźliśmy się w
centrum. Weszliśmy do pobliskiego sklepu z choinkami. Wybraliśmy najładniejszą,
naszym zdaniem i zapłaciłam. Ruszyliśmy w drogę powrotną.
-Ale to ciężkie.- skarżył się mój
chłopak.
-Za chwilę będziemy na miejscu.
Dasz radę.
Udało się.
Donieśliśmy choinkę do domu i postawiliśmy ją w salonie, gdzie było już czuć
zapach potraw.
-Ciociu, gdzie masz ozdoby na
choinkę?- zapytałam.
-W piwnicy.- odpowiedziała.
-Ok. Zayn idziesz ze mną do piwnicy,
po ozdoby na choinkę?- mój chłopak skinął głową, że tak. Przeszłam do
przedpokoju i otworzyłam drzwi piwnicy. Para zimnego powietrza buchnęła mi na
twarz.
Oświeciłam światło i zaczęłam schodzić po schodach, na dół. Dość szybko
odnaleźliśmy kartony, z bombkami, łańcuchami, światełkami. Zanieśliśmy to
wszystko do salonu i zaczęliśmy stroić choinkę.
-Tą czerwoną daj tam.-
powiedziałam, pokazując miejsce.- Tutaj jest ich za dużo.
-Ok. Już się robi szefowo.-
odsalutował mulat, co bardzo mnie rozśmieszyło, ale robiłam dalej.
-Gotowe!- zawołałam, gdy
skończyliśmy.
-No, świetnie wam to poszło.-
powiedziała ciocia, wychodząc z kuchni.
-Dziękuję.- odpowiedziałam.- Mamy
ci w czymś pomóc?
-Nie, za chwilę skończę. Idźcie
się przebrać.
-Ok.- pociągnęłam Zayn’a za rękę,
do mojego pokoju.- Musimy się ładnie ubrać.
-A więc do dzieła.- zaczęliśmy
szukać jakiś ładnych ubrań. Po chwili wyszła na to, że ja idę w różowej
sukience, a ciemnowłosy w jeans’ach i koszuli. Wzięłam prezenty, nawet ten dla
mojego chłopaka i zeszłam na dół. Mulat też miał dodatkowy prezent. Daliśmy je
pod choinkę i zasiedliśmy do stołu. Zjedliśmy wszyscy wigilię i posprzątaliśmy.
-A teraz czas na prezenty.-
powiedziała ciocia. Podeszłam do choinki i wyciągnęłam prezent dla niej.
-To jest ode mnie i Zayna.-
podałam jej paczkę. Otworzyła ją.
-Dziękuję.- powiedziała i
wyściskała mnie oraz mojego chłopaka.- Teraz ja mam coś dla was.-
podała nam
prezenty. Ja dostałam buty, a Malik bluzkę, z nadrukiem.
-Dziękujemy.- powiedziałam i
wyściskaliśmy moja ciotkę.
-Zayn, ja też mam coś dla
ciebie.- podałam mu zakupiony przeze mnie sweterek.
-Jest cudny.- powiedział i mnie
pocałował.- Ja też mam coś dla ciebie.- podał mi paczkę. Otworzyłam i
zobaczyłam sukienkę. No tak, mogłam się spodziewać.
-Dziękuję.- powiedziałam.
Resztę wieczoru
rozmawialiśmy. Wysłałam jeszcze Louis’owi życzenia urodzinowe i poszłam spać,
tak jak Malik.
_____________________________________________
Tak, wiem. Kolejny nudny rozdział. Nic na to nie poradzę.
Obiecuję, że następny będzie ciekawszy :)
Proszę o komentarze.
Jeżeli będą trzy od razu dodaję kolejny rozdział.
Do następnego.
Kocham Was!!!
A wiec przeczytałam wszystkie rozdziały i są PIĘKNE :) Masz dziewczyno mega talent do pisania i wróżę ci wspaniałą przyszłość:)Rozdziały są bardzo wciągające i bardzo dużo się w nich dzieje. Myślę że będzie ich jak najwięcej:) Nie mogę się doczekać następnego i kolejnych i kolejnych :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Jestem zaszczycona :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam kolejnego czytelnika więcej ;*
Zapraszam na mojego drugiego bloga: http://naazawsze.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Dominika.